Magura Witowska z Suchej Hory.

Magura Witowska - widok ze szczytu

Okazuje się, że to już mój czwarty raz na Magurze Witowskiej. Dwa razy szłam z Witowa ( aczkolwiek dwie różne trasy ), raz z Oravicy. A niedawno pomyślałam, że jest przecież jeszcze jeden szlak. Tym razem najdłuższy ze szlaków czyli Magura Witowska z Suchej Hory. Najdłuższy jakim szłam, ale nadal to przyjemny, popołudniowy spacer 😉

Sucha Hora, gdzie zaparkować?

Sucha Hora to pierwsza wieś za granicą w Chochołowie. Pewnie można iść także polska stroną, ale miałam ambitny plan, żeby pójść oznakowanym szlakiem. Wjechałam w wieś i wypatrywałam kościoła przy głównej drodze. Jest po lewej stronie. Wg mapy.cz to tu zaczyna się szlak. Przed kościołem jest parking, ale wjechałam dalej w uliczkę i zaparkowałam przy plebanii, czy domu katechetycznym… tego nie wiem ale od razu widać, że to budynek sakralny, a przed nim spory plac. To tu zaparkowałam.

Oznakowanie szlaku na Magurę Witowską.

Wspomniałam, że mam zamiar iść szlakiem oznakowanym i nie skłamałam, aczkolwiek trudno tu wypatrywać żółto-czerwonych znaczków, które powinny być według mapy. Ale to nic, naprawdę nie można się tutaj zgubić. Wystarczy cały czas iść główną, polną drogą.

Droga najpierw wije się przez pola. Z tyłu nad wioskami góruje potężna Babia Góra. Najpierw idę słowacką stroną a potem zauważam słupki graniczne. Od tej pory raz przechodzę to na lewą to na prawą stronę w zależności od tego, który widok bardziej mi się podoba. Wprawdzie ciężko mi było zrobić dobre zdjęcia, bo światło mocno odbijało się od chmur ale było bardzo magicznie.

Chmury płynęły pomiędzy szczytami coraz niżej i niżej, aż zupełnie opadły i wreszcie pozostawiły całe pasmo Tatr mojemu zachwytowi. I tak podziwiając, ciesząc się wiosenną pogodą w środku zimy dotarłam do polany pełnej domków drewnianych, szop…. sama nie wiem jakie jest ich przeznaczenie. Trzeba je minąć i na końcu polany decydujemy czy idziemy zgodnie ze szlakiem (aczkolwiek nie oznakowanym, więc trzeba poszukać odpowiedniej ścieżki), czy idziemy wzdłuż słupków granicznych. Ciężko było mi znaleźć miejsce, w którym szlak odbija z głównej- leśnej drogi, dlatego poszłam granicą.

Teraz opuszczam rozległe widoki z łąk i polan, którymi szłam do tej pory. Wchodzę do ciemnego lasu :). Są tu jeszcze resztki śniegu i lodu, ale idzie się dosyć wygodnie.

W ogóle przez całą drogę szlak wznosi się delikatnie pod górę. Także niezauważalnie dla nóg i kolan docieram na sam szczyt Magury Witowskiej.

Magura Witowska- szczyt.

Bez żadnych niespodzianek…. tak zaczęłam i ugryzłam się w język. Była niespodzianka, a właściwie dwie. Niestety jeżdżą tutaj kłady. I to nie pierwszy raz, bo właściwie za każdym razem kiedy tutaj jestem nadjeżdżają hałasujące pojazdy 🙁 . Ale one szybko odjeżdżają, a potem szczyt jest tylko dla mnie. Mimo tak pięknych widoków Magura Witowska nie należy do miesc obleganych.

Widoki stąd są zniewalające. Widać chyba całe pasmo Tatr!!! Nie potrafię nazwać wszystkich szczytów, ale mam wrażenie że od Tatr Bielskich aż po krańce Tatr Zachodnich widać wszystko :). Na pewno każdy odgadnie charakterystyczną sylwetkę Giewontu, a dokładnie naprzeciwko Magury Witkowskiej są moje ulubione miejsca, czyli Starorobociański Wierch, Wołowiec i zachodni kraniec Tatr słowackich.

Na szczycie widać ślady po palonych ogniskach, a co najważniejsze jest bardzo wygodna wiata z ławami i stołem, gdzie można odpocząć. W ogóle miejsca na szczycie jest bardzo dużo, w lecie spokojnie można znaleźć miejsce odosobnione, tylko dla siebie.. Nie ma zbyt dużo cienia, więc z zasypianiem na słońcu lepiej uważać 😉

Powrót niebieskim szlakiem.

Chciałam zrobić niby pętelkę. Nie wracałam wzdłuż słupków granicznych, tylko wybrałam niebieski szlak na przepiękną polanę nazwaną Wyżne Diely. Z niej dopiero odbiłam w prawo na czerwono żółty szlak którym przyszłam z Suchej Hory. Właśnie ten, którego nie mogłam wcześniej znaleźć. Wejście na niego z polany jest oznaczone ale i tak raz się zgubiłam i musiałam zawracać 🙂 Na szczęście szybko zauważyłam pomyłkę 🙂 GPS w telefonie to niezwykłe ułatwienie dla włóczęgi.

Szczęśliwie docieram do polany z jakby osiedlem szop, o których wspominałam wcześniej. Teraz muszę się już spieszyć, bo wyszłam z domu po obiedzie i tak naprawdę miałam ochotę się tylko troszkę przespacerować. Nie wiedziałam, że uda mi się dojść aż na sam szczyt Magury Witowskiej :). Ale bardzo się z tego cieszę.

Wieczorem wychodzą sarny 🙂

Wiele osób pyta mnie czy boję się zwierząt na szlakach, przecież zwykle chodzę sama. Nie, nie boję się zwierząt, zwłaszcza że bardzo rzadko je widuję. Tym razem w drodze powrotnej zauważyłam 2 sarny. Na koniec dnia, pod wieczór często wychodzą sarny, łanie, jelenie paść się na łąkach. Jest to wspaniały widok :). Niestety na tych samych łąkach zauważyłam bardzo dużo ambon, które wykorzystywane są przez myśliwych do mordowania tych pięknych stworzeń. Nie potrafię się z tym pogodzić 🙁 i nie sadzę by kiedykolwiek argumenty zwolenników myślistwa mnie przekonały.

Towarzystwo na zejściu.

Gdy tak sobie szłam, w pewnym momencie dogonił mnie mały piesek. Kiara najwyraźniej chciała się ze mną bawić 🙂 Wesoło podskakiwała koło mnie przynosząc patyki 🙂 Zaraz za nią szedł jej właściciel. Od tej pory szliśmy razem rozmawiając. Każde z nas mówiło po swojemu, ale i tak rozumieliśmy się bardzo dobrze. Dobrze, że ich spotkałam, bo dzięki temu szłam szybciej niż zwykle, czas płynął mile na pogawędce. Na szczęście udało się dotrzeć ze samochodu zanim zapadła ciemność. To było bardzo dobre popołudnie, a szlak z czystym sumieniem polecam.

Odrobinka statystyki

Dystans18km
Czas przejścia6h +oczywiście obowiązkowe leniuszkowanie
TrudnośćBardzo łatwy, spacerowy szlak.
Przewyższenia440m ↑↓

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *