Nie znam zbytnio Beskidu Niskiego. Byłam tu wprawdzie kilka razy, ale zanim zaczęłam prowadzić bloga, więc jest to mój pierwszy artykuł z tego Beskidu. Moim głównym celem na dzisiaj był dojazd w Bieszczady. Miałam wyjechać skoro świt, po drodze odwiedzić Stary Sącz, potem miała być Łysula z wieżą widokową i Cisna zanim dotrę do Ustrzyk Górnych. Pogoda jednak postanowiła mieć własne plany i od rana przywitała mnie śnieżycą i zamieciami. Mój plan urlopu zawisł na włosku….
Jednak koło południa rozpogodziło się. Spakowana tylko czekałam na sygnał i ruszyłam w drogę. Słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez chmury, żeby w końcu zatriumfować na nieboskłonie. Ku mojemu zdziwieniu im dalej od Nowego Targu tym śniegu było mniej. Postanowiłam zrealizować chociaż w części mój plan i odwiedzić wieżę widokową na Łysuli.
Dlaczego właśnie tę wieżę ? Bo moja trasa przebiegała przez Gorlice, a ona jest po drodze. Poza tym bardzo zaintrygował mnie jej niecodzienny wygląd.
Łysula, parkingi.
W nawigacji zaznaczyłam parking w Dominikowicach, na końcu wsi przy zielonym szlaku. Droga wygodna, asfaltowa, przez wieś. Bez problemu dotarłam do celu. Na końcu wsi po prawej stronie jest przygotowany duży, szutrowy plac, gdzie zaparkowałam. Dalej poszłam pieszo.

Wtedy nie wiedziała jeszcze że można jechać wyżej. Nie było zakazu jazdy dalej, po prostu jezdnia była mocno zaśnieżona i nawet mi nie przyszło do głowy dalej jechać. Można iść drogą , albo można z niej zejść i dalej iść drogą krzyżową. Ja do góry poszłam szosą a wracałam stacjami drogi krzyżowej.
Po jakichś 10 minutach ( albo nawet mniej ) doszłam na górę, teraz ulica będzie się obniżać w stronę Męciny Małej. Szlak za to skręca w lewo i lekko w dół. Tutaj jest kolejny parking na kilka samochodów, oraz wiata.


Zielony szlak na Łysulę.
Zrobiło się bardzo pięknie. Wprawdzie słońce raz świeciło, żeby za chwilkę zniknąć za chmurami ale okolica stała się bajkowa z iskrzącymi czapami śniegu na gałęziach. Szybko dochodzę do miejsca widokowego. Z jednej strony ściana lasu, a przy niej ławka- gigant. Z drugiej rozległe przestrzenie, piękna łąka z ławami i stołami.
Szlak zielony dalej prowadzi lekko w górę szutrową drogą. Od parkingu gdzie zostawiłam auto do wieży widokowej szłam nie więcej niż pół godziny.


Łysula- wieża widokowa


Wieża na żywo robi również wspaniałe wrażenie. Jest ogromna i ma niespotykany, walcowaty kształt. Zobaczyłam bramki i pomyślałam, że pewnie wejście jest płatne a portfel został w aucie 🙁 . Na szczęście bramki są tylko do liczenia wchodzących nie pieniędzy 🙂 Wejście na wieżę jest zupełnie darmowe.
Spiralne, metalowe schody prowadzą 28 metrów w górę a cała metalowa konstrukcja obudowana jest deskami, co może dawać osobom z lękiem przestrzeni, czy wysokości znamiona bezpieczeństwa. Na samej górze są dwie platformy. Najwyższa, ogromna, otwarta, z przepięknymi widokami 360stopni. Ta perspektywa jest mi zupełnie obca, trudno mi nazwać jakiekolwiek szczyty. Na szczęście przygotowano tablice informacyjne, gdzie opisana jest szczegółowo cała okolica. Ku mojemu zdumieniu okazuje się, że widać stąd nawet Tatry!!!
Nie dzisiaj, bo chmury ciągle nadchodzą i odchodzą i wieje dość mocny wiatr. Ale i tak widoki są rewelacyjne.



A dolna platforma?

Ta jest bezpieczniejsza dla tych , których przerażają przestrzenie. Strop i bardziej zabudowana przestrzeń dla wielu jest strefą bardziej komfortową a widoki nadal są imponujące. Ale jest tu także niecodzienna atrakcja: zjazd na dół rurą !!!! Trzeba tylko uważać na sygnalizację. Zjazd tylko gdy świeci się zielone światło. O ile wysokości i przestrzeni z wież widokowych się nie boję, to zjazd przekracza moje możliwości. Za nic się nie odważę! Oczami wyobraźni widzę, jak zjeżdżam coraz szybciej i szybciej i zamiast łagodnie osiągnąć poziom ziemi wystrzela mnie niczym pocisk, hen w kosmos 🙂 Śmiej się śmiej 🙂 Takie mam fantazje 🙂
Pora wracać.
Jestem zachwycona wieżą i szlakiem do niej. Z czystego serca ją polecam, także osobom z małymi dziećmi, wózkami.
Wracam prawie tak jak przyszłam, czyli ostatni odcinek zamiast drogą asfaltową przechodzę krzyżową. Pogoda zrobiła się cudowna. Jak to dobrze, że śnieżyca to był chwilowy, jakże uroczy kaprys pogody i od teraz słońce będzie mi towarzyszyć przez kolejne dni na szlakach. Okazało się, że Łysula to świetny wybór na przerwę w podróży.


Co kolejnym razem?
Jadąc dalej w stronę Cisnej zauważam kolejne wieże. Szkoda, że teraz nie mam już na nie czasu, ale skoro już o nich wiem, to postaram się tu wrócić. Jedna z nich to odwiedzony już przeze mnie kilka lat temu krzyż milenijny z platformą widokową nad Łysą Górą, który przypomina mi bardziej miecz niż krzyż. Kolejne miejsca to Ferdel, Góra Desznicka i górująca nad Duklą Cergowa. A to tylko po drodze w Bieszczady. Z przyjemnością tu wrócę nie tylko dla wież widokowych.
