Bacówka pod Bereśnikiem, Bryjarka i wodospad Zaskalnik.

Bacówka pod Bereśnikiem

Bacówka pod Bereśnikiem jakoś nigdy nie była mi po drodze, a wybierałam się wielokrotnie. Jak to się stało? Nie wiem. Ale ostatnio pisałam o bacówkach turystyki kwalifikowanej. I opisując wycieczkę na Maciejową przypomniałam sobie, że przecież ta pod Bereśnikiem jest jednym z takich obiektów.

W skrócie przypominając, w Polsce w latach 70tych i 80tych z inicjatywy Edwarda Moskały powstało 14 bacówek turystyki kwalifikowanej, czyli kameralnych małych schronisk, na 25/30osób jako przeciwwaga do oblężonych dużych schronisk górskich. Bacówka pod Bereśnikiem została oddana jako ostania 1 lipca 1989 r. Do dzisiaj pozostało 10 bacówek wybudowanych wg projektu Stanisława Karpiela i dwie takie gdzie wykorzystano istniejące budynki.

Właśnie Bacówka pod Bereśnikiem powstała w stojącej już tutaj drewnianej chacie. Aktualnie jest tu 41 miejsc noclegowych, większość w pokojach wieloosobowych. Na stronie internetowej Bacówki znajdziecie cennik, dane kontaktowe i informacje na temat historii miejsca. Można zabrać ze sobą na noc swojego pupila, ale należy pamiętać, że gospodarze też mają zwierzęta.

Parkingi i sposób dojścia.

W Szczawnicy jest sporo parkingów. Najbardziej popularny i największy to ten przy kolejce na Palenicę. Najkrótszy szlak zaczyna się idąc ulicą Języki przy Muzeum Uzdrowiska Szczawnica. Jadąc ulicą Zdrojową także mijamy parkingi a na samym Placu Dietla jest jeden bezpłatny. Tylko, że ma raptem kilka miejsc postojowych, więc nie widziałam jeszcze tam wolnego miejsca 🙁 .

Wiele parkingów jest przypisanych tylko dla gości hoteli i restauracji, ale miły pan poradził nam gdzie zaparkować bezpłatnie.
Z Placu Dietla jedziemy ul Jana Wiktora, skręcamy w Aleję 1 maja i zaraz (!) wjeżdżamy w lewo na dwa spore parkingi. Wprawdzie są tam znaki zakazu ale dopytałyśmy, że obowiązują tylko w dniach koncertów w pobliskim Dworku Gościnnym.
Kolejny parking jest na ul. Połoniny, skąd można dojść ulicą na Bereśnik.

Ponieważ proponuję Ci pętelkę z Wodospadem Zaskalnik, to prawdę mówiąc najłatwiej będzie zaparkować w jego pobliżu, albo zaraz za odejściem szlaku czarnego, naprzeciwko leśniczówki Serwerynówka.

Sposoby dojścia do Bacówki.

*Najkrótsza droga to ulicą Języki prosto do Bacówki.
*Kolejna to żółtym szlakiem przez Bryjarkę.
*Czarnym spod Wodospadu Zaskalnik z Sewerynówki.

Jako zwolenniczka pętelek i ponieważ udało mi się tym razem zaparkować w centrum Szczawnicy, to proponuję wycieczkę niebieskimi oznakowaniami do wodospadu, potem czarnym na Bereśnik i powrócić szlakiem żółtym przez Bacówkę pod Bereśnikiem i Bryjarkę do punktu wyjścia.

Jeśli zdecydowała(e)ś się na parking przy wodospadzie to rozpoczynasz przy czarnym 🙂

No to zaczynamy 🙂

Wodospad Zaskalnik.

Z Parkingu idziemy niebieskim szlakiem ulicą aż do wodospadu. Jest to okazja, żeby poznać Szczawnicę z tej cichej strony. Zwykle przez nią tylko przejeżdżałam, znałam deptak wzdłuż Dunajca, a to miasto rozgałęzia się stromymi uliczkami, wbijając w góry. Jest przepięknie, mnóstwo domków i pensjonatów zaprasza na urlop. Sama nie wiedziałabym który wybrać. I tak niespiesznie docieramy do wodospadu.

Dawne zejście, wyprowadzające na wprost wodospadu zostało zamknięte. I szkoda bo zdjęcia z naprzeciwka spadającej wody były najpiękniejsze. Coś się tam buduje, może kasa biletowa? 😉 Nie zdziwiłabym się, bo coraz więcej darmowych atrakcji i parkingów staje sie płatnymi. A może to teren prywatny i od lat obcy ludzie plątali się komuś koło płotu ?

Na szczęście można zejść jeszcze pod wodospad inną drogą, koło placu zabaw. Jest stromo, ale ktoś przymocował sznur, z pomocą którego łatwiej zejść.

Wodospad jest przepiękny, ma 5 m wysokości. Obok jest restauracja i miejsce rekreacyjne. Stąd my pójdziemy czarnym szlakiem do Bacówki pod Bereśnikiem, ale idąc nadal niebieskim szlakiem dostaniemy się na Przechybę. Jeśli wybierzemy drogę na wprost dojdziemy do osady Przysłop. Warto to zobaczyć, nie mam pojęcia jak tam ludzie żyją odcięci od świata, bez dróg…. a z Przysłopa możemy wrócić żółtym przez Bereśnik do Szczawnicy. Dla rowerzystów natomiast stworzono bardzo fajną pętelkę aż w pobliże Przechyby. Lubię nią schodzić bo jest szeroka, szutrowa i trawersuje zbocze, więc jest wygodniejsza niż szlak pieszy. Jak widać możliwości szlakowych jest tutaj sporo.

Czarnym szlakiem na Bereśnik.

Szlak jest bardzo dobrze oznakowany. Początkowo jest bardzo stromy, ale to początek wycieczki więc sił nam nie brakuje 🙂 . Połowa czerwca to niesamowity czas. Zieleń drzew i traw jest taka jasna, soczysta, mnóstw kwiatów rośnie dookoła. Pomimo tego, że szlak jest leśny to absolutnie nie jest nudno. Po początkowej stromiźnie zostaje wspomnienie i łagodne podejście aż do drogi z ostatnimi zabudowaniami. Po lewej droga schodzi do Szczawnicy ulicą Bereśnik a my idziemy w prawo szeroką polną drogą. Widoki jakie się tu roztaczają są fascynujące.

Lawendowe Wzgórza pod Bereśnikiem.

Przy ul Bereśnik 7B jest jeszcze jedna atrakcja, a mianowicie Lawendowe Wzgórza. To lawendowa plantacja z widokiem na Pieniny i Tatry. Jeszcze tam nie byłam, ale mam nadzieję, że będzie otwarta dla zwiedzających i fotografujących. Niestety w ostatnim poście na facebooku dowiedziałam się, że 25-letni syn właścicielki jest bardzo ciężko chory onkologicznie. Miejmy nadzieję, że wyzdrowieje a Lawendowe Wzgórza będą znowu zapraszać do odwiedzin.

Bacówka pod Bereśnikiem.

Oczywiście sesja fotograficzna musiała być 🙂 Teraz szlak prowadzi tak, że obchodzi dookoła szczyt Bereśnika, następnie w dół i po 20 minutach jesteśmy na miejscu. Zaskoczyła nas młoda łania, która zupełnie nie bała się ani nas ani psa bacówkowego i spokojnie pasła się na łące powyżej Bacówki.

Pora na kawę. Zwykle nie wchodzę do schronisk, bo jestem Zosia Samosia i wszystko co potrzebuję mam przy sobie…. ale ostatnio odchodzę od tej praktyki 🙂 I bardzo się z tego cieszę, bo góry to nie tylko piękne widoki, ale też ludzie gór i historia miejsc takich jak to.

Zamawiamy kawę przy okienku kuchennym, które jest byłym oknem chałupy, z której Bacówka powstała. Na sali trwa szkolenie, chyba przyszłych geologów, więc wychodzimy na zewnątrz. Ale zanim kawa się zrobiła, rozglądam się uważnie. Za oknem piękne widoki, na sali humorystyczne teksty wypisane na tabliczkach. Jest tu bardzo przyjemnie i klimatycznie.

Siadamy z kawami na zewnątrz i zaraz dołącza do nas kot. Łasi się, domaga głasków, mruczy. Jak tu przyjemnie! Gdyby nie to, że Ada musi zdążyć na popołudniową zmianę do pracy mogłabym tu siedzieć długo. A jak mi przygrzeje za bardzo słońce, to zawsze można się przenieść do pobliskiej wiaty.

Czy mi się tu podoba? Bardzo!!! Ja tu będę wracać częściej, zwłaszcza że schodząc mamy takie widoki że ochy i achy rozbrzmiewają często.

Bryjarka.

Można sobie skrócić trasę i zejść ulicą Języki wprost do Pijalni Wód na Placu Dietla ale polecam zejście szlakowe ( No chyba że Twoja pętelka wygląda inaczej, bo może )
Mijamy cudowną uprawę kwiatową. Łubiny mienią się wszelkimi kolorami w towarzystwie szafirowych Irysów. Widoki jakie mamy są powalające. Tatry, przełom Dunajca, szczyty pienińskie. Mimo, że powietrze jest trochę zamglone to jest przepięknie. Wyobrażam sobie jak tu musi być cudownie, kiedy widoczność jest doskonała.

Bryjarka była od dziesięcioleci celem spacerów kuracjuszy szczawnickich. Na przełomie XIX i XX w zbudowano tu wygodną alejkę ze stacjami drogo krzyżowej. Na samej Bryjarce za to w 1867 r postawiono drewniany krzyż. Niestety złamał się podczas wichury i zastąpiono go metalowym w 1902 r. Krzyż ten wykonała ta sama firma, która postawiła krzyż na Giewoncie. Nawet go przypomina. Bryjarka nie jest bezpośrednio na szlaku, ale jest oznakowane odejście do krzyża.

Ciekawostką jest też to, że w Bryjarce są złoża andezytu tego samego co na pobliskiej Jarmucie i Górze Wdżar. Powoduje on zakłócenia magnetyczne i jest pozostałością wulkanicznych skał magmowych. Dawniej wykorzystywano andezyt jako materiał do budowy dróg.

Szczawnica.

I tak powoli wracamy na Plac Dietla uroczymi uliczkami z domami o architekturze tak innej niż na Podhalu. Czuć tu elegancję, wykwintność, nawet ulica jest pięknie wybrukowana. Mijamy panią z pieskiem jakby żywcem wyjętą z lat 20tych XX w. W kapeluszu, muślinowej koszuli, spódnicy nad kostkę, eterycznie szczupła. Zjawiskowa!!!

Dochodzimy do Placu Dietla. To jest prawdziwe serce Szczawnicy. Na środku stoi przepiękna fontanna, a dookoła pijalnie wód, kawiarnie. Ludzie siedzą, piją kawę, jedzą lody, odpoczywają w cieniu. Takiego klimatu nie ma żadne miejsce tu na południu. Do naszego parkingu jest bardzo blisko. Szkoda, że nie możemy tu posiedzieć, musimy szybko wracać do domu. Zwłaszcza, że wyjazd ze Szczawnicy jest w remoncie i tworzą się gigantyczne korki.

Polecam tę wycieczkę serdecznie, nawet sam spacer po Szczawnicy jest wyjątkowy. Gdybym nie mieszkała 30km stąd, to przeprowadziłabym się tutaj. A kto wie, może jeszcze to zrobię 😉

Bacówka pod Bereśnikiem- odrobina statystyki.

Dystans8km
Czas przejścia3h
TrudnośćBardzo łatwy szlak mimo bardziej stromych fragmentów
Suma podejść i zejść357↑↓

Mapa

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *