Wieża Borova na Słowacji
Mam kilka wież do zobaczenia na Słowacji i to blisko granicy. Problem leży w tym, że teraz robią te wieże niemal z dojazdem na miejsce a ja tak nie chcę…. Nie chcę jeździć od wieży do wieży, żeby ją „zaliczyć”. Chcę zorganizować sobie piękna wycieczkę z wieżą po drodze. Jedna z nich to Borova ( ale ta koło Trsteny, bo jest tez inna Borowa w Górach Wałbrzyskich i tej Borovej przez „v” to nawet znaleźć nie mogłam w wyszukiwarce )
Już w zeszłą niedzielę planowałam to wyjście, ale tak długo wymyślałam jaką trasą iść, że zrobiło się za późno, żeby gdziekolwiek jechać. Przez ten grzbiet prowadzi tylko jeden oznakowany szlak, więc żeby zrobić pętelkę trzeba się mocno nakombinować ze ścieżkami leśnymi. A nigdy nie mamy pewności, że ścieżka zaznaczona na mapie rzeczywiście istnieje. Dziś podjęłam szybką decyzję: jadę w okolice zapory na Jeziorze Orawskim. Znalazłam w google maps wygodną zatoczkę naprzeciwko której zaczyna się wyraźnie widoczna na mapach lotniczych ścieżka na Uhlisko, skąd odbiję na pobliską wieżę widokową.
Jak dojechać?
Wieżę te wypatrzyłam już kilka lat temu gdy byłam na pobliskiej Magurze. Oprócz Magury nie znam tych okolic. A szkoda, bo jest tu bardzo ładnie. Rozległe jezioro, Babia Góra przeglądająca się w tafli wody jeśli tylko nie ma wiatru. Z pobliskich grzbietów widać Tatry, Wielki Chocz, Beskidy. Czas nadrobić zaległości 🙂
Granicę przekraczam w Hyżnem, a po kilku kilometrach opuszczam międzynarodową szosę i skręcam w stronę Trsteny. Tutaj znowu w prawo i ulicą Odbojarov opuszczam miasto i okrążam grzbiet górski z najwyższym szczytem Uhlisko. Zaraz za osiedlem Ustie nad Prehradou znajduję sporą zatoczkę, tu parkuję. Ścieżka zaczyna się dokładnie po drugiej stronie ulicy.
Ścieżka na Uhlisko
Ścieżka to za dużo powiedziane, ale widać wyraźnie ślady kół prosto w górę. Dość szybko nabieram wysokości i ponad drzewami zauważam Królową Beskidów. Gdy jechałam tutaj Babia była mocno zachmurzona ale teraz wygląda wspaniale, oświetlona słońcem. Po jej lewej stronie Pilsko. A poniżej błyszczy woda jeziora. Widok zapierający dech w piersiach.
Idę, co chwile oglądam się za siebie…. ale jestem tu jeszcze z jednego powodu, dlatego uważnie patrzę pod nogi. Nagle jest!!! Mój pierwszy w tym roku krokus <3
Co za radość 🙂
Idę skrajem lasu prosto przed siebie, krokusów przybywa, Babia promienieje. Jestem bardzo szczęśliwa, że tu jestem.
Łąka się kończy, teraz fragment leśny, znowu prosto chociaż są i inne ścieżki. W ten sposób wychodzę na szczyt. Kiedyś mocno zalesiony, teraz z kikutami pni. Ale przyroda szybko zajmuje wolne miejsce. Jest tu sporo małych drzewek i krzewów. Na szczycie ogromna wieża przekaźnikowa i wspaniałe widoki. Od tej pory Tatry będą mi towarzyszyć przez większość wędrówki.
Wieża na Borovej
Wieża jest sporo niżej, schodzę piękną, ogromna halą. Słychać tylko szum wiatru i śpiew ptaków. Dopiero teraz spotykam pierwszych ludzi na szlaku. Z Twardoszyna prowadzi dość wysoko droga, którą można dojechać autem w pobliże wieży. Wychodzę na wieżę, schodki przypominają drabinę, więc pomagam sobie rękami. Chwilę robię zdjęcia, widoki są wspaniałe, gdy schodzę zaczepia mnie mężczyzna. Twarz znajoma a jednak w pierwszym odruchu nie poznałam. Znamy się z facebooka. Na szczęście przedstawił się i od razu sobie przypomniałam nasze wcześniejsze spotkanie w Tatrach sprzed kilku lat. Tym razem był z żona i córką. Bardzo miłe są takie spotkania na szlaku, zwłaszcza że chodzę sama i często nie mam się do kogo odezwać cały dzień 😉
Mam sporo czasu, dziś zmieniono czas na letni i przybyła nam godzina dnia. Wcześniejsze wstawanie mi nie przeszkadza, lubię gdy dzień długo trwa a ja nie muszę przestawiać się w tryb spania już o 18 ej ( zimą to w ogóle jest katastrofa z ciągłym mrokiem ). Postanawiam zobaczyć jeszcze jedną atrakcję okolicy.
Huśtawka nad Trsteną
Wracam w powrotem na Uhlisko i idę dalej czerwonym szlakiem. To taki szlak jaki kocham najbardziej. Idę opadającym łagodnie grzbietem, po lewej mam majestatyczna Babią Górę górująca nad Jeziorem Orawskim, a po prawej ośnieżone Tatry. Przede mną w oddali Gorce. Jest idealnie, do czasu kiedy schodzę ze szlaku. Wg map cz. powinna tu być ścieżka, którą chcę iść, a na prawdę już dawno zarosła jeżynami, które szarpią mnie za nogi próbując przewrócić ;). Śledzę jej przebieg na telefonie. Przede mną przebiega stadko trzech saren. Co za widok !!! Warto tak się pogubić 🙂 Dochodzę do widokowego zbocza, schodzę jeszcze niżej piękną łąka i docieram do mojego celu 🙂
Dużo łatwiej jest się tutaj dostać z Trsteny. Już z daleka widać ogromny napis z nazwą miasta, niczym Hollywood nad Los Angeles 😉 Prowadzi tu droga krzyżowa, a gdy kończy się trzeba przejść jeszcze kawałek polną drogą i docieramy do ogromnej huśtawki. Taką ławeczkę z widokiem to ja szanuję 😉
Powrót do auta
Powrót okazał się być nie tak trudny jak myślałam. Najpierw na przełaj łąką, teraz trzeba przeskoczyć niewielki potok. Akurat trafiłam na wąskie miejsce. I tu spotykam jelonka a zaraz potem przebiegają trzy sarny. Czy to te same widziane w wcześniej w lesie? Okrążam górę łąkami aż znajduję zejście polną drogą. Na jej końcu zauważam stary cmentarz. Dziwny taki, stare poniki ale i całkiem nowe płyty nagrobne ale ostatni rok pochówku to 1940. Rośnie tu mnóstwo krokusów. Przechodzę przez niego i znowu spotykam trzy sarny. Czy one mnie śledzą 😉 ???? Wydaje się że jestem już całkiem blisko auta, wg mapy 2 km. Żeby nie iść dość ruchliwą szosą skręcam w osiedle Ustie nad Prehradou. Według map.cz powinnam wyjść prosto na mój parking.
Mijam osadę z pięknym domami i ogrodami, potem cmentarz, który widziałam z góry na początku mojej wędrówki i tu powinna być ścieżka do auta, ale jej nie było, zarosła. Tylko ledwo widoczne ślady kolein świadczą o tym, że tu kiedyś była polna droga. Idę przez chaszcze, błoto, przedzieram się przez potoki aż wreszcie ścieżka staje się wyrayna i docieram do punktu startu.
To był piękny dzień. Wietrzny, z wieloma niespodziankami. Spektakularnego zachodu słońca niestety nie było. Po 18ej przeszły chmury i zakryły świat, wiatr ucichł. A teraz, kilka godzin później, kiedy spisuję tę relację pada deszcz.
Jeśli Ci mało, to w drodze powrotnej polecam zaglądnąć na Marysiną Polanę, tamtejsza wieża jest przepiękna a dojście spacerowe. TUTAJ zobaczysz wpis o niej, serdecznie polecam 🙂
Trochę statystyki
Tym razem statystyka w przybliżeniu, bo nie włączyłam żadnej aplikacji liczącej trasę ( nie mam zadniej zaufanej :() a pozaszlakowo trudno dokładnie zliczyć w aplikacji mapy.
Czas przejścia | 4h z odpoczynkami i zdjęciami. |
Odległość | ok. 12km |
Przewyższenia | ok 400m |
Trudność | Bardzo łatwa ale trzeba mieć ze sobą aplikację mapy z GPS-em, żeby kontrolować położenie |
Jakie piękne widoki. I krokusy uroczo dekorują krajobraz. Wspaniała wycieczka.
Dziękuję 🙂 Wiosna to czas krokusowych polowań. Będzie ich więcej na blogu, już przygotowuję kolejny krokusowy wpis 🙂
Fajne macie tam tereny. Widoki obledne nic tylko chodzić. Też lubię takie wieże, ale u mnie niestety nie ma ich dużo. Jedyna jaka jest to prawie na granicy że Szwecją i to po środku lasu… A następna fajna w Danii ale i nie będę jeszcze pisała na blogu 🙂
Ostatnio wieże widokowe w mojej okolicy rosną jak grzyby po deszczu zarówno w Polsce jak i na Słowacji. Ale to dobrze, bo zachęca ludzi do aktywności fizycznej. Gorzej gdy niektóre z nich wyrastają razem z drogą dojazdową bo i tak bywa. Akurat na tą trzeba dojść. Nawet najkrótsza wersja to ok pół godziny spacerem 🙂
Też nie lubię kiedy pod jakieś miejsce, jak np. wieża widokowa, dochodzi droga i to jeszcze asfaltowa. Zero przyjemności. Niektórym to by jeszcze winda na wieżę była potrzebna. Przyjemność to spacer do celu.
Widoki olśniewają 🙂 No a te krokusiki to bajka.
Przedzierałam się z Tobą przez chaszcze i błoto, nawet przyjemnie było.
Pozdrawiam Joasiu !
Irena
Pierwsze krokusy tak cieszą !!!! Po wielu miesiącach biało-szarego krajobrazu wreszcie zaczynają kwitnąć pierwsze kwiaty. W górach zima jest stanowczo za długa i tęsknota za kolorami jest ogromna. Pozdrawiam i zapraszam na wspólną wycieczkę 🙂