Niespodziewanie okazało się, że jednak niedziela będzie ładna, chociaż w tygodniu nic na to nie wskazywało. Patrzę na prognozy- słońce od 13ej, patrzę na kamerki w Tatrach- przejaśnia się, spoglądam przez okno- chmury zasłaniają niebo… Co robić ? Co robić? Kręcę się w kółko, spoglądam raz po raz w telefon- ma być słonecznie. Temperatura plusowa, woda leje się z dachów. Jak przyjdzie mi iść w tej mokrej brei? Jak wytrzyma zapadanie się w śniegu mój kręgosłup !? A co jak jednak chmury się nie rozejdą? A co, jak przejadę 100 km na nic, żadnego zdjęcia ani widoku?!
A co jak słońce jednak wyjdzie? Przecież to najgorsze co może się zdarzyć to siedzenie w domu gdy słońce praży, pogoda wymarzona, ale za późno, by wyjeżdżać. Wreszcie decyduję: jadę !
Zaraz Walentynki, Dzień Zakochanych ❤ jadę na Modyń w Beskidzie Wyspowym. Sprawdzę, dlaczego nazywają ją Górą Zakochanych 🙂 Poza tym jest tam od niedawna wieża widokowa 🙂 Powodów by jechać mam więc już kilka 🙂
Walentynki czy Noc Kupały?
Walentynki….. Niektórzy je ignorują, że takie komercyjne i bez sensu, przecież mamy słowiańską Noc Kupały i nie musimy ślepo naśladować Zachodu. Inni wręcz przeciwnie, bardzo lubią, bo to miłe święto, można porozpieszczać naszych ukochanych, albo nawet siebie, bo czemu nie. Poza tym, czy przeciwnicy Walentynek świętują hucznie Noc Kupały? Ktoś to kiedyś widział ? Jeśli tak, to postuluję o dwa święta miłości ❤
Chociaż prawdę mówiąc nie wiem jak niby miało by się świętować najkrótszą noc w roku? Odurzaniem się oparami ziół wszelakich przy ogniskach? Bieganiem nago po lesie i oddawaniem się uciechom cielesnym z kimkolwiek, bo to przecież taka noc wolnej miłości 😉 ? Jeśli macie jakieś wiadomości jak by to świętowanie miało wyglądać, to proszę o komentarz pod wpisem 😉
Modyń- skąd wyruszyć ?
Szlaków na szczyt jest cztery. Zrobiłam najpierw rekonesans, które są najbardziej popularne, bo nie bardzo miałam ochotę brodzić w śniegu po kolana bez rakiet i stuptutów przecierając szlak. Zwłaszcza że opady śniegu ostatnio były ogromne 🙂
Pierwszy raz gdy byłam na Modyni szłam pozaszlakowo, dróg leśnych jest tutaj sporo, ale zimą wybieram sprawdzone trasy. Postanowiłam pojechać do wsi Młyńczyska. Nawigacja chciała mnie prowadzić najkrótszą drogą przez Łącko i potem wąskie wiejskie dróżki. Na szczęście popatrzyłam na mapę drogową czego mogę się spodziewać i obrałam tylko nieco dłuższą drogę przez Kamienicę i Zalesie za to świetnie przygotowaną na te warunki jakie mamy zimą w górach. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Droga z Łącka była owszem przejezdna, bo jeździły nią auta ale była zupełnie biała, śliska i wąska. Bardzo lubię jeździć samochodem, ale nie jestem mistrzem kierownicy. Odetchnęłam z ulgą, że jednak sprawdziłam ją wcześniej.
Przełęcz Cisowy Dział
W Młyńczyskach zaparkowałam za kościołem w zatoczce przy szlaku niebieskim, którym miałam iść. Prowadzi on wąską, bardzo stromą drogą na Przełęcz Cisowy Dział ( jest tam kilka miejsc parkingowych). Tutaj szlak skręca w prawo i teraz już idę prosto na Modyń 🙂 Wzdłuż drogi ustawione są stacje drogi krzyżowej fundowane przez limanowskie parafie, a na szczycie wzniesienia mały ołtarz z przepięknym widokiem ( byłby piękniejszy gdyby nie chmurki i mgły ale i tak widać potencjał )
Na wieżę na Modyni
Wszystkie moje obawy okazały się nieprawdziwe. Słoneczko wyszło i chociaż nisko zawieszone chmury zasłaniały część okolicznych szczytów i Tatry to i tak było niezwykle bajkowo. Białe obłoki rzucały cienie na śnieg, który iskrzył się odbitym światłem słońca jak najpiękniejsze klejnoty. Gałęzie oblepione śniegiem, małymi płatkami tworzyły przepiękne konstrukcje. Światło tańczyło miedzy drzewami. A szlak okazał się być dobrze przetarty i ubity, więc szło się jak po równiutkim chodniku. Ludzi niewiele, ptaki śpiewają, bazie pokazują puchate pączki. Czułam ogromną wdzięczność za ten piękny, miłosny dzień.
Po drodze mijałam dojście szlaku żółtego z Łącka. Niestety było na nim tylko kilka pojedynczych śladów, zatem wybrałam dobrze 🙂
Szlak niebieski jest bardzo prosty, poradzą sobie z nim nawet małe dzieci, których na szczycie było sporo, a także osoby mało wprawione w górskie wycieczki. To niecała godzinka z przełęczy wolnym krokiem, prawie 1,5 godziny z Młyńczysk spacerkiem.
Wieża widokowa na Modyni
I tak spacerkiem jak na Górskie Spacery przystało dotarłam pod wieżę widokową. Modyń ma trzy grzbiety co jest ewenementem w Beskidzie Wyspowym, w którym szczyty tworzą najczęściej samotne wyspy. Szczyt jest całkowicie zalesiony, więc nie był zbyt popularny ale odkąd zbudowano tu wieżę widokową a Przełęcz Cisowy Dział okrzyknięto perłą powiatu limanowskiego stał się częściej odwiedzany. Sam szczyt jest mocno wypłaszczony, dlatego można tu pod osłoną drzew odpocząć a nawet rozpalić ognisko. Stoi tu także ławeczka zakochanych, niestety dzisiaj przysypana śniegiem 🙁
Wchodzę na wieżę i dopiero teraz zakładam raczki :)))) Całą drogę były mi niepotrzebne, ale schody na wieżę są zupełnie przysypane, tworząc zjeżdżalnię 🙂
Widoki z najwyższego piętra są przepiękne 🙂 Wprawdzie dzisiaj nie widzę Tatr, są przykryte chmurami ale i tak nie żałuje że się tu dzisiaj wybrałam. Widać nie tylko Beskid Wyspowy ale i wieże w Gorcach, Pieniny , Beskid Sądecki i Tatry. Drzewa z wysokości wieży są przepiękne, a chmurki poniżej prezentują się bajkowo.
Ławeczki w Beskidzie Wyspowym
Niebieski szlak, którym przyszłam jest częścią Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego, który liczy 360 km. Zostały zebrane środki na zamontowanie ławeczek z imionami turystów na trasie GSBW. Jest ich już 20, a kolejne powstaną na wiosnę tego roku. To bardzo miła inicjatywa, zważywszy że często brakuje ławeczek, by przysiąść i odpocząć. Oby nie stały się ofiarą „turystów” uprawiających alkoholową turystykę dewastacyjną 🙁
Czarnym szlakiem do Wierzyka.
Zauważyłam, że sporo osób wchodzi czarnym szlakiem od strony Wierzyka ( przystanek Ostra), więc postanowiłam wracać tak jak lubię- pętelką.
Czarny szlak w przeciwieństwie do tego którym wyszłam jest bardziej stromy, męczący ale za to krótszy, więc jeśli to ma być wyjście tylko na wschód czy zachód słońca to może być tym wypadowym ( albo dotarcie na Przełęcz Cisowy Dział ). Droga mocno przetarta, wygodna, niemal nią zbiegłam. Nie dochodziłam do końca szlaku tylko wcześniej skręciłam w prawo w wiejską drogę, która delikatnie wytracając wysokość zaprowadziła mnie z powrotem do auta. Cisza spokój, piękne widoki po drodze. Bardzo polecam to rozwiązanie, zamiast wracać główną, dość ruchliwą drogą poniżej.
Modyń- dlaczego nazywana górą zakochanych?
Wracając jeszcze zatrzymałam się na chwilę przy parkingu w Wierzyku. Stoi tu pomnik w kształcie serca, w jego tle Modyń i dwie ławeczki. Jedna dla zakochanych w górach a druga dla świeżo zaręczonych. Podobno w czasach kiedy odbywały się tu zloty turystyczne sporo par zaręczało się na Modyni, stąd nazwa- góra zakochanych ❤
Modyń jest kobietą.
Niech Was nie zwiedzie męsko brzmiąca nazwa, bo to góra- kobieta. Na Modyni w niedzielę zima pokazała najpiękniejsze oblicze, wybaczyłam jej i ostatnie sakramenckie mrozy i ostatnie roztopy. Wybaczyłam nawet brak widocznych Tatr z wieży. Zobaczę je innym razem, a taką bajkową zimę rzadko miewamy. Ciepło, słonecznie, biało, puchato, cudownie.
Tatry na koniec dnia.
Wracając zauważyłam, że chmur jest coraz mniej a Tatry odkryły się zupełnie. Przystanęłam w pobliżu Góry Wdżar, o której atrakcjach napisałam osobny wpis TUTAJ. Zrobiłam zdjęcie Tatrom, popatrzyłam za zachód słońca i wróciłam do domu. To był piękny dzień a trasę bardzo polecam na krótką wycieczkę
Podsumowanie i trochę statystyki
Odległość | ok 10 km |
Czas | 3-4 h z odpoczynkiem i zdjęciami |
Przewyższenia | 400m góra/ dół |
Trudność | Bardzo łatwe |
Zazdroszczę tych widoków, tej trasy, tych westchnień i uniesień.
Idealna trasa na dzień zakochanych. Nawet jak się kocha kota, czy psa.
Z resztą na każdą okazję.
Piszesz bardzo plastycznie, wyobraziłam sobie, że idę z Tobą.
Cudowne zdjęcia, widoki bajkowe .
Na koniec widok Tatr wynagradza wszystko.
Piękny wpis, za który dziękuję !
Pozdrawiam serdecznie Joasiu ! 🙂
Dziękuję Irenko za tak ciepłą wiadomość 🙂 Też myślę, że Miłość niejedno ma imię, i warto czasem sobie przypomnieć jak jest ważna w naszym życiu. Nawet jeśli to są takie Walentynki, kiedy nie ma przy nas ukochanych osób. Ale jak się rozejrzymy wokół siebie, to odnajdziemy wiele powodów do miłości: nasze zwierzęta, przyjaciele, wspierające nas osoby, rodzice, dzieci, Bóg. Dla każdego to może być inna miłość. A zima na Modyni była jak na miłosny dzień przystało wspaniała <3
Joasiu, tekst ozdobiłaś pięknymi zdjęciami 🙂 Zauroczył mnie wstęp, aż się rozmarzyłam na samą myśl o ognisku w Noc Kupały. Pozdrawiam!
Bardzo się cieszę, że mogłam Cię wciągnąć w mój magiczny, górski świat 🙂
Jestem świeżo po przeczytaniu serii książek z cyklu Kwiat Paproci i oczywiście Noc Kupały widzę taką jaką tam opisała autorka. Ciepła letnia noc i hulaj dusza- piekła nie ma :))))))
Jest pod wrażeniem i to wszystkiego 🙂
widoków bo one tu graja główną rolę
odległości i chęci. Zima tez mlze być piękna i taką zimę uwielbiam. Zazdroszczę zaparcia i całej tej wyprawy po śniegu 🙂 Niestety nie znam tych miejsc, także za wiele nie mogę się wypowiedzi ale powom tyle, że podoba mi się tam 🙂
Aniu po to są blogi, żeby się dowiadywać o miejscach i rzeczach które nie znamy 🙂 Cieszę się, że Ci się spodobała beskidzka zima 🙂 Wbrew pozorom chodzenie w zimie bywa łatwiejsze niż po ruchomych kamieniach latem 🙂 Pozdrawiam 🙂
Twoja wyprawa z pewnością była bardzo udana. Wprawdzie nie obchodzę walentynek w lutym, bo wolę je mieć przez cały rok. Uwielbiam Beskid Wyspowy, ale tylko w akceptowalnych dla mnie porach roku.
Czytaj – nigdy zimą, której nie znoszę.
Piękne zdjęcia, na które miło patrzę w zaciszu domowego ogniska.
Ja też nie przepadam za zimą ale takie dni jak ten uwielbiam. Wszystko wydaje się być zaczarowane i wyjątkowe. Skoro masz Walentynki codziennie to rzeczywiście nie potrzebujesz takiego święta 😉 Nie każdy ma takie szczęście jak Ty albo czasami ludzie zapominają, że walentynki nie dotyczą tylko romantycznej miłości 🙂 i taka przypominajka jest potrzebna. Mi jest potrzebna <3
Jak tam jest pięknie! Uwielbiam takie widoki. Z przyjemnością nasyciłam oczy Twoimi zdjęciami.
Bardzo dziękuję 🙂 Zima miewa też swoje piękne oblicza, nie tylko roztopy albo srogie mrozy 🙂 Dziękuję za odwiedziny 🙂
Też czasami mam takie rozterki, szczególnie w sezonie rowerowym. Jechać, nie jechać, bo tu chmury, a zapowiadali słońce. Jednak wiem, że jak nie pojadę zmarnuję dzień, będę wściekły na siebie. Zazwyczaj jadę. Zazwyczaj mam dobrą pogodę, ale bywa tak, że chmury rozstępują się, gdy wtaszczę rower do domu.
Zima w górach jest piękna, zdjęcia zrobiłaś fantastyczne, zdecydowanie warto było 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Tak jak sobie teraz myślę, to zawsze warto wyjść. Rzeczywiście szkoda gdy rozpogadza się jak my już po wszystkim wracamy do domu, zziębnięci, mokrzy a tu słońce wychodzi. Ale przecież zazwyczaj jest pięknie, nawet jak wymagająco.
Czekam już na wiosnę. Mam kilka nowych dla mnie, górskich planów. Czekam też na Twoje 🙂