Zanim sama zaczęłam chodzić po Tatrach wydawały mi się bardzo niebezpieczne, dla wybranych. Wyobrażałam sobie, że trzeba mieć super moce albo chociaż doskonałą sprawność fizyczną by tam iść. A zimą, to już w ogóle zapomnij. Zimą to tylko taternicy i ci co przygotowują się na himalajskie ośmiotysięczniki.
Wiem, trochę przesadziłam, ale ciągle słyszę o niebezpieczeństwie w górach. I rzeczywiście moim zdaniem większość szlaków zimą może być bardzo niebezpieczna co doświadczyłam na własnej skórze spadając z grani Ornaka. Ale to nie znaczy, że Tatry zimą są tylko dla wybranych.
O Kieżmarskim Zielonym Stawie zimą już pisałam. A na końcu jeszcze przypomnę inne zimowe szlaki które polecam zimą. Dziś chyba jedna z najłatwiejszych zimowych tatrzańskich tras. I jest tak samo łatwa co piękna. Tym szlakiem rozpoczęłam moje zimowe chodzenie po Tatrach.
Brzeziny-jak dojechać?
Brzeziny- to tu zaczynamy nasza wędrówkę. Jadąc Zakopianką najprościej jest się kierować na Poronin a tam w stronę Murzasichla. Przejeżdżamy przez wieś ( nawiasem mówiąc widoki z niej są przepiękne) i dojeżdżamy do Drogi Oswalda Balzera ( prowadzącą z Zakopanego ) Skręcamy w lewo i już za momencik zaczyna się parking i wejście na czarny szlak.
Można też tu przyjechać busem z Zakopanego jadącym w kierunku Morskiego Oka.
Parking.
W Brzezinach nie ma zbyt wielu miejsc postojowych, więc o ile nie jesteś poza sezonem to warto przyjechać wcześnie rano. Kilka miejsc płatnych jest przy bacówce u wylotu z Murzasichla i kilkadziesiąt przy Drodze Oswalda Balcera. Ludzie często parkują wzdłuż drogi, poza parkingami, ale nie radzę. Widziałam już jak zakładają tam blokady na koła a nawet co gorsze odholowują auta na lawetach. Nie chciałabym być na miejscu tych turystów kiedy wrócą ze szlaku.
Dolina Suchej Wody.
Samochód zaparkowany. Przy wejściu na szlak po lewej stronie jest budka gdzie kupisz bilety i drobne pamiątki .
Szlak jest bardzo wygodny. To szeroka droga wytyczona i utwardzona na początku lat 20tych XX wieku. Tędy dostarczany jest prowiant do schroniska Murowaniec. Droga jest zamknięta dla ruchu oprócz tych o specjalnym zastosowaniu, chociażby TOPR-u.
Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że na Halę Gąsienicową można wjechać rowerem. To oprócz Doliny Chochołowskiej jedyne takie miejsce dla rowerów po polskiej stronie Tatr. Oczywiście, zimą spotkasz tu także wielu narciarzy. Dlatego do znudzenia będę powtarzać: zimą raczki są niezbędne, bo nawet prosta trasa jak ta może być śliska a tym samym niebezpieczna.
Dolina Suchej Wody jest jedną z dolin polodowcowych a jej zakończenie stanowi Hala Gąsienicowa, czyli cel naszej wędrówki. Rozdziela ona Tatry Zachodnie od Wysokich. Geolog na pewno znajdzie sporo miejsc zachwycających nadal żywą przeszłością polodowcowa.
Ciekawi Cię dlaczego Dolina SUCHEJ wody? Otóż mimo, że wyżłobienie koryta rzecznego jest ogromne, rzadko znajdziesz tu szemrzący potok. Ogromne głazy leżą na dnie a woda pojawia się na powierzchni okresowo. Biegnie głównie podziemnymi korytarzami.
Psia Trawka
Czarny szlak na Halę Gąsienicową jest bardzo łatwy, wręcz trudno o łatwiejsze wejście w Tatrach. Droga delikatnie wznosi się równomiernie na całej długości 7 km o niecałe 500 m przewyższenia, co sprawia że śmiem twierdzić, że każdy kto może chodzić nie będzie mieć najmniejszych trudności na szlaku.
Szlak niestety poza kilkoma miejscami nie jest zbyt widokowy, ale te 1,5- 2 godzinki minie na prawdę szybko. Po drodze mijamy Psią Trawkę. A przed nią odejście szlaku na Halę Kopieniec. O tej części już wspominałam opisując piękną petelkę na Gąsienicową z Topolowej Cyrli. Z Psiej Trawki odchodzi szlak na Gęsią Szyję, który jest na pewno puściutki latem, więc polecam gdy będziesz mieć dosyć tłumów, do których możesz przecież wrócić jeśli tylko zapragniesz 😉
Jeszcze na początku XX wielu stało tu małe schronisko, które po wybudowaniu Murowańca stało się bezużyteczne i w końcu je rozebrano. Pozostały za to ławy i stoły gdzie można odpocząć. Sama nazwa polany jest też już teraz historyczna. Polany gdzie wypasano owce zarosły lasem a i roślinność charakterystyczna dla jałowej gleby tej części Tatr także wyginęła. Próżno szukać psiej trawy wśród aktualnej roślinności.
Odejście szlaku na Krzyżne.
Idzie się na prawdę przyjemnie. Kilka widokowych miejsc zapowiada wspaniałe widoki. Zimą jest tu bajkowo ale inne pory roku dla miłośników natury też będą atrakcyjne. Latem, gdy skwar nie daje wędrować, cień drzew zapewnia pożądany chłodek. Gdzieniegdzie pojawia się szemrzący strumyk. Tym szlakiem po raz pierwszy wybrałam się zimą w Tatry. To nim po raz pierwszy zaprowadziłam moje dzieci na Halę Gąsienicową w Święta Wielkanocne, zimowe jeszcze… więc mam do niego wręcz sentymentalny stosunek.
Niemal przed samą Halą Gąsienicową mamy odejście szlaku na Przełęcz Krzyżne. Tu też kiedyś cię zaprowadzę 🙂 Tędy możesz przejść także na Polanę Waksmundzką i dalej na Gęsią Szyję a potem przez Psią Trawkę wrócić do Brzezin, ale dziś idziemy na łatwiznę. Dziś jestem tu dla widoków Gąsienicowej zimą przy szafirowym niebie.
Murowaniec.
Łatwość dotarcia do jednej z najpiękniejszych górskich dolin na świecie sprawiła, że stała się ona popularnym miejscem dla tych którzy szukali w naturze natchnienia : malarzy, pisarzy, architektów. Powstanie schroniska stało się wręcz koniecznością
Wybrukowano drogę, doprowadzono prąd a nawet linię telefoniczną. Mury zbudowano z głazów, starano się by budynek nie odcinał się znacząco od otaczającej natury. Schronienie tu znajdowało 50 turystów, pokoje były komfortowe, nie zapomniano o kuchni i jadalni dostępnych dla mieszkańców. W 1925 roku nastąpiło jego uroczyste otwarcie.
Była to nie byle jaka uroczystość bo wstęgę przecinał sam prezydent Rzeczpospolitej Stanisław Wojciechowski. Wytchnienia i odpoczynku szukali tu m.in. Maria Skłodowska-Curie, Sienkiewicz, Paderewski, Żeromski, Orkan, Kasprowicz, a nawet Bolesław Prus.
Schronisko przetrwało wojnę ale w latach 60 tych częściowo spłonęło jedno skrzydło. Budynek został lekko przebudowany i w takiej formie stoi do dziś. Było także architektoniczną inspiracją dla powstających w tym czasie innych schronisk górskich: Na Turbaczu, Chochołowskiej i tego w Dolinie 5 stawów polskich.
Polecam niezwykle ciekawy artykuł na temat Murowańca, który jest częścią cyklu stu obrazków na stulecie odzyskania niepodległości. Znajdziecie tu masę ciekawostek na temat historii powstania schroniska, okresu międzywojnia a także znajdziesz odpowiedź dlaczego swastyka czyli krzyżyk niespodziany jest charakterystycznym motywem zdobniczym na Podhalu. I nie jest to związane z nazistowskimi Niemcami 😉
Hala Gąsienicowa.
Hala Gąsienicowa stanowi zwieńczenie Doliny Suchej Wody. Zimą polecałabym pozostanie w otoczeniu Murowańca. Tutejsza kuchnia na pewno oferuje dania główne, desery, zupy, napoje. Można przejść w kierunku Betlejemki, czyli Centralny Ośrodek Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu. Stąd mamy widok na całą Halę, począwszy od Kasprowego z charakterystycznym budynkiem górnej stacji kolejki. Zimą gdy jest czynny wyciąg narciarski szlak pieszy jest podporządkowany narciarzom a także skiturowcom zjeżdżającym z każdego możliwego wzniesienia.
Góry są poznaczone charakterystycznymi falami- śladami po narciarzach. Oczywiście wyjście na Kasprowy nie jest niemożliwy, po prostu trzeba mieć się na baczności 😉
Zachwyca Świnica i grań Orlej Perci, Żółte Turnie a najbardziej charakterystycznym szczytem tej części Tatr jest niewątpliwie Kościelec. Był on przez lata obiektem moich westchnień i nie rozczarował. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się w dobrych warunkach tam pójść.
Latem warto pospacerować przez całą Halę. Po drugiej stronie Kościelca jest kilka pięknych stawów.
Czarny Staw Gąsienicowy
Podobnie czarny szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy jest zwykle dzielony z narciarzami. Zjeżdżają zwykle z Przełęczy Karb w kierunku stawu. Inni wybierają dalszą Przełęcz Zawrat. Niestety nie jeżdżę na nartach, ale wydaje się że narciarze mają tu rajskie warunki.
Nad sam Staw prowadzi łatwy szlak, to raptem 30minut od schroniska, niezbyt wymagającą trasą aczkolwiek osoby z lękiem wysokości mogą czuć dyskomfort, bo częściowo trasa wiedzie wąskim chodnikiem. Za to latem na pewno będzie łatwiej, więc jeśli będziesz tu poza zimowa porą to nie ma co się bać, a widoki są przepiękne.
Znad Czarnego Stawu prowadzi wiele szlaków, ale one są bardziej wymagające. Zimą jednak nie zachęcam a i latem wejście na Zawrat, czy Granaty mogą nastręczać kłopotów.
Lewą stronę Stawu okala ścieżka, którą warto się przespacerować. Zimą ludzie nie obchodzą stawu, przechodzą lodową taflą na drugi jego brzeg.
Powrót
Nawet osoby, które boją się wysokości albo nie czują się na siłach na dalszą wędrówkę szlakami Tatr Wysokich będą zachwycone pięknem samej Hali Gąsienicowej. Jest zachwycająca, wrażenia pozostaną na zawsze. A może wrócisz tu inną trasą, bardziej wymagającą ale też łatwą?
Na pierwszy raz jeśli nie jesteś pewna(y) swoich możliwości, (zwłaszcza zimą !) proponuję zejście tym samym szlakiem.
Aczkolwiek prowadząc Cię tutaj wspomniałam o alternatywach.
Odrobina statystyki.
Dystans | 16km (Brzeziny-Czarny Staw Gąsienicowy + powrót) |
Czas | 6,5h + odpoczynek, zdjęcia, ewentualne wędrówki po Hali |
Przewyższenia | 620m ↑↓ |
Trudność | Bardzo łatwy |
Inne tatrzańskie, łatwe
Z bardziej wymagających: Grześ, Rakoń, Trzydniowiański Wierch, Sarnia Skała, Nosal, Hala Gąsienicowa przez Przełęcz miedzy Kopami, Gęsia Szyja.
Na Słowacji szlaki pomiędzy 15 czerwca a 01 listopada są zamknięte powyżej schronisk.
Dolina Suchej Wody – zimowy koszmar mojego dzieciństwa. Nie wiem ile razy rodzice przegonili mnie zimą przez tę drogę. Tędy się szło na Halę Gąsienicową, a potem Kasprowy, tędy też się szło na Gęsią Szyję (na szczęście tylko do Psiej Trawki). Niestety mało widoków, a dużo chodzenia, tego dzieci nie lubią 🙂
Wróciłem tutaj na nartach skiturowych i muszę przyznać, że mi się podobało, ale teraz mam dużo sentymentu do tego, co było w dzieciństwie, nawet jeżeli wtedy nie lubiłem 🙂
Przepiękne zdjęcia. Jak zwykle zresztą 🙂
Bardzo dziękuję za tak miły komentarz 🙂 Po lekturze Twoich wspomnień z ferii zimowych w dzieciństwie domyśliłam się, że to właśnie tędy najczęściej chodziliście na Halę Gąsienicowa. Dolinę Suchej Wody też darzę sentymentem, bo była świadkiem mojej pierwszej zimowej wycieczki w Tatry. Nie miałam wtedy konta na mediach społecznościowych i całą swoją wiedzę czerpałam z blogów, takich jak Twój. Do zobaczenia na szlaku 🙂