Zimowe Tatry przerażają tych, co nigdy zimą w Tatrach nie byli, albo tych którzy nasłuchali się o niebezpiecznych wyjściach na Rysy, Kościelec, Świnicę czy innych dwutysięcznikach. Zimą w Wysokich Tatrach jest bardzo niebezpiecznie a i na niższych szlakach może być bardzo groźnie. Zwłaszcza wczesną zimą, kiedy śnieg jeszcze nie przywarł dobrze do ziemi, a także wiosną kiedy tworzą się niebezpieczne lawiny. To nie znaczy, że nawet poczatkujący miłośnik Tatr nie znajdzie bezpiecznych tras. Hala Gąsienicowa jest dostępna na różne sposoby, także te bezpieczne.
Jednak nie taki diabeł straszny jeśli wybrać odpowiedni szlak. Moim zdaniem szlak na Halę Gąsienicową Doliną Suchej Wody jest odpowiedni dla osoby początkującej. Ale o raczkach radzę nie zapominać.

Jeśli szlaki są dobrze przetarte i jesteśmy przygotowani ( dobre buty, ciepła kurtka i raczki/raki) to otwierają się kolejne piękne możliwości.
Dziś chciałam przybliżyć znowu Halę Gąsienicową ale teraz trudniejszą wersją. Startujemy z parkingu pod skocznią na ul Bronisława Czecha, następnie wspinamy się na Nosal, potem przez Boczań na Halę Gąsienicową a powrót do Kuźnic przez Dolinę Jaworzynki.

Gdzie zaparkować w Kuźnicach?
Do samych Kuźnic nie można dojechać samochodem. Tam pozwolenie mają tylko autobusy miejskie, busy i pojazdy uprawnione. Za to okolice obfitują w parkingi. Ceny parkingów rosną szybciej niż krokusy na Hali Chochołowskiej więc nie przywiązujcie się do cen jakie podam.
*Można zaparkować na parkingu przy dworcu kolejowym na parkingu typu Park and Ride. Warunkiem jest wykupienie biletu całodziennego komunikacji miejskiej, która zawiezie Cię do samych Kuźnic i przywiezie z powrotem. Koszt 9zł za cały dzień.
*Przy rondzie przed Kuźnicami jest mnóstwo miejskich parkingów. Skręcasz w prawo w ul. Bolesława Czecha i przy ulicy masz setki miejsc. Ale z doświadczenia wiem, że w sezonie zapełniają się o świcie. Tu płaci się w parkometrze 38zł za dzień ( sobota i niedziela GRATIS !!!!!) albo za godziny jeśli planujesz wypad tylko na Nosal.
W tym miejscu załączam: Aktualne ceny za parkingi miejskie w Zakopanem.
*Oprócz miejsc parkometrowych jest sporo parkingów prywatnych , w których płaciłam w tym roku (2025r) 15/20 zł za dzień.
*Dla tych którzy chcieliby jak najbliżej wejścia na szlak są parkingi przy drodze do Kuźnic. Tutaj zapłacisz 50zł za dzień i zaoszczędzisz 10 minut spaceru.
Pamiętaj jednak, że Kuźnice to najbardziej popularny start w Tatry zarówno pieszo, jak i kolejką. Latem trzeba być bardzo wcześnie. Raz idąc na szlak o 4 rano zastałam już połowę miejsc zajętych, więc nie czekaj do południa 😉

Nosal (1205mnpm)
Auto zaparkowane, można iść dalej. Mniej więcej w połowie drogi do Kuźnic jest oznakowane odejście zielonego szlaku na Nosal. Przechodzimy przez ulicę i po chwili przechodzimy przez mostek, następnie szlak zaczyna się wspinać w górę. Jeszcze trzeba kupić bilet wstępu w budce lub on-line i Tatrzański Park Narodowy stoi przed nami otworem 🙂
Idąc na Nosal z tej strony trzeba się liczyć z dość stromym podejściem. Przypomnę znowu o raczkach. Dziś pogodę mamy wiosenną, ale szlak jest mocno oblodzony i nie wyobrażam sobie iść nim w samych butach. Już lepiej przejść raczkami po błocie w miejscach gdzie słońce zrobiło swoją robotę niż zastanawiać się jak przejść po lodzie bez nich. Im wyżej w górę tym miejsc oblodzonych więcej.

Widoki są fenomenalne. Wydaje się, że Nosal, tak blisko miasta, w sumie dość niewysoki nie zaskoczy niczym, a jednak wychodnie skalne i coraz szersze panoramy wprawiają nas w zachwyt. Po drodze mijamy kilka miejsc widokowych zanim dojdziemy na właściwy szczyt. Na Nosal można dojść także znacznie łatwiej od strony Kuźnic, ale gdyby przyszło Ci na myśl wejść tutaj na zachód słońca, które według wielu jest stąd przepiękne, to najlepiej wejść tak jak my a zejść szybciutko zanim noc zapadnie do Kuźnic. Wejście na Nosal zajmie około godziny.


Szczyt Nosala jest rozległy. Wiadomo, w lecie czy w ferie skałki okupuje sporo ludzi, ale dziś jesteśmy tu same. Z jednej strony ściana lasu, po drugiej przepiękne tatrzańskie panoramy. Z łatwością rozpoznajemy trasę kolejki na Kasprowy Wierch, Giewont, Magurę Witowską, a także szczyty Świnicy, Koziego Wierchu i innych. Jedyne drzewo na szczycie pozwala na nieprześwietlone zdjęcia na południową stronę :))))


Nosalowa Przełęcz.
Zejście z Nosala jest bardzo łatwe, jedynie w jednym miejscu, zaraz pod szczytem jest trudniejszy fragment, gdzie trzeba sobie pomóc rękami by zejść po skałkach. Szybko dochodzimy do Nosalowej Przełęczy. Odchodzi tu żółty szlak w kierunku Polany Olczyskiej i dalej Wielkiego Kopieńca. My idziemy zielonym trawersując delikatnie zbocze. Raz po raz spoglądamy jeszcze w stronę nosalowej grani.


Hala Gąsienicowa przez Boczań.
Szybko dochodzimy do miejsca połączenia szlaku z tym z Kuźnic. Od teraz idziemy niebieskim oznakowaniem. Szlak jest bardzo wygodny zimą, bo zaśnieżona droga jest równiutka, raczki stanowią bardzo dobre oparcie. Latem mniej lubię tędy chodzić, bo jest tu dość wilgotno, ziemia robi się śliska a kamienie męczą stopy. Za to teraz to bajka. Światło słońca przebija się przez korony drzew, szybko docieramy do Boczania i dalej trawersujemy Skupniów Upłaz z genialnymi widokami. Rankiem wschody słońca stąd są bajeczne.


Boczań.
Raz po raz zatrzymujemy się by podziwiać okolicę. Widać jak na dłoni Kopieniec Wielki i Polanę pod nią z szeregiem bacówek. Dalej całe Gorce a pod nimi moje miasto, Pieniny, za nimi Beskid Sądecki. Z drugiej strony Giewont z innej, jakże ciekawej perspektywy, Kasprowy Wierch. Najbardziej zachwyca mnie górująca Babia Góra. Ależ ona jest majestatyczna i wyniosła! A im wyżej wychodzimy tym więcej tatrzańskich szczytów zaczyna pojawiać się nad nami.


W internecie od zawsze ( czyli odkąd chodzę po górach 🙂 ) występują dyskusje, którym szlakiem najlepiej iść na Halę Gąsienicową 🙂 Boczań ma jak widać swoje niezaprzeczalne atuty, a o Dolinie Jaworzynki dowiesz się na końcu wycieczki 🙂


Przełęcz Między Kopami.
Mimo, że widoki zachwycają a na Skupniów Upłazie jest sporo miejsc do odpoczynku, to warto iść dalej 🙂 Przełęcz Między Kopami łączy dwa poróżnione szlaki i teraz zgodnie maszerujemy w stronę Hali Gąsienicowej. Przed nami ok 15 minut do celu. Ale zanim sama Hala Gąsienicowa otworzy przed nami swoje podwoje czeka nas genialny odcinek z Tatrami Wysokimi przed nami i Bielskimi po lewej stronie. Przy takiej pogodzie jaka nam się trafiła serce bije coraz mocniej….
Hala Gąsienicowa.
Kiedy szlak zaczyna schodzić w dół wiadomo, że Hala Gąsienicowa jest blisko. Jest taki moment, kiedy otaczają nas drzewa a tylko na wprost jawi się Kościelec, potem kolejny przebłysk między drzewami i już widać szałasy, właściwie domy drewniane na samej Hali. Schodzimy w dół aleją drzew. Jest pięknie….
Kończy się las i otwiera się niesamowita przestrzeń. Nie bez kozery w światowych rankingach Hala Gąsienicowa należy do tych najpiękniejszych w Europie. Zimą a potem końcem sierpnia jest tu wyjątkowo uroczo. Zimą jak widzicie wiadomo, przypomina bajkową krainę, za to późnym latem ukwiecona wierzbówką zamienia się w fioletowy raj. Co nie znaczy, że nie warto tu przychodzić cały rok, oczywiście że warto 🙂



Tym razem nie idziemy do Murowańca, czyli schroniska w Dolinie. Siadamy pod jedną z chatek, jemy posiłek z najpiękniejszymi widokami jakie można sobie dziś wymarzyć. Jeśli interesuje Cię wspaniała historia schroniska to zapraszam na mój wpis o zimowym szlaku na halę Gąsienicową z Brzezin. Tam poświęciłam Murowańcowi sporo miejsca 🙂
Oprócz schroniska, które teraz jest bardziej górskim hotelem, mijaliśmy chatkę- Betlejemkę czyli Centralny Ośrodek Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu. Jest tu także stacja meteorologiczna, kolejna jest na szczycie Kasprowego Wierchu.
Możliwości na dalsze wycieczki jest sporo. Można iść na Kasprowy Wierch, Kościelec, Orlą Perć, Czarny Staw Gąsienicowy, Przełęcz Krzyżne, Świnicę i jeszcze kilka kierunków mogłabym wymienić, albo można odpocząć i wracać do Zakopanego, co my dziś uczyniłyśmy 😉







Powrót do Kuźnic przez Dolinę Jaworzynki.
Powrót do Przełęczy pod Kopami za Hali Gąsienicowej jest jeden. Czyli powtarzamy ten fragment. Głowa sama się odwracała, by ostatni raz spojrzeć na boską Halę Gąsienicową. Z przyjemnością tu wracam. Czasem to ona jest celem, czasem tylko przystankiem.
Szybko dochodzimy do Przełęczy i żółtym szlakiem kierujemy się w lewo na Polanę Jaworzynki. Zejście jest dość strome, szybko tracimy wysokość. Ale wbrew pozorom nie nastręcza trudności. Najpierw delikatnie trawersujemy zbocze, by dojść do pierwszego punktu widokowego. Następnie znowu szlak wiedzie między drzewami by wyjść na długą stromą polanę. Tutaj nie ukrywam mimo raczków stąpałam ostrożnie. Latem idziemy po schodkach, ale teraz zbocze jest wyrównane, a co poniektórzy turyści pomagają sobie jadąc na pupie, więc stąd moje urojone lęki. Urojone, bo śnieg się nie osuwa, idę pewnie, ale głowa płata figle wzbudzając strach.




Powolutku, ale skutecznie schodzę z polany, teraz szlak skręca w lewo i już niedługo mamy kolejne widokowe miejsce, dziś dość oblodzone. Teraz prosto szeroką drogą w dół. Akurat tutaj zimą jest łatwiej niż latem, kiedy skaczemy po głazach schodząc 🙂 Droga ubita, bezpieczna prowadzi nas wprost na Polanę Jaworzynki. Aż do samych Kuźnic mamy od teraz delikatny spadek.
Dolina Jaworzynki.
Dlaczego tak ją lubię? Pierwszy raz gdy nią szłam, był wczesny, letni poranek. Powietrze kojąco rześkie, śpiewające ptaki i nikogo koło mnie. Łąka parowała tworząc delikatne woalki mgły nad trawami i kwiatami. Było tak malowniczo, że nie zdziwiłabym się gdyby przede mną stanął elf z łukiem, zawadiackim uśmiechem i szpiczastymi uszami wystającymi spomiędzy długich blond włosów. Szałasy w dolinie dopełniały wrażenia baśni. Od tej pory wypatruję elfów 🙂
W Dolinie Jaworzynki można podobno spotkać niedźwiedzie. Nie miałam takiej okazji, ale są dowody w postaci zdjęć w internecie 🙂 Nikomu nigdy nic się nie stało. Niedźwiedzie brunatne nie są nami zainteresowane jako pożywieniem, ale gdyby czuły się zagrożone to będą się bronić. Nie schodźcie ze szlaków i troszkę hałasujcie, żeby je spłoszyć. Wystarczy stukać kijkami, można śpiewać albo mówić do siebie. Niektórzy przytwierdzają mały dzwoneczek do plecaka.

Kuźnice i powrót na parking.
Same Kuźnic zasługują na osobny wpis, ale odpuszczę teraz bo to nie książka a wpis blogowy 😀 . Teraz można ściągnąć raczki. Jak ktoś jest zmęczony, to na parkingu przy kolejce na Kasprowy stoją w gotowości busy i taksówki. My schodzimy pieszo, i dzięki temu mamy możliwość niezwykłego spotkania z łaniami. Dla mieszkańców Zakopanego to codzienność. Te zwykle płochliwe zwierzęta pasą się przy chodniku, wychodzą między ludzi, niemal pozują do zdjęć 🙂 Przyzwyczaiły się najwidoczniej do bliskości człowieka.


I to już koniec mojej opowieści, mam nadzieję, że zachęciłam Cię do zimowej, tatrzańskiej wycieczki. Jestem pewna, że Hala Gąsienicowa zasługuje na miano bajkowej krainy, zwłaszcza zimą 🙂
Hala Gąsienicowa – odrobina Statystyki.
Dystans | 14,75 km ( wg Stravy) |
Czas przejścia | 4,5 h plus czas na zachwyt = 6,20h 🙂 |
Przewyższenia | 845m↑↓ |
Trudność | Łatwy szlak z kilkoma niewielkimi trudnościami |
Nie wiem dlaczego czas przejścia i dystans różni się między tym co planują mapy cz. W tabelce umieściłam dane zapisane przez Stravę i tak było w rzeczywistości.