Wysoka przez Wąwóz Homole i dalej na Durbaszkę.

Wysoka, Pieniny

Tym razem zaproponuję Ci jedną z moich ukochanych tras. Ruszam z Jaworek przez Wąwóz Homole na Wysoką i dalej na najukochańszy widok w Pieninach czyli na Durbaszkę. Mam słabość do Pienin, a do tych tzw. Małych w szczególności. Wysoka jest najwyższym szczytem całych Pienin, chociaż być może to będzie dla wielu zaskoczeniem, że to jednak nie te najsłynniejsze Trzy Korony 😉

Mamy połowę lutego, rok 2024 i zima tego roku należy do szczególnych. Po listopadowych i grudniowych opadach już dawno nie ma śladu. Wręcz zaczęła rosnąc trawa i kwitnąć pierwsze kwiatuszki, nawet tu w górach. Moje plany zimowych wycieczek legły w gruzach. No cóż Zimo, wcale mi cię nie brakuje, chociaż moja dusza fotografa tęskni za śnieżnymi, czystymi kadrami. Mam nadzieję, że ta wycieczka, nazwijmy ją wczesnowiosenną spodoba Ci się. Zapewniam Cię, że Pieniny nie rozczarowują nigdy. W każdej porze roku jest jej do twarzy 😉

Jaworki, gdzie zaparkować?

Zwykle parkuję na pierwszym parkingu przed Homolami, bo jest bardzo duży i najłatwiej tam o miejsce, obsługa bardzo miła. Opłata jest godzinowa.
Zaraz za nim są kolejne, po prawej i lewej stronie z opłatami za dzień w okolicy 10/15 zł, więc w porównaniu z tatrzańskimi parkingami cena jest bardzo atrakcyjna. Przyznam Ci się jednak, że tym razem znalazłam parking darmowy. W sezonie i niedzielami może być niedostępny ale akurat tym razem byłam w środku tygodnia i parking przykościelny w Jaworkach był puściutki.

Wąwóz Homole.

Wejście na szlak do Wąwozu Homole jest przy głównej drodze, więc trudno go przeoczyć. Stoi tam budka, ale chociaż byłam tam wielokrotnie to jeszcze nie spotkałam nikogo kto pobierałby opłaty za weście na szlak. Aczkolwiek, lepiej być przygotowanym na każdą okoliczność.
Nawet, jeśli przyjdzie Ci zapłacić, to jak najbardziej warto. Szlak biegnie uroczym, wysokim wąwozem z płynącym pośrodku potokiem Kamionka. Szlak wytyczony jest bardzo wygodną ścieżką. Wprawdzie tu i tam są kamienie, na których trzeba uważać gdy są mokre, ale w każdym trudniejszym miejscu wprowadzono kładki i mostki.

Pamiętam jak byłam tu pierwszy raz kilkadziesiąt lat temu to trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby wyjść sucho z wycieczki 🙂 ułatwieniem były drewniane mostki ale one niestety zniszczały i zastąpiono je metalowymi. Nie sa tak ładne jak te poprzednie, ale na pewno trwalsze.

Można tu iść całą rodzinką, to tylko 800 metrów a wiele okazji do zabawy. Podobno przed laty rozbójnicy ukrywali pod kamieniami skarby. Czy to prawda, sprawdź ze swoją pociechą. A dla miłośników geologii to miejsce z pozostałościami polodowcowymi w postaci głazów narzutowych i kolorowymi ścianami. Podobno były tutaj pokłady srebra.

Kamienne Księgi

Wąwóz kończy się Dubantowską Polaną z kamiennymi księgami. Przyznam, że ta legenda mocno mnie zaciekawiła. Właściwie to dotarłam do dwóch legend. Jedna mówi, że przed wiekami, w czasach starożytnych istniała tu społeczność, która zebrała ogromną wiedzę na temat magii, ziół, i leczenia. Była to wiedza przechowywana w postaci wielu cennych ksiąg. Strażnicy ksiąg w obawie przed złymi ludźmi schowali swoje księgi tajemne w kamieniach. Odczytać je mogły tylko osoby o czystych sercach i dobrych intencjach.

Inna Legenda mówi że w kamiennych księgach zapisane są losy ludzkości aż do końca świata. Jedyna osoba która je odczytała to był ruski pop z Jaworek. Niestety zaraz potem Bóg odebrał mu mowę, aby nie mógł przekazać innym czego się dowiedział z ksiąg życia i śmierci.

Warto zostać dłużej na Dubantowskiej Polanie. Jest tu kilka stolików i ławek, rosną także drzewa pod którymi można znaleźć przyjemny cień na piknik. W czasach kiedy w Wąwozie Homole był wypas owiec teren ten był zupełnie nie zalesiony. Dopiero gdy stał się rezerwatem (w latach sześćdziesiątych) zaczęły rosnąć tutaj drzewa.

Szlak na Wysoką.

Jeśli twoim celem jest tylko Wąwóz Homole możesz zawrócić tą samą drogą którą przyszedłeś, ale możesz wyjść troszeczkę wyżej polany i przejść na stację górną wyciągu skąd rozpościera się przepiękny widok na Beskid Sądecki. Są tu ławeczki i huśtawki a także miejsca zabaw dla dzieci. Tędy możesz zejść -pod wyciągiem narciarskim z powrotem do Jaworek.

Polana pod Wysoką

Ja idę dalej zielonym szlakiem. Najpierw lasem, potem dochodzę do potoku, przez który trzeba przejść po kamieniach. Następnie wychodzę na piękną, stromą polanę u stóp której usytuowana jest baza namiotowa czynna latem.
Gdy przyjechałam rano do Jaworek było pochmurno, ale tak bardzo tęskniłam już za górami że było mi wszystko jedno jaka będzie pogoda, byleby nie padało. Idąc stromo pod górę zauważyłam, że niebo jest coraz bardziej błękitne a chmury przesuwają się za szczyty. Byłam ciekawa czy z Wysokiej zobaczę tym razem Tatry? Jak będzie wyglądać dziś świat z jej szczytu? Na razie cieszyłam się tym co widziałam- widokami które zaczęły się rozpościerać coraz szerzej. Wyłoniło się piękne pasmo Beskidu Sądeckiego z Przechybą i Radziejową. Zaraz potem po lewej stronie zauważyłam gorczańską wieżę na Lubaniu.

Smutna historia przesiedleń.

Chociaż brakowało mi coraz bardziej tchu i było mi coraz cieplej cieszyłam się bardzo, że tu jestem. Jest tu kilka samotnych drzew które dają cień, a nie zasłaniają widoków. Myślę, że wiele osób docenia ich wartość będąc na tym szlaku 🙂 Idąc tym szlakiem zwróć uwagę na ruiny porzuconych domostw porozrzucanych na stoku. Dowiedziałam się, że po wojnie nastąpiło masowe przesiedlenie Rusinów mieszkających na tym terenie. Przed II wojną światową był to bardzo mocno zaludniony okręg. Kwitło tutaj rolnictwo, wypasano owce i bydło. Ludzie mieszkali tu szczęśliwie. Niestety polityka bardzo miesza ludziom w życiu a te pozostałości są tego dowodem.

Rozejście szlaków.

Wiele osób schodzących z Wysokiej przestrzegało mnie przed dalszą wędrówką. Mimo, że na polanie była wiosna, słońce mocno świeciło a temperatura sięgała 10°C to w lesie nadal zalegały płaty śniegu, które były mocno oblodzone. Poza tym ta część szlaku jest dosyć stroma. Bez raczków przejście było bardzo niebezpieczne. Na szczęście miałam je w plecaku 🙂 Naprawdę polecam zakup raczków. Przydają się nie tylko w środku zimy ale także w okresach przejściowych. Zdarzało mi się je także ubierać gdy na szlaku było dużo błota a droga stroma.

Stromo i dość niebezpiecznie jest właśnie od polany do miejsca rozejścia szlaków. To nie koniec, jeszcze kilkadziesiąt metrów na przełęcz z której odbijam w lewo na szczyt Wysokiej. Od tego miejsca mimo że nadal stromo idzie się jednak bardzo przyjemnie. Czeka tu kilka drabinek ale w postaci schodków ażurowych. Naprawdę nie ma się czego bać.

Wysoka- szczyt.

Zanim dojdę na szczyt po drodze mijam 2 platformy widokowe, oraz kilka miejsc z metalowymi schodkami które bardzo ułatwiają dojście na szczyt Wysokiej. Sam wierzchołek przypomina mi troszkę Sokolicę – całość jest zabudowana dającymi mi poczucie bezpieczeństwa barierkami. Jest tu także tablica na której oznaczono wszystkie okoliczne góry, szczyty tatrzańskie, wzniesienia oraz wioski. Jest tu także budka z pieczątką dla amatorów projektu Korony Gór Polski.

Przede wszystkim jest to bardzo widokowym miejscem skąd roztaczają się przepiękne panoramy nie tylko na Tatry ale także na całe Pieniny, Wysoki Wierch, Trzy Korony, dalej Gorce. A z drugiej strony na górzystą Słowację. Wybaczcie, że nie nazwę tych pasm, ale jeszcze nie miałam okazji ich zwiedzić. Aczkolwiek mam w planie 🙂

Przez dłuższy czas jestem tutaj sama. Zachwycam się widokami, piję herbatę jem jabłko. Tak bardzo się bałam jakie widoki zastanę na szczycie. Wiem, że warto zawsze, ale gdy dostajemy nagrodę w postaci cudownych widoków jest tym przyjemniej. Na szczęście chmury się rozwiały, a przede mną ukazały się bardzo wyraźnie tatrzańskie szczyty. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej pogody. Serce biło mi jak oszalałe z radości.
Tak dawno mnie tutaj nie było.
Gdy już mam zamiar schodzić nadciągają kolejne osoby.

Między Wysoką a Durbaszką.

Najpierw strome zejście w dół z Wysokiej. Poszło mi nadzwyczaj prosto 🙂 Potem mijam przełęcz pod Wysoką. Zostawiam szlak, którym przyszłam po prawej stronie a sama idę prosto. Tym razem przez dłuższy czas będę szła lasem ale ten las jest bajkowy, z wapiennymi skałkami, śpiewającymi ptakami, wciskającymi się promieniami słońca. Naprawdę cudownie, chociaż trasa nie jest prosta.

Teraz najtrudniejszy dla mnie odcinek, czyli kolejne strome zejście. Bardzo nie lubię schodzić na dół, a tutaj mam dosyć wymagający odcinek. Na szczęście nie potrzebuję raczków- po śniegu nie ma śladu. Krok po kroku, trzymając się drzew, podpierając się kijkami schodzę powoli w dół. A przede mną wyrosła kolejna góra!!! Na szczęście znam jej obejście 🙂 mijam ją z prawej strony. Tutaj na szlaku jest jeszcze śnieg, ale jest miękki, idzie się po nim wygodnie. Omijam górę, powracam na szlak a przede mną wyrosła kolejna!!!

Nie tak to sobie wyobrażałam 😉 Ze szczytu Wysokiej wydaje się że to będzie prosta trasa.
Oczywiście żartuję sobie tylko troszeczkę 😉 Szłam nią już wielokrotnie ale zawsze zadziwia mnie jak bardzo jest górzysta i stroma:) Na szczęście z tej trzeciej góry nie muszę już schodzić.

Teraz szlak pięknie się wije bez zmiany wysokości. Nade mną niebo, ptaki pogwizdują zwiastując wiosnę. Zgrabnie omijam kałuże, ten dzień daje mi mnóstwo radości.

Jednym słowem: szlak wypłaszcza się prowadząc przez kilkaset metrów pienińskim grzbietem. Tam za laskiem otwiera się wspaniała przestrzeń- to właśnie Durbaszka nas tak rozpieszcza widokami na Trzy Korony i dalej Babią ( dziś jednakże zamgloną ) .

Durbaszka

Durbaszkę odkryłam dwa lata temu kiedy zastałam tu stół i ławy z najpiękniejszym widokiem. No może jeszcze spojrzenie na Tatry by się przydało, ale nie oczekujmy za dużo 🙂 Na pobliskim Wysokim Wierchu mamy to wszystko : ławeczki, widoki, Tatry i Beskidy. Za to tutaj mam w jednej linii Wysoki Wierch, Trzy Korony i Babią 80 km dalej :). To dla mnie widok za 100 punktów 🙂

Można stąd zejść skrótem pod starym wyciągiem do schroniska pod Durbaszką, ale ja wolę iść naokoło. Schodzę szeroką drogą z widokiem na Trzy Korony i piękny świat roztaczających się wokół. W dodatku mam wspaniałą pogodą.
Dopiero u stóp Durbaszki skręcam w prawo w stronę schroniska.

Z Durbaszki do Jaworek.

Chyba cię nie dziwi że spędzam tu dłuższą chwilę, ale każda wycieczka ma swój koniec a mi szkoda wracać 🙁 .
Tym razem nie zatrzymuję się w schronisku, tylko idę od razu na dół. Nie prowadzi tędy oznakowany turystyczny szlak ale droga jest szeroka, wygodna. Jest to droga polna, którymi przywozi się zaopatrzenie do schroniska. Tędy także jeżdżą bacowie doglądać swoich owiec. Po drodze jest bacówka, w której można kupić owcze wyroby.

W promieniach zachodzącego słońca podziwiam Beskid Sądecki i okoliczne bielejące skały. W ten sposób dochodzę do drogi głównej w Jaworkach. Jeśli zostawił (eś) samochód na parkingu przed Wawozem Homole to masz go na wyciagnięcie ręki. Do mojego samochodu przy kościele też mam zupełnie blisko. Przechodzę przez ulicę, potem przez mostek i drogą rowerową kieruję się w stronę górującego nad doliną kościoła.

Jestem bardzo szczęśliwa że udało mi się dzisiaj spędzić tak wspaniały dzień 🙂

A teraz troszkę statystyki 😉

Dystans11,5 km
Czas przejściaok 5h plus do woli leniuchowania po drodze 🙂
Trudnośćdość łatwa ( jeśli nie jest błotniście )
Przewyższenia525 m↑↓

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *