Pieniny słowackie z Czerwonego Klasztoru.

Przełęcz Certa

Sromowce Niżne/ Czerwony Klasztor – Niebieskim szlakiem pod Poliankę -Przełom Dunajca

Gdy myślimy o Pieninach przychodzą na myśl Trzy Korony z Sokolicą, Przełom Dunajca i Wysoka z Wąwozem Homole.
To i tak dużo możliwości. Aczkolwiek chciałabym cię zachęcić do spaceru słowackim skrajem Pienin. Opiszę krótką jesienną wycieczkę, którą ja szłam pewnego popołudnia ( nikt Ci nie zabroni iść tędy o innych porach roku ; trasa sprawdzona także zimą i było wspaniale ) Wskażę też możliwość jej modyfikacji i przedłużenia.

Zaczynamy w Sromowcach Niżnych.

Oczywiście, jeśli ci wygodnie możesz podjechać od razu do Czerwonego Klasztoru. Tam znajdziesz sporo parkingów. Ja zaczęłam w Sromowcach Niżnych. Zaparkowałam przy moście -kładce łączącym Polskę ze Słowacją na parkingu szkolnym. Na mapach widniej adnotacja, że jest on płatny, ale nie ma tam parkometrów a gdy byłam popołudniem w październiku nikt nie pobierał opłat.

Przechodzę przez most, podziwiając tak piękne z tego miejsca Tatry z jednej strony a z drugiej Trzy Korony. Skręcam w lewo i kieruję się w stronę Czerwonego Klasztoru. Właściwie ta słowacka wieś nazywa się Czerwony Klasztor ale jest tu także prawdziwy klasztor.

Czerwony Klasztor.

Klasztor został ufundowany w 1319 roku przez węgierskiego magnata, który zabił innego ważnego człowieka i za karę miał ufundować 6 klasztorów i zamówić w nich 4 tys. mszy. Ot taka kiedyś była sprawiedliwość. W całą historię miejsca byli też zaangażowani w późniejszych czasach polscy królowie i królowe. Na utrzymanie klasztoru łożyli także krakowscy mieszczanie.

Do 1567 roku klasztor był zamieszkany mnichów zakonu Kartuzów a w XVIII w przez Kamedułów. Jego nazwa Czerwony Klasztor wzięła się od koloru dachówki.

Czerwony klasztor widziany z Trzech Koron

Latający Mnich

Były tutaj ogrody zielne, apteka, cyrulik i oczywiście mnisie cele i kościół. Z miejscem tym, a zwłaszcza mnichami związane są niesamowite legendy. Najbardziej znana jest ta o Bracie Cyprianie. Był on botanikiem, lekarzem i zielarzem. Skatalogował i opisał blisko 300 roślin rosnących w Pieninach i Tatrach. W muzeum w Tatrzańskiej Łomnicy do dziś można oglądać jego zielnik.

Był także zapalonym paralotniarzem. W XVIII wieku to nie było powszechne hobby 🙂 Podobno skoczył na własnoręcznie wykonanej lotni ze szczytu Trzech Koron i wylądował na dziedzińcu klasztoru.
Inna legenda mówi, że przeleciał nad Morskim Okiem i za karę, za grzech pychy został zamieniony w skałę czyli tatrzańskiego Mnicha.

Czy to prawda, czy legenda? 🙂 patrząc przez szkiełko rozumu to tylko bajka ale skąd ona się wzięła? Nie tylko Leonardo da Vinci marzył o lataniu, więc myślę, że może w tej legendzie tkwić ziarno prawdy.

My tu gadu gadu a słońce czekać nie będzie, trzeba iść dalej 🙂 . Jeśli chcesz więcej informacji o Czerwonym Klasztorze, godzinach otwarcia, cenach za wejście, sesję ślubną a nawet za ślub, to to jest oficjalna strona klasztoru

Niebieskim szlakiem, skrajem Pienin.

Niestety nigdy nie zwiedzałam Czerwonego Klasztoru a na pewno gdy to zrobię pochwalę się nową wiedzą. Teraz przechodzę przez park, docieram do alejki z czerwonymi oznaczeniami i skręcam w prawo. Za kilkadziesiąt metrów dochodzę do głównej szosy, tutaj szlak skręca w lewo w drogę polną. Oznaczenia są czerwone i niebieskie, a na wysokości Przełęczy Certa rozdzielają się

Można trzymać się ściśle szlaku, który wchodzi w las i prowadzi wąską leśną ścieżynką, albo trzymać się dalej szerokiej drogi, która jest także szlakiem rowerowym. Tym razem wybieram drogę, licząc na łagodniejszy jej przebieg. Powoli dochodzę do Przełęczy.

Przełęcz Certa

Lubię to miejsce. Dalej będę szła niebieskim szlakiem w stronę Leśnicy ale warto wyjść troszkę wyżej tym czerwonym. Nie za daleko, tylko 20-30 metrów a zobaczycie przepiękny widok na Tatry, Trzy Korony i rozległe polany.

***Jeśli pójdziesz dalej czerwonym szlakiem to dojdziesz do Przełęczy Tokarnia, a stamtąd na Wysoki Wierch, granią Małych Pienin do Szczawnicy i Przełomem Dunajca wrócisz do Czerwonego Klasztoru. Ta pętelka to 25 km czyli plan na całodzienną wycieczkę***

Dziś tyle czasu nie mam, ani sił, a moim planem jest jesienny spacer 🙂 Po odpoczynku idę dalej niebieskim szlakiem

Odejście szlaku żółtego.

Idę, to jest powiedziane na wyrost. Wlekę się strasznie, bo tak mi się tu podoba, że ciągle przystaję robiąc kolejne zdjęcia.

Z tym odcinkiem jest związana pewna moja przygoda. Szłam jak dzisiaj jesienną porą. W lesie trochę mroczno, liście szeleszczą pod nogami. Słyszę głośny tętent. Staję jak zamurowana, oglądam się za siebie – nikogo nie ma. Nagle z mojej prawej strony pojawia się dzik!!! Pędzi taki ogromny, na oślep, przed siebie. Teraz już nie wiem czy on rzeczywiście był taki wielki, czy moje przerażenie wyolbrzymiło jego posturę.

A w mojej głowie jak mantra zabrzmiało:

Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo szybko zmyka
….

Las pełen drzew, ale jak na drzewo wejść !!!

Całe zdarzenie trwało krócej niż przeczytanie tego tekstu. A mieszkańcy Katowic czy Gdańska, gdzie dziki to chleb powszechny porannych spacerów, mogą wzruszać ramionami – bo co to za przygoda 🙂 Ale ja stałam bez ruchu jeszcze długo po tym jak ucichły kroki zwierzęcia. Skąd miałam wiedzieć, czy za nim nie biegnie stado kolegów albo polujących wilków?

Tym razem było cicho, nawet myszka nie wychyliła noska. I tak doszłam do miejsca widokowego zaraz przed odejściem szlaku żółtego, który będzie moim dalszym kierunkiem.

Jeśli jesteś tu zimą i chcesz odpocząć, to całkiem niedaleko, może 50 metrów wyżej jest mała wiata. Wprawdzie bez widoków ale zadaszona 🙂

****W ogóle w tym momencie jest kolejna alternatywa dla szlaku, którym idę. Możesz iść dalej niebieskimi znaczkami do Leśnicy i stamtąd Drogą Pienińską wrócić do Czerwonego Klasztoru. To 15km pętelka, całkiem przyjemna a tak rzadko wybierana.****

Tym razem zbaczam żółtym szlakiem do Drogi Pienińskiej.

Żółtym szlakiem do Drogi Pienińskiej.

Do tej pory szłam szeroką, wygodną, leśną drogą, która jest równocześnie szlakiem rowerowym. Żółty szlak jest zgoła inny. Mało ludzi tedy chodzi, więc sama nie wiem na ile szlak jest wydeptany ludzkimi stopami, a na ile zwierzęcymi kopytkami. Poza tym muszę wytracić całe przewyższenie jakie nabrałam do tej pory. Miejscami szlak jest stromy, bywa wąski i błotnisty. Idąc łąkami jesienną porą często ścieżki są mokre. Idę bardzo uważnie, bo nikt mnie tu nie znajdzie gdyby noga mi się powinęła. Mniej więcej w połowie trasy, przy zejściu do rzeczki robi się wygodniej, szlak jest wyraźniejszy a ścieżka szeroka.

I tak dochodzę do Drogi Pienińskiej. W samą porę, bo już słońce niedługo będzie zachodzić a przede mną jeszcze 4 km na parking gdzie zostawiłam auto.

Droga Pienińska.

Gdy dotarłam do drogi poczułam, że już nie straszna mi noc. Ta część szlaku to wygodna droga wzdłuż Dunajca. Jeszcze jeżdżą rowerzyści, jeszcze spacerują turyści. Spływają ostatnie tratwy. Jestem tu troszkę za wcześnie ale tak trudno uchwycić ten moment jesieni, gdy słońce przebija się przez czerwień i złoto liści tworząc niesamowity spektakl.

Już drzewa zmieniają barwy, już powietrze staje się przyjemnie chłodne a czapla siwa przystaje na brzegu rzeki by popluskać się trochę, uważnie zerkając wokół siebie.

4 kilometry mijają szybko. Chwila na zdjęcia na przepięknej ławce w parku przyklasztornym. Dzień się kończy, pora wracać do domu.

Odrobina statystyki

Dystans11km
Czas przejścia3,5 h
Trudnośćłatwe, spacerowe
Przewyższenia275↑↓

Inne pienińskie szlaki a blogu

Bardzo polecam ten szlak jak i całe Pieniny o każdej porze roku ale jesień jest tu przepiękna. W okolicy 15 października zwykle jesień wybucha feerią barw.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *