Gęsia Szyja przez Rówień Waksmundzką

Gęsia Szyja

Jeśli szukasz atrakcyjnych tatrzańskich wycieczek, tak na rozruszanie, albo pół dnia, albo nie masz kondycji młodziaka pakującego na siłowni, to Gęsia Szyja będzie wspaniałym rozwiązaniem i to na każdą porę roku.

Widoki są stąd wybitne a i dojść kilka. To jak idziemy razem? Zapraszam na moją propozycję.

Gęsia Szyja- szlaki

*Dziś proponuję z Wierchu Poroniec. Ale tutaj mamy dwa warianty:

** Poprowadzę przez Polanę pod Wołoszynem i Przełęcz Waksmundzką. Czyli obchodzimy Gęsią Szyję wokoło i zdobywamy ją od drugiej strony.
**Druga opcja to przez Rusinową Polanę prościutko schodkami na górę – ta jest najkrótsza, ale musisz pokonać setki schodków, a może nawet 1000. Przestałam liczyć przy 460 😉 Tędy będę schodzić, bo szlaki w pętelce to moje wyzwanie 😉

W ogóle dotarcie na Gęsią Szyję jest możliwe wieloma wariantami z dwóch stron:
– Od Rusinowej Polany – we wpisie o Rusinowej Polanie omawiam wszystkie możliwości dotarcia na ,halę czyli z Wierchu Poroniec, Zazadniej, i Palenicy Białczańskiej (tu dwie wersje)
-Z Waksmundzkiej Przełęczy, na którą można dojść z Palenicy Białczańskiej, Rusinowej Polany, Hali Gąsienicowej i Psiej Trawki ( tu znowu kolejne trzy możliwości 🙂 )

Jak widzisz nudy nie ma. Możesz tu zaglądać za każdym razem inną wersją szlaku 🙂 Dzisiaj skupię się na trasie, którą szłam ostatnio a inne pozostawię na kolejne wpisy. Liczę też na Twoje doświadczenie w czytaniu mapy. Jednak pamiętaj, że zawsze możesz do mnie napisać, chętnie wyjaśnię wątpliwości.

Wierch Poroniec parkingi.

Początkowo miałam zamiar iść z Palenicy Białczańskiej ale cena 75 zł za parking i to w poniedziałkowe popołudnie zniechęciła mnie skutecznie do tego pomysłu.
Wiem, że każdy chce zarobić, ale to nie na mój portfel. Może ma to na celu zachęcenie do przyjeżdżania jednym autem w kilka osób? Wtedy 75 podzielone na 5 pasażerów nie boli tak bardzo. Auta elektryczne parkują za darmo.
Jeśli interesuje Cię tamtejszy parking to warto śledzić stronę TPN . Tam znajdziesz wszystkie ceny, zakupisz także bilet wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Na Wierchu Poroniec jest niewielki parking, ubikacja i budka z pamiątkami. Jadąc od strony Bukowiny Tatrzańskiej masz przed rondem dwa bardzo duże parkingi, więc miejsc jest pod dostatkiem.
Chociaż nigdy nie chodzę tam w wakacje, więc może się mylę????

Szlak na Rusinową Polanę.

Jest wczesne popołudnie. Ci co przyjechali z rana już odjechali na obiad. Czeka na mnie idealne miejsce. Płacę co trzeba i ruszam na szlak. Dawno mnie tutaj nie było….Ile to już lat minęło? Liczę w myślach… to chyba już 4 lata. Co to jest 4 lata? Przecież to nie aż tak dawno, a ile się zmieniło. Bywałam tu bardzo często ( wtedy parking po 15ej był bezpłatny :)))) ) Wydawało mi się, że znam każdy kamień i drzewo. Teraz kamienie przysypane mniejszymi, a te ziemią i zrobił się bardzo wygodny trakt. Jedne drzewa urosły i dawne widoki teraz są niedostępne. Inne drzewa zakończyły żywota, robiąc miejsce nowemu pokoleniu, odsłaniając nieznane wcześniej leśne przecinki.

Szlak jest prościutki, chyba najłatwiejszy jaki znam. Zaczynam podejściem. Tu nawet nie można się zasapać, raptem kilkaset metrów wygodnej ścieżki pod górę, a potem spacer niczym w miejskim parku.

3 kilometry mijają szybciutko i miło. Szlak nie jest bardzo widokowy, ale od czasu do czasu pojawiają się prześwity w stronę Tatrzańskich szczytów. Sam las jest bardzo ładny, jasny. Ten spacer to sama przyjemność.
Kilkaset metrów przed Rusinową Polaną szlak idzie lekko w górę. Z pagóreczka przed nami rozpościerają się cudowne widoki na Tatry Wysokie, Polanę i szlak na Gęsią Szyję.

Z Rusinowej na Rówień Waksmundzką.

Na Rusinowej jeszcze sporo ludzi, ale powoli opuszczają to miejsce. Zostaję tylko na chwilkę, żeby napić się wody i popatrzeć na tak znajome widoczki.

Do zachodu słońca zostało jeszcze kilka godzin. W czerwcu, gdy dni są najdłuższe, to na ten szlak można wyjść spokojnie popołudniu. Nawet tak lepiej, bo jak zobaczysz na końcu opowieści, tuż przed zachodem słońca świat wygląda najpiękniej.

Przechodzę koło bacówki ( bo na Rusinowej Polanie nadal jest kulturowy wypas owiec i można tu kupić oscypki , bundz i żętycę) i kieruję się najpierw niebieskim szlakiem. Lubię ten widok szałasów u podnóża polany. Nie spieszę się, delektuję widokami i spokojem który nastąpił. Jeszcze dwa razy zmienimy kolor szlaku, ale nie martw się, nie zgubisz się 🙂 Kieruj się szlakiem w stronę Polany pod Wołoszynem.

Polana pod Wołoszynem

Ten szlak jest inny niż te do których przyzwyczajają nas Tatry. Idziemy lasem , przechodzimy przez mostki nad potokiem a wszystko to wąską leśną ścieżynką. A co najbardziej urocze, to raz po raz wyłaniają się wspaniałe widoki na szczyty.

Szlak jest bardzo prosty, spacerowy, w sam raz na rozruszanie się. Jest to też dobra propozycja na upalny dzień, bo las i potoki dają upragnioną rześkość.

Polana pod Wołoszynem zarasta. Zajmuje w tej chwili mniej niż 10% tego co było jeszcze w latach 50tych XX wieku. Kiedyś wypasano tu owce, stały bacówki. Na mapie zaznaczony jest Wołoszyński Stawik w pobliżu polany. Usiłowałam go znaleźć ale nie udało się. Wydaje mi się, że on też zarasta i zanika, a może jest tylko okresowo?
Tutaj zmieniamy kolor szlaku po raz kolejny. Skręcamy ostro w prawo i czerwonym szlakiem idziemy na Rówień Waksmundzką

Rówień Waksmundzka

Szlak znowu zmienia swoje oblicze. Nadal nie sprawia większych trudności i jest dość wąski ale teraz mamy przewyższenia. Wspinamy się w górę, by zaraz stromo podążać w dół do strumienia i znowu dość stromą ścieżką nabierać wysokości. Las jest dosyć ciemny, przypomina mi bajkowy, troszkę straszny, ale przy tym piękny, pociągający. W końcu światła tu mało, ludzi też. A co jeśli wyjdzie na drogę niedźwiedź?

Nie mam zbyt dużego szczęścia do zwierząt na szlakach, więc prawdę mówiąc dopiero pisząc te słowa zastanawiam się czy to w ogóle możliwe, by natknąć się na jakieś zwierzę w tym lesie.

Chodzę z kijkami, stukam o kamienie, czasem oddycham dość głośno ze zmęczenia. Mają więc szansę ukryć się przede mną.

I tak niespiesznie, z wielką przyjemnością docieram do stóp Gęsiej Szyi. Znowu zmieniam kolor szlaku na ten którym zaczęłam dzisiejsza wędrówkę- zielony.

Gęsia Szyja

Gęsia Szyja z tej strony jest dużo łatwiej dostępna. Po drodze nabiera się wysokości. Z Równi Waksmundzkiej to raptem 20 minut przyjemnego spaceru. Najpierw drewniana kładka, potem z lekkim nachyleniem przyjemny las by nagle wyjść na skaliste zbocze masywu Gęsiej Szyi.

Lubię to miejsce przy skalnej ścianie zanim jeszcze wejdę na drabinkę. Jest już późne popołudnie i słońce przybiera ciepłe barwy mimo, że do zachodu jeszcze ponad dwie godziny.
Dwie drabinki dalej ( łatwe, bo to raczej strome schodki niż drabina) mamy pierwszy punkt widokowy. Moim zdaniem jeszcze piękniejszy niż sama Gęsia Szyja. Punkt kulminacyjny jest kilka metrów dalej.

Co za widoki!!!! Mimo, że to jak na warunki tatrzańskie tylko 1489 mnpm to takich panoram może pozazdrościć niejeden wyższy szczyt. Mamy tu Tatry Bielskie, Wysokie z Gerlachem, Zachodnie, dobrze widoczny Kasprowy Wierch i Giewont. A z tyłu Beskidy z Babią Górą. Po prostu klasyka tatrzańska.

Zajście do Rusinowej i dalej na Wierch Poroniec.

Teraz tylko na dół. Mnie osobiście schody nie sprawiają trudności. Boję się przy schodzeniu piarżyskami i ścieżkami, gdzie noga może mi „polecieć” wraz z piaskiem i kamieniami. Tutaj prawie cały szlak na Rusinowa Polanę jest po schodach, na których czuję się pewnie, a problemów z kolanami nie mam. Pamiętam kiedy tych schodków było znacznie mniej to wyjście i zejście było dla mnie koszmarem. Teraz jak dla mnie jest wygodnie.

Ale Ty zastanów się czy po schodach wolisz wchodzić czy schodzić i według tego zaplanuj swój kierunek wycieczki. A schodów jest setki!!!
Lubię tędy schodzić bo robię to z widokiem na Polanę w dole i Tatry.

Rusinowa- najlepszy plener na zdjęcia nie tylko ślubne.

Zauważam, że na Polanie pojawili się fotografowie i pary młode na pamiątkowe zdjęcia ślubne. Najpierw zdziwiłam się. Polana skąpana w cieniu nie jest zbyt dobrym tłem. Nie doceniłam fotografów 🙂 Oni doskonale znają tutejsze warunki plenerowe. Zanim do nich dotarłam zachodzące słońce przesunęło się tak, że pięknie oświetliło całą łąkę i Tatry za nią a panny młode wyglądały przepięknie w złotych promieniach słońca.
Nie można było sobie wymarzyć lepszego światła.

Goły Wierch.

Też chciałam mieć zdjęcia o złotej godzinie. Poszłam szlakiem dalej. Przedtem wspominałam o wzgórku na 10 minut przed Rusinową. To Goły Wierch. Już nie całkiem goły ale widoki z niego są cudne. Tu odbyła się moja osobista self-sesja fotograficzna :)))))

To już koniec.

Jak już nie raz wspominałam nie lubię wracać szlakiem leśnym po ciemku, więc pora było przyspieszyć. Przede mną 40 minut na parking. Powinnam zdążyć przed zmrokiem. A ponieważ strach przed nocą popychał mnie skutecznie i wydłużał krok to już po 30 minutach byłam na parkingu i miałam szansę podziwiać płonące niebo nad Bukowiną Tatrzańską w drodze do domu.

Gęsia Szyja -odrobina statystyki 🙂

Dystans13 km
Czas5,5 h
Przewyższenia543m↑↓
TrudnośćBardzo, prosta, spacerowa trasa

Byłam tu dziesiątki razy. Zostawiałam tu wzruszenie, radość przebywania w tak cudnym miejscu ale i strach, rozterki, osobiste tragedie. Rusinowa Polana była nie raz moim najbliższym cichym powiernikiem i świadkiem mijających dni. Idę tu niczym drogą medytacyjną by uciszyć wewnętrzny szum i odnaleźć spokój. Uwielbiam to miejsce i górującą nad Polaną Gęsią Szyję. Mam nadzieję, że idąc tą trasą zaznasz tak wielu wzruszeń jak ja. I że już zawsze te okolice będą malować w Twoim serduszku uśmiech i ciepłe wspomnienia.

2 thoughts on “Gęsia Szyja przez Rówień Waksmundzką”

  1. Witam
    Też szłam na Rusinową Polanę z Wierch Poroniec, ale w lipcu i parkingi były zatłoczone, musieliśmy parkować jakoś wcześniej i dobić na piechotkę, potem na Gęsią Szyję, ale wróciliśmy po swoich śladach. Nabrałam ochoty na opisaną przez Ciebie trasę. Dziękuję za szczegółowy opis i urokliwe zdjęcia. Chciałam jeszcze zapytać czy nie boisz się, że jednak niedźwiedź wylezie Ci na trasę? Pozdrawiam gorąco Ewa

    1. Cieszę się, że Ci się spodobała moja propozycja trasy, bardzo polecam tak na odmianę 🙂 A co do niedźwiedzia… pewien przyrodnik, który napisał książkę o zwierzętach w Tatrach twierdzi, że jeśli damy szansę niedźwiedziowi, to znaczy jeśli nas usłyszy zanim wpadniemy na niego , to raczej się schowa niż nas wystraszy. Ja go spotkałam tylko raz na Hali Gąsienicowej z daleka. Było dużo ludzi a on nie reagował, spokojnie jadł borówki. Czasem się boję, bo zwykle chodzę sama i często popołudniu gdy już nikogo nie ma, wtedy stukam kijkami, z nadzieją że wystraszę wszystkie zwierzęta 🙂 Jak dotąd to rzadko spotykam jakiekolwiek zwierzę.
      Pozdrawiam serdecznie, Joanna

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *