Łomnicka Przełęcz i Łomnicka Baszta.

Łomnicka Baszta

Wiele lat nie brałam pod uwagę tego miejsca. Nie prowadzi tam z dołu żaden szlak, a ogarnięcie wyciągów, kolejek, komunikacji na Słowacji ( i nie tylko) to dla mnie wyższa szkoła jazdy. I to nie tak, że uznałam iż Łomnicka Przełęcz i Łomnicka Baszta są dla mnie nieosiągalne. Ja po prostu zupełnie zapomniałam o nim.

Przypomniałam sobie w tego roczny urlop, kiedy pomyślałam o sąsiednim szczycie czyli Łomnicy. Chciałabym tam pojechać ( bo pójść to na pewno nie, wspinaczka to nie moja bajka ).
No ale ja mam wymagania 🙂 Albo raczej romantyczne wyobrażenia. Widzę siebie na tarasie widokowym na szczycie. Jest cicho i mroźnie. Nade mną szfirowe niebo przechodzące w granat, a poniżej miedzy szczytami tańczą chmury, Przykrywają ludzki świat w dole. Jestem ja i ten magiczny świat….. tylko czy moje serce wytrzyma taką moc wzruszeń ?

Wytrzyma 🙂 chociaż nie będzie lekko powstrzymać łez szczęścia. Na samą myśl ściska mnie z podniecenia w brzuszku…

Na szczęście mam bardzo sprytną córeczkę, która potrafi w internecie znaleźć wszystko. Sprawdziła pogodę, kupiła bilety na kolejkę. Nie ma odwrotu. Jedziemy 🙂

Jak dojechać, gdzie zaparkować?

Dojechać jest bardzo prosto. Przekraczamy granicę w Jurgowie i kierujemy się na Tatrzańską Łomnicę. To tylko 30km od granicy. W Tatrzańskiej Łomnicy kierujemy się na Skalnate Pleso.
Parkingi pod Łomnicą są ogromne. Kiedyś bezpłatne teraz 10 euro za dzień. Samoobsługowe.
Parkujemy na najwyższym poziomie, żeby mieć blisko na szlak. Jest tu raptem kilka samochodów, w tym kamperów i odzywa się moja tęsknota za życiem w drodze.

Skalnate Pleso.

Nad jezioro można dojechać kolejką. My jednak ambitnie idziemy pieszo. Najpierw asfaltową drogą na pośrednią stację przesiadkową kolejki. Rozmawiamy, szlak mija przyjemnie, niemal bez wysiłku, z widokiem na Łomnicę. Potem wchodzimy na ścieżkę, która przechodzi w szeroką piarżystą „autostradę” . Jest to nartostrada, robi się dość stromo. Prawdę mówiąc nie przepadam za tym szlakiem. Idzie się cały czas otwartą przestrzenią z niezmieniającymi się widokami. Schodzenie będzie knee killerem- zabójcą kolan. Ta część dłuży mi się bardzo. Po prawie trzech godzinach i ponad 6 km dochodzimy do stóp Łomnickiej Chaty. Jeszcze kilka minut i stajemy nad Skalnatym Plesem.

Całe szczęście jest w nim woda, bo gdy byłam tu ostatnio wyglądało jak kałuża 😉 W trójkę, bo jest z nami jeszcze koleżanka Ady, moja imienniczka siadamy w pobliżu jeziora na chwilę odpoczynku i szamanko 🙂

Obserwujemy czerwony wagonik jeżdżący tam i z powrotem na szczyt Łomnicy. Nic dziwnego, że bilet kosztuje 49 euro ( 74 z Tatrzańskiej Łomnicy ) od dorosłej osoby. Maleńka czerwona kropka powoli przesuwa się kilkaset metrów nad ziemią. Wagonik jest tylko jeden. Patrzę z niedowierzaniem. W jaki sposób wybudowano tę kolejkę ? Trasa gondolowa między Tatrzańską Łomnicą a Skalnatym Plesem ruszyła w 1937 roku. Nie wiem na jakim poziomie stała wtedy technika, ale nie zaprzestano na tym. Trzy lata później ruszyła kolejka na szczyt Łomnicy!!! Jedna podpora (wow!) kilkadziesiąt metrów poniżej szczytu, 856 m przewyższenia, 1870 m trasy, w końcowym odcinku nachylenie to 51,5 % (!) Na mnie to robi niesamowite wrażenie. Mistrzostwo inżynieryjne, logistyczne, w dodatku w Europie trwała okropna wojna. Nie mieści mi się to w głowie….

Przełęcz pod Łomnicą.

Ja tu gadu, gadu a czas mija, Pora ruszyć dalej, teraz już nie pieszo ale…. kolejką krzesełkową.
Jeśli będziecie kiedyś nad Skalnatym Plesem zobaczycie, że jest to miejsce pełne restauracji, placów zabaw, hałasu, muzyki, niemal jarmarczne ( tak to odbieram ). Kolejka wypluwa z gondolek ludzi w każdym wieku: ledwo stawiające pierwsze kroczki dzieciątka aż do staruszków poruszających się z pomocą laski. Nie zmyślam, na własne oczy widziałam.

Część z tych ludzi zostaje tutaj, część idzie sąsiednimi szlakami np. na Wielka Świstówkę albo w stronę Hrebienoka. Ale całkiem sporo korzysta jak my z kolejki na Łomnickie Sedlo. Bilet nie jest drogi ( 9 euro). Dwuosobowe kanapy kursują tam i z powrotem.

Wyciąg krzesełkowy czyli strach ma wielkie oczy.

Każdy ma jakieś traumy, sytuacje na myśl których oblewa pot, a sen staje się koszmarem. Dla mnie są to karuzele i wszystko co się kołysze, buja. Już zgadujesz gdzie tkwi mój problem: kolejka krzesełkowa. Na ich widok żołądek skręca mi się w supełek, a przerażenie paraliżuje jasność myślenia. Pamiętam jak prawie 10 lat temu będąc na Śnieżce nadciągnęły burzowe chmury i trzeba było jak najszybciej zejść na dół. Najszybszym sposobem był właśnie wyciąg krzesełkowy kursujący cały rok. Jakoś na niego wsiadłam ale całą drogę miałam zamknięte oczy, trzymałam się kurczowo krzesełka mając nadzieję, że z niego nie wypadnę. Gdy dojechałam na dół nadal ściskałam rurkę zabezpieczenia. Obsługa musiała zatrzymać kolejkę i odciągać moje palce, żebym wreszcie opuściła kolejkę. Co to był za stres i poczucie wstydu.

Teraz czekała mnie powtórka z rozrywki. A może po tylu latach chodzenia po górach, także wysokich, mój lęk będzie mniejszy? Czekając na swoją kolej przyglądałam się innym. Ludzie w rożnym wieku, zarówno dzieci jaki i mało sprawne, podpierające się laską osoby. Jedni wyglądali na sportowców inni na wakacyjnych turystów. Nikt nie miał problemu, nikt nie wyglądał na wystraszonego. A mnie serce łomotało w piersi. Czy znowu zrobię z siebie widowisko? A co jeśli nie zasunę wystarczająco szybko poręczy zabezpieczającej? A jeśli usiądę krzywo, czy spadnę zaraz czy dopiero wysoko nad ziemią? Ludzie jedni za drugim sprawnie wsiadali na krzesełka, teraz moja kolej.

Stanęłam na namalowanych na podłodze stópkach, dzięki temu miałam trafić pupą idealnie w siedzisko. Kijki przymocowałam do plecaka, który założyłam sobie z przodu. Aparat przewiesiłam przez ramię, telefon włożyłam do klapy plecaka.
Kanapa nadjechała.
Usiadłam.
Świat się zakołysał.
Ktoś z obsługi zamknął moje zabezpieczenie.
Jadę !!!

Daleko do nieba, daleko do ziemi. Na przęsłach nawet się nie kiwa za bardzo. Wiatr nie wieje, jadę płynnie. Z prawej zjeżdżają krzesełka w dół. Niektórzy rozparci na kanapach, pełny chill. Nadal się stresuję ale już nie tak bardzo. Przykładam aparat fotograficzny do oczu, odważam się nawet wyjąc telefon i nagrać kilka ujęć 🙂

Zauważam czerwony punkcik kolejki na Łomnicę. Teraz już widzę jak wygląda jej cały przebieg. Kiedyś i ja nią pojadę. Bardzo tego chcę 🙂

Jazda się kończy, teraz najtrudniejsze przede mną. Widzę, że facet z obsługi drepta tam i z powrotem nie zwracając uwagi na pasażerów. Chcę krzyknąć: hej !!!! musisz zatrzymać kolejkę! nie wiesz jak ja się boję zejść?! Chociaż chwyć moje krzesełko!
Ja dojeżdżam a on ani drgnie…. no przecież zaraz zawrócę i pojadę na dół, jak mam wyskoczyć? w biegu?!
Odwrócił się do mnie i pokazuje na migi, że mam podnieść poręcz zabezpieczenia. Chyba zwariował, przecież wypadnę….Ciało sztywne, sparaliżowane strachem przed wysiadką odmawia posłuszeństwa. Na szczęście jednak obsługujący górną stację wyciągu przytrzymuje moją kanapę, otwiera barierkę a ja pokracznie zbiegam. Uff, udało się dojechać. Emocje miałam ogromne. A inni z wdziękiem wsiadają, zsiadają, cieszą się.
Każdy ma swój Everest 🙂

Przełęcz pod Łomnicą.

Jestem bardzo zaskoczona jak tu jest dużo ludzi! Z drugiej strony przecież z samego dołu aż do przełęczy można dotrzeć bez wysiłku, wystarczy zapłacić. Widoki są oszałamiające. Widzę grupy schodzące z Łomnicy. Nie prowadzi tam żaden turystyczny szlak, więc domyślam się, że trzeba mieć licencjonowanego przewodnika tatrzańskiego. No cóż, to nie dla mnie.
Pogoda jest wspaniała, niebo czyste, bezchmurnie, sucho. Idziemy dalej szlakiem. To raptem kilkaset metrów do Wielkiej Łomnickiej Baszty.

Wielka Łomnicka Baszta.

To tylko 15 minut wygodnym szlakiem z górnej stacji kolejki. Dawniej prowadził tu szlak ze Skalnatego Plesa, widać go nawet jadąc kolejką. Chociaż od 1990r. jest zamknięty to widziałam kilka osób schodzących nim.
Widoki z Łomnickiej Baszty i szlaku są powalające. Z jednej strony Łomnicka Dolina i górująca nad nią Łomnica, Kieżmarski Szczyt i Huncowski Szczyt. Z drugiej Dolina Pięciu Spiskich Stawów z Chatą Teryego i szlakami na Czerwoną Ławkę i Lodową Przełęcz. Groźne, skalne krajobrazy, ale jakież piękne.

Tu odpoczywamy dość długo. Przed nami przecież jeszcze strome zejście do Tatrzańskiej Łomnicy.

Zjazd do Skalnatej Doliny .

Zjazd jest już mniej emocjonujący. Może gdybym robiła to częściej, wcale bym się nie bała.
Chodzę tu i tam. Po dolinach, chociaż często wchodzę wysoko. I czasem trochę się boję, ale nie czuję paraliżu ani paniki.
Pewnie Cię dziwi to, że boję się kolejek krzesełkowych. Panicznie….

Mogę wjeżdżać kolejkami zamykanymi nawet nad przepaścią. Stawać na przeszklonej podłodze pod którą zionie pustka. A gdy mam wsiąść na takie krzesełko, to głos zamiera w gardle a wzrokiem proszę obsługę o pomoc. W głowie mam ochotę krzyczeć ile sił w płucach HELP!!!! Niech ktoś zatrzyma to, żebym mogła wsiąść, zapiąć się i ruszyć.

Bo nie największym problemem jest kilkadziesiąt metrów w dół ale wsiadanie i schodzenie z tego kołyszącego się krzesełka….Cieszę się, że mimo okrutnego lęku pokonałam strach. Miejsce dostępne dla małych dzieci jak i staruszeczków dla mnie było wielkim wyzwaniem.

Zejście do Tatrzańskiej Łomnicy

Tym razem trzymamy się szlaku i to jest dobre wyjście. Zamiast piarżystym, stromym zboczem trasy narciarskiej schodzimy leśną ścieżką. W ten sposób zejście do pośredniej stacji kolejki zeszło nam przyjemnie i bezpiecznie. Miałyśmy ochotę na kofolę, bo jak być na Słowacji i nie skorzystać z lanej słodyczy 😉 Niestety ku naszemu zdumieniu kofoli nie było 🙁

Ostatni odcinek schodziliśmy dokładnie tak jak wychodziliśmy czyli asfaltową drogą. Był nawet pomysł by wypożyczyć na zjazd gokarda ( czy co to właściwie jest to nie wiem ) ale ostatecznie znowu strach zwyciężył . Chyba niepotrzebnie , bo obserwowałyśmy zjeżdżających koło nas ludzi i hamulce działały doskonale. Kto chciał się rozpędzać mknął jak strzała, a kto się obawiał prędkości, powolutku, bezpiecznie, bez wysiłku zjeżdżał na dół. Może następnym razem ?

Odrobina statystyki

Dystans14km (Tatrzańska Łomnica-Skalnate Pleso)
Czas6h+ czas na dojazd kolejką i przebywanie na Łomnickiej Przełęczy
Przewyższeniaok 900m↑↓ ( odcinek Tatrańska łomnica-Skalnate Pleso)
TrudnośćWymaga dobrej kondycji, bez utrudnień.

Kolejne marzenie spełnione, bardzo polecam Łomnicką Przełęcz 🙂 A jeśli szukasz pięknych, łatwych szlaków w słowackich tatrach, może zainteresują Cię wycieczki na Predne Solisko albo pobliska Kieżmarska i Rakuska Dolina.

Słowacja oferuje wspaniałe szlaki nie tylko dla teterników 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *