Czytałam ją dość długo, przerywałam, brałam inną i wracałam ciekawa co dalej.
650 stron bez dialogów, drobnym drukiem !!!
Pierwsze moje wrażenie było: nie dam rady, przytłacza mnie paskudne życie bohaterek, patologia, bieda, beznadziejność. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że postaci powieści są niczym osobliwości z cyrku. A nie znoszę takiego klimatu brzydoty, błota. Prawie czułam zapach rozkładu, smród beznadziejności, wilgoć grzyba na ścianach. Fuj!!!!
A jednak wracałam do historii czterech pokoleń kobiet i wciągały mnie one niczym rusałki w bagno a ja już oczarowana nie chciałam odchodzić. Mamy historię prababki Berty, babki Barbary, matki Violetty ( przez V i dwa t) Najmłodsze pokolenie to Kalina, która wynajmuje detektywa, żeby stworzył dla niej rodzinne drzewo genealogiczne i odszukał brakujące puzzle rodzinnej układanki.
To co się dowiadujemy, ryje głowę. Jest tak nieprawdopodobne, że musi być prawdziwe. Mamy tu ogromną tęsknotę za miłością, dla której kobiety zatracają siebie. Ta miłość powoduje że dopuszczają się czynów okrutnych. Jedna przerabia ojca na kiełbasy i sprzedaje sąsiadom, druga wekuje swojego oprawcę. Niestety troszkę się zepsuł i zbrodnia się wydała. Kolejna nie jest w stanie pokochać swojego dziecka, bo przecież świat czeka na nią i ona musi w niego biec, choćby na swoje zatracenie. Wnuczka też pakuje się w beznadziejny związek który ją niszczy.
Żadna z nich nie zaznała szczęścia ani spokoju (oprócz tego chwilowego, często złudnego). Co to za życie! Bieda, patologia i egzorcyzmooporny duch wisielca za ścianą krzyczący o 3 nad ranem Kilimandżaro!
Jejku jak się to czyta!!! Miejscami miałam ochotę jak Barbara wyrywać włosy z emocji.
Napisana cudownym, choć czasem ciężkim językiem. Ile trzeba mieć wyobraźni i talentu by stworzyć te postacie! Jest ich oprócz głównych bohaterek sporo, czasem się gubiłam w opowieści.
Nie jest to lekka, wakacyjna lektura, może być nawet przygnębiająca. Przeniosła mnie w czasy i miejsca, których nie znam, gdzie czuję się źle a jednak chcę wiedzieć co będzie dalej.
Książki powinny wzbudzać emocje, tutaj ich nie brakuje. Bardzo polecam mimo początkowego zniechęcenia. Joanna Bator jest niewątpliwie mistrzynią w swojej dziedzinie.
Uwielbiam Twoje podejście do tego tematu
Bardzo mi miło. Ta książka jest na pewno trudna, ale co to za literatura !!!! Majstersztyk 🙂