Predne Solisko – do trzech razy sztuka

Predne Solisko

Tak, tak to moje trzecie podejście do Prednego Soliska. Już dwa razy przechodziłam obok wracając z Bystrej Ławki.
Bystra Ławka z Młynickiej Doliny jest niezbyt długim szlakiem, więc patrząc na mapę planowałam, że wracając z tej cudniej przełęczy Furkotską Doliną zajrzę na Solisko. Jak już jadę na drugą stronę Tatr to wykorzystam ten dzień w zupełności.

Plany sobie a życie…. Za pierwszym razem złapał mnie deszcz i przyspieszyłam w stronę parkingu zamiast pchać się na kolejną górę.

Drugim razem wyjechałam chyba dość późno, bo wydawało mi się, że jak wejdę jeszcze na Solisko to złapie mnie noc, a wiecie że nie znoszę nocnych spacerów. Nawet odkrytym szlakiem jakim jest właśnie ten. ( Chociaż żeby być z Tobą zupełnie szczera to przyznam się, że byłam już bardzo zmęczona schodząc z Bystrej Ławki i późna pora to bardziej wymówka i w sumie ulga, że mam wytłumaczenie by nie iść jeszcze wyżej. 😉 )

Wiesz jak to jest. Jak o czymś myślisz to wszędzie to widzisz. I widziałam jak jedna koleżanka poszła na Solisko z wnukiem. Inna zawędrowała tam zimą. A wcale nie jest ryzykantką ani młodą dzierlatką. Na portalach tatrzańskich często pojawiała się charakterystyczna sylwetka krzyża na szczycie.

Tylko jak to tak… iść na samo Solisko, skoro wszyscy mówią, że to szczyt „przy okazji” a ja okazji nie mam. W dodatku nie wiedzieć czemu pamięć o zmęczeniu u jego stóp zniechęcała mnie do wyjścia.

No cóż, lata mijały a wraz z nimi kończyły mi się miejsca w Tatrach gdzie jeszcze nie byłam. Ostatnio smakuję właśnie w takich „mało ambitnych ” wycieczkach i w sumie to Solisko to może wcale nie jest bezsensowną opcją…..
I tak to w tegoroczny urlop wybrałam się nad Szczyrbskie pleso by z jego brzegów zdobyć nieznany mi szczyt.

Gdzie zaparkować?

Po tak przydługim wstępie wreszcie praktyczny akapit 😉
Parkingów jest tam dostatek. Parkingi pod dachem i pod niebem. Przy restauracjach i straganach z pamiątkami.
Bezpośrednie sąsiedztwo Szczyrbskiego Jeziora to ośrodek sportów zimowych. Jest tu skocznia narciarska i wyciągi narciarskie. To też tłumaczy ilość parkingów.

Cena przeważnie 10 euro za dzień płatne w parkometrach albo 8 euro na niektórch mniejszych parkingach obsługiwanych przez ludzi. Jeśli nie zatrzymają Cię szlabany, że wyżej brak miejsc to jedź jak najdalej możesz. Paradoksalnie nad samym jeziorem jest najtaniej .

Teraz w górę.

Wydaje się być bliziutko. To tylko nieco ponad 4 km ale 750 m w pionie…. Tym razem nie byłam sama. Plan był taki, że Ada idzie na Bystrą ławkę prze Wodospad Skok a ja do Chaty pod Soliskiem. Mając na względzie szybkość naszego chodzenia, powinnyśmy się spotkać na miejscu w tym samym czasie :)))) No może miałam chwilkę poczekać 😉
Żeby pokazać Adzie trasę postanowiłam odprowadzić ją idąc koło skoczni zamiast od razu iść na niebieski szlak.

Szłyśmy najpierw brzegiem jeziora, by potem skręcić w lewo w stronę krzywej wieży 😉 gdy tak szłyśmy razem Ada zmieniła zdanie i stwierdziła, że jednak przespaceruje się ze mną. Jak to się stało, że stanęłyśmy na skoczni tego już nie pamiętam, ale pewnie to była najkrótsza droga by znaleźć się na niebieskim szlaku.

Chata pod Soliskiem

Dalej trzymamy się szlaku. Nie sposób się tutaj zgubić. Prosto „jak w mordę strzelił ” cytując klasyka 🙂

Żeby być uczciwą muszę wspomnieć, że to nie jedyna droga dojścia pod schronisko. Jest dużo szybszy sposób. Wystarczy za 14 euro zakupić bilet i wyciągiem zajechać na miejsce. Ale moja miłość do kolejek jest przeciwnie proporcjonalna do miłości górskiej. I gdy my w pocie czoła szturmowałyśmy górę wielu z uśmiechem na twarzy, wypachnionych byli na górze 1,5 godziny przed nami.

No cóż. Jak już zasugerowałam, czasu miałam dużo i nigdzie mi się nie spieszyło. A znam lepsze sposoby na wydanie kilkunastu euro :)))) ( spojlerując troszkę powiem w zupełnej tajemnicy…( tutaj szepczę Ci na uszko) – na dół miałam wielka ochotę skrócić swoje męki :)))) )

Chociaż widoki nie zmieniają się w ciągu najbliższej godziny, to zupełnie nie przeszkadza mi to. Właściwie z zafascynowaniem spostrzegam jak szybko Szczyrbskie Pleso robi się coraz mniejsze a hotele wokół niego przypominają zabawkowe budyneczki. Solisko aż tak bardzo się jednak nie przybliżało…

Droga pod schronisko minęła mimo wszystko szybko. Usiadłyśmy przy stacji kolejki. Pora na odpoczynek.
Schronisko prezentuje się wspaniale ale zaglądniemy tu w powrotnej drodze na nagrodę w postaci kofoli 😉

Predne Solisko.

Po odpoczynku ostro ciśniemy w górę. Lubię takie szlaki, kiedy z każdym krokiem masz wrażenie, że szybko zbliżasz się do celu. Jest stromo. Opuszczamy kosówkę i surowymi skałami pniemy się w górę. Nie jest trudno. Wchodzą tu z nami nawet małe dzieci i psiaki.

Chwila grozy

A jednak w pewnym momencie czuję jak świat mi wiruje przed oczami. Nienawidzę karuzeli, foteli bujanych, wszystkiego co się rusza pode mną a tu wszystko naraz atakuje mnie jak w horrorze. Zapieram się kijkami i stoję. Mam wrażenie, że kołyszę się przód -tył. Czuję się jak człowiek wracający nad ranem do domu, po ciężkiej, zakrapianej wodą ognistą nocy . On trzyma się latarni jak marynarz masztu w czasie sztormu a jak tak trzymam się kijków wbitych miedzy kamienie. Widzę jak Ada gna w górę. Ktoś nadchodzi, wiem że powinnam się przesunąć.
Mam nogi jak z waty, w uszach pulsuje krew, zaraz tryśnie fontanną.
Boję się zamknąć oczu.
Nie ruszę się bo spadnę.
Może usiądę, nie będę tak głupio wyglądać … ale nie mogę.
Mija kilka minut. Już serce tak nie wali. Emocje opadają. Pierwsza myśl: czy jestem już taka do niczego? Wchodzą dzieci, starsi ludzie, nawet jamnik i nic im nie jest. Przecież jestem zdrowa, więc dlaczego? To trzeci raz w życiu. Zaraz racjonalizuję sobie to, co się stało. Za szybko podchodziłam w górę i moje wewnętrzne ciśnienie nie nadążało za zmianami. Muszę się obserwować i stawać na chwilkę gdy znowu to poczuję.

Na szczycie.

Wyjście na szczyt spod Chaty pod Soliskiem to wg mapy 30 minut…. no raczej nie dla mnie. Powiedzmy, że 45 – 60 minut to będzie uczciwy czas wejścia, żeby mieć też przestrzeń na zadyszkę czy zachwyt nad światem. W ogóle zwierzę się w tajemnicy, że owszem uwielbiam robić zdjęcia ale jest to też wspaniały pretekst, żeby stanąć 🙂 No przecież ja nie mam tyle sił, żeby gnać bez odpoczynku 😉

Na szlaku ludzie odpoczywają całymi rodzinami. Były maluszki na oko trzy letnie i nawet jamniczek miniaturka, dzielnie wspinający się po kamolach. Ale na samym szczycie nie było tłoku. Ca za widoki !!!!! Warto było wylać wiadro potu i przeżyć dramę ciśnieniową. Z jednej strony widok na Szczyrbskie Pleso, wyglądające z tej wysokości jak oczko wodne. Z tyłu pasma jakich nawet nie znam ale też Słowacki Raj, Niżne Tatry, Poprad i dalej błyszczy Liptowskie Jezioro nad którym byłam niedawno. Wprawne oko wypatrzy Wielkiego Chocza, o którym niedawno pisałam.

Na samym szczycie stoi podtrzymywany stalowymi linami drewniany krzyż. Szczyt zdobywano zarówno latem jak i zimą na pewno już w XIX w. bo jest on mimo, że stromy dość łatwo dostępny ze Szczyrbskiego Plesa. Natomiast pierwsze udokumentowane wejście nastąpiło w 1906. Trasa narciarska i wyciąg zostały zbudowane w 1943 r.

Jakże to, nie być tu i nie zrobić sobie porządnej sesji fotograficznej ? Noo niemożliwe :)))))

Schodzimy.

Nie sądziłyśmy, że wycieczka zajmie nam tyle czasu. Najpierw roboty drogowe znacznie nas spowolniły a potem moja kondycja turysty, a w domu psy same zostały. Trzeba się spieszyć. Zejście było bardzo przyjemne, jak kozice po kamieniach szybciutko zeszłyśmy do Chaty pod Soliskiem, bo tam czeka na nas kofola 😉 Słowackie Tatry bez kofoli byłyby z lekka wybrakowane.

Pierwsze schronisko pod Soliskiem zostało oddane do użytku turystom w 1944 roku. To, które jest tutaj to efekt przebudowy i modernizacji. Jest tu kilka miejsc noclegowych i na prawdę sporo miejsca na kilku poziomach żeby spokojnie zjeść, wypić i odpocząć.

Jak już napisałam 14 euro było mi szkoda na wyciąg, więc na dół mimo bólu nóg szłam dzielnie. Przyznać muszę, że nawet nie pamiętam jak to zeszło. Rozmawiając droga się jakby kurczy, czas szybciej mija. Namówiłam jeszcze Adę na obejście Szczyrbskiego plesa tak bym mogła jej pokazać najbardziej fotogeniczne miejsca.

Szczyrbskie Pleso

Szczyrbskie Pleso to miejscowość nad brzegiem jeziora o tej samej nazwie, która w XX wieku stała się ważnym miejscem uzdrowiskowym. A zaczęło się niewinnie w 1872 roku zbudowaniem chatki myśliwskiej, która stała się zaczątkiem centrum turystycznego. Działania potoczyły się bardzo szybko. Zbudowano sanatoria, hotele, wytyczono drogi a nawet linie kolejowe. I tak najpierw w cesarstwie austro-węgierskim a potem w Czechosłowacji rósł prężnie ośrodek sanatoryjno- sportowy.

W 1970 r postawiono to szereg nowoczesnych budynków w związku z Mistrzostwami Świata w Skokach Narciarskich. Są tu dwie skocznie, duża ( teraz nieczynna) i normalna. Jest tu także sporo sklepów sportowych, zaplecze noclegowe i zdrowotne. Teraz z dużej skoczni organizowane są skoki bangi. Wybudowano też metalową, krzywą wieżę widokową.

My poszłyśmy tylko na Solisko i wróciłyśmy niemal tą samą trasą, ale jest tu sporo innych szlaków.
Wspomniana Bystra Ławka, Wodospad Skok. Można też tu rozpocząć trasę nad pobliskie Popradzkie pleso.
Co więcej nawet my mogłyśmy wrócić tak, by stworzyć pętelkę. Z Chaty pod Soliskiem najpierw niebieskim, potem żółtym do Tatrzańskiej Magistrali ( czerwony szlak wzdłuż Tatr ) a nim nad Szczyrbskie pleso.

Zdjęciom nie byłoby końca gdyby nie to, że trzeba koniecznie wracać do domu. Na szczęście mieszkam po drugiej stronie Tatr, to niedaleko…. A wycieczkę bardzo polecam 🙂

Garść Statystyki

Dystans10km
Czasok. 5h
Przewyższeniaprawie 800m ↑↓
TrudnośćTechnicznie łatwy, jednak męczący.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *