Bieszczady- to już mój ostatni dzień urlopu w tym pięknym miejscu. Po dwóch dłuższych wycieczkach jestem już zmęczona i perspektywa pięciu godzin za kierownicą też nie zachęca do nadmiernego wysiłku. W pierwszym dniu był Rozsypaniec, Halicz, Tarnica i Szeroki Wierch . Wczoraj przygody na Bukowym Berdzie. I jeszcze nie sposób nie przypomnieć wieży na Łysuli po drodze w Beskidzie Niskim i wrażeń z przyjazdu. To raptem czwarty dzień urlopu a mam wrażenie że jestem tu bardzo długo.
Nie, nie za długo, wręcz przeciwnie, czuję się tutaj jak w domu. Tak mogłabym żyć. Mieszkać w pięknym ośrodku, chodzić po najpiękniejszych szlakach, przyglądać się ludziom, jeśli takich spotkam 😉 , rozmawiać z przygodnymi turystami. Uwielbiam takie życie, ale lubię też wracać do domu.
W tym wpisie mniej będzie zdjęć i opisów trasy, bo była krótka. Ale na końcu przedstawię wam inne, dłuższe warianty wycieczek na Rawki. Może już szliście nimi i chcielibyście mi je doradzić albo odradzić zanim sama je przejdę?

Ale zacznijmy od początku.
Wczoraj na Bukowym Berdzie napotkany turysta, gdy usłyszał, że wybieram się na Rawki, polecił mi szlak niebieski oddalony zaledwie 2 km. od mojego noclegu. Sam zmęczony był wszechobecnymi schodkami na szlakach w Bieszczadach i twierdził, że to wariant rzadziej wybierany, a piękny i warto go wypróbować. A na początku jest parking, to i autem można podjechać. Natomiast jak usłyszałam, że mało popularny, to od razu zobaczyłam oczami wyobraźni…..
Nie, nie niedźwiedzia 🙂 ani watahy wilków, tylko wczorajsze przedzieranie się przez nawiany śnieg i męczarnie z tym związane.
Jednak nie, nie tym razem. Nie mam sił na niespodzianki. Dziś wybieram szlak popularny, przy którym jest schronisko, gdzie przychodzi najwięcej osób. Jest realna szansa, że wyjdę wygodnie na samą górę, przecież schodki mi nie przeszkadzają, a z resztą teraz wszystkie zasypane są śniegiem ….
Następnym razem będzie niebieski, obiecuję 🙂

Przełęcz Wyżniańska.
Dzisiaj spałam do tzw. oporu czyli w moim wypadku do 7ej 🙂 Do 10ej trzeba zwolnic pokój, więc niespiesznie korzystam jeszcze z luksusu bycia w Rezerwacie Ustrzyki Górne. Prysznic, kawa, śniadanie. Nie mam zbyt dużo rzeczy, więc pakowanie nie trwało długo. Słońce pięknie świeci od kilku dni i cała szadź i śnieg z gałęzi opadł. Jak zwykle o poranku na barierkach balkonu przysiadły ptaki i ćwierkają wesoło. Aż szkoda odjeżdżać.
Znoszę bagaże do samochodu i dopiero dziś pierwszy raz widzę panią opiekującą się obiektem. Przywitałyśmy się i pożegnały jednocześnie. Swoją drogą właściciel ma spore zaufanie do klientów 🙂
Na Przełęcz Wyżniańską mam prawie 6 km. Droga wije się serpentynami coraz wyżej, dzięki temu ilość przewyższeń na szlaku będzie dużo mniejsza, niż niebieskim szlakiem. Na samej przełęczy jest ogromny parking i budka gdzie można zapłacić za postój i wejście na szlak. Stoją tylko dwa samochody, może dlatego nie ma komu zapłacić za parking. Nie opłaca się utrzymywać pracownika dla kilku turystów w ciągu dnia. Parkuję i idę w stronę schroniska.

Bacówka PTTK pod Małą Rawką.
Okazuje się, że to nie jedyny parking. Idąc w stronę schroniska mijamy kolejny a pod samą bacówkę prowadzi droga, więc pewnie jest także możliwość awaryjnego dojazdu pod sam obiekt.
Droga jeszcze miejscami przysypana śniegiem, ale lód powoli topnieje mimo wczesnej pory. Gdy będę schodzić za kilka godzin nie będzie po nim śladu. To jest tak przyjemny spacer! Spokojnie, wiosennie. Na drzewach pojawiają się pierwsze bazie a pąki liści już zaczynają pękać. Za mną górują bieszczadzkie połoniny.


Bacówka wydaje się być miejscem idyllicznym. Ktoś pije kawę na zewnątrz, ktoś inny nawołuje psy. Słychać odgłosy kuchni. O ile nie mam żadnego problemu w tym, że chodzę sama po górach, czy wyjeżdżam sama na wakacje, to źle się czuję będąc sama w restauracji, kawiarni czy…. zamawiając cokolwiek sama w schronisku. Wiem, że to głupie. I pewnie gdyby mi to ktoś powiedział, to znalazłabym 100 argumentów za tym, żeby się nie ograniczać. A jednak tak sama mam… Zwykle mówię, że po prostu nie lubię tłumów schronisk i dlatego nie wchodzę, ale właśnie teraz zaskoczyłam, że to nie jedyna wymówka. Przecież teraz nikogo tam nie ma. Z jakiegoś niewiadomego mi jeszcze powodu krępuję się.
Te wpisy blogowe to jedyne miejsce gdzie tak otwarcie piszę o wielu dotykających mnie rzeczach. Nie wiem czy ktoś to czyta, pewnie dlatego jestem taka odważna… A jeśli to czytasz, to miej dla mnie i moich obaw w sercu odrobinę wyrozumiałości.

Mała Rawka.
Mijam bacówkę i idę dalej szlakiem. Jest dość ciepło, ściągam kurtkę i idę w samej bluzie. Jeszcze nic nie wskazuje na to, co zastanę na górze. Tym razem są też inni ludzie na szlaku, mijam jakąś parę a później spotykam skiturowca.
Szlak początkowo prowadzi wzdłuż lasu, na przeciwko widać Połoninę Wetlińską z Chatką Puchatka. Po czym ścieżka skręca w lewo i zaczyna się jednostajne podejście aż na samą górę. Podobno aż na samą Rawkę na szlak prowadzą schodki, miejscami pojawiają się poręcze. Teraz ścieżka jest przykryta śniegiem i wypłaszczona.


Idzie się bardzo przyjemnie, raki z chrupaniem wbijają się w podłoże. Las jest jasny i coraz bardziej słychać szum wiatru w koronach drzew. Od Bacówki na Małą Rawkę jest niecałe dwa kilometry, ale trasa staje się coraz bardziej stroma, dlatego przewidywalny czas wejścia to ok 1:20 h.

Im wyżej, tym drzewa zostają wypierane przez krzewy a w muzyka wiatru w koronach okazuje się być niezłą zawieruchą 🙂
Przejrzystość powietrza w południe rzadko jest doskonała i tym razem zdjęcia nie są powalające, chociaż widoki są tu bardzo rozległe. Na szczycie zauważam odejście szlaku do Wetliny i możliwość dość długiej pętelki na przyszłość. Jeszcze nie wyjechałam a już mam kolejne plany bieszczadzkich przygód 🙂 🙂 🙂


Wielka Rawka.
Nie udało się usiedzieć na Małej Rawce, nie mam złudzeń, że i na Wielkiej będzie ciężko, ale idę dalej. Jeszcze tli się we mnie nadzieja na dojście do trójstyku granic pod Krzemieńcem.
Schodzę z małej Rawki przez zagajnik, jeśli można tak nazwać ten niewielki lasek. Jest mały ale drzewa wystarczająco wyciszają podmuchy wiatru i można tu przycupnąć na łyczek ciepłej herbaty. Przede mną podejście na Wielką Rawkę, które bardzo fajnie trawersuje stok. Szczyt jest długi, wypłaszczony, z przepięknymi widokami i betonowym słupem.
Zaciekawił mnie ten słup, bo piękny to on nie jest, czemu służy? Okazało się, że to słup geodezyjny, dawniej otoczony dodatkowo wieżą triangulacyjną. Było ich kiedyś w Bieszczadach sporo, pomagały one w pomiarach oraz były punktem odniesienia turystów. Teraz został tylko słup. Znalazłam bardzo ciekawy wpis na blogu wBieszczady.pl pt.: Bieszczady. Wielka Rawka i tajemniczy betonowy słup – jeśli zaciekawił cię temat




Idąc grzbietem Wielkiej Rawki rozpoznaję trasy moich wycieczek na Rozsypaniec i Tarnicę oraz na Bukowe Berdo. Dochodzę do szlakowskazu, gdzie odchodzi szlak do Ustrzyk Górnych w jedną stronę i Krzemieniec w drugą. Niestety wiatr jest tak silny i męczący, że rezygnuję z dalszej wędrówki. W końcu już mam plan na powrót w Bieszczady z uwzględnieniem Krzemieńca, więc co się odwlecze to nie uciecze 🙂 I byłam tam kilka lat temu, więc wiem jak wygląda. Chociaż nie ukrywam, że szkoda było mi zawracać….




Powrót na Wyżniańską Przełęcz.
Wracam dokładnie tak, jak przyszłam. Tylko jakby szybciej 🙂 Niedaleko bacówki pod Małą Rawką jest miejsce na ognisko z ławeczkami. Posiedziałam tam dość długo, bo smutno mi było opuszczać piękne Bieszczady. Przede mną Połonina Wetlińska, Caryńska, gorące słońce, cisza . Siedzę sobie w cienkiej bluzie, wystawiam buzię do słońca. Jakże inna atmosfera niż na wietrznym szczycie, gdzie marzłam ubrana we wszystko co miałam. Okutana czapką, kapturem bluzy i kurtki.
Niestety czas biegnie nieubłagalnie. Schodzę rozmarzniętą już drogą na parking podziwiając Bieszczady: Szeroki Wierch, Tarnicę. Zatrzymuję się raz po raz by zapamiętać te chwile. Jak się okazuje to ostatnie spokojne dni urlopu. Za chwilę zacznie się praca a wraz z nią zmiany. Chwilo trwaj !


Alternatywne szlaki na Rawki.
Wspomniałam o szlakach jakie chciałabym przejść innym razem, biorące pod uwagę Rawki. Jeśli szliście tymi pętelkami, to dajcie znać czy je polecacie.
- Ustrzyki Górne- Połonina Caryńska- Przełęcz Wyżniańska- Mała i Wielka Rawka- Ustrzyki Górne.
Chociaż to tylko 18 km to prawie 1100m przewyższeń i 8 h na szlaku. - Wetlina- Dział- Rawki- Krzemieniec- Rabia Skała – Wetlina. Przeraża mnie, że to aż 30km i ponad 11 godzin na szlaku. a przewyższenia prawie 1500m- to jak na Bieszczady strasznie dużo !!!
Można by to skrócić jeśli jakoś dostałabym się do Wetliny ( w sezonie nie powinno być problemu) następnie widokowy Dział, Mała i Wielka Rawka, z której zeszłabym do Ustrzyk Górnych. Wtedy dystans wyniósłby ok. 16 km
Szkoda, że tak trudno o szlaki- pętelki w Bieszczadach.

Bieszczady cz3- odrobina Statystyki
Dystans. | 9,30km |
Czas przejścia | wg Stravy szłam prawie 3 godziny plus odpoczynki. Aplikacja mapy.com przewiduje 3:40 h |
Trudność | łatwe |
Przewyższenia | 470m ↑↓ |