Gładka Przełęcz z Koprowej Doliny.

Widok z Gładkiej Przełęczy

Od wielu lat marzyłam, żeby tam wejść. Trzy razy nawet próbowałam. Raz zabrakło mi czasu, drugim siły a trzecim odwagi. Żeby sobie utrudnić, koniecznie chciałam tam być jesienią.
W czym tkwi trudność? To długi szlak. Jeśli chcemy tam dojść legalnie potrzebujemy 10 godzin dreptania. A jeśli dodam że szkoda byłoby nie pójść po drodze nad wodospad i potem nad Ciemnosmreczyński Staw to robi się ponad 32 km i 1400m przewyższenia. Gładka Przełęcz stała się dla mnie wyzwaniem logistycznym i kondycyjnym.

Jak to zrobić, kiedy nogi niosą przez zaledwie połowę trasy a umęczone ciało jęczy z bólu i wyczerpania? Tak, zgadza się, nie każdy kto chodzi po górach, nawet tych wysokich jest w świetnej kondycji…..

Moja kondycja jest ostatnio fatalna, a jednak chcę spełniać marzenia i znajduję sposoby by to zrobić. Tutaj też okazało się, że jest dobry sposób by zaoszczędzić 16 km marszu. A jest nim rower 🙂
Ale po kolei. Najpierw trzeba dojechać na parking 🙂

Podbańskie, jak dojechać i gdzie zaparkować ?

Nawigacja proponuje przekroczyć granicę w Jurgowie. Teraz trzeba niemal okrążyć Tatry, bo Podbańskie znajduje się prawie dokładnie po drugiej stronie Tatr . Czeka mnie 63 km jazdy, co w słowackich warunkach, gdzie droga wije się między obszarami zabudowanymi zajmuje ponad godzinę. Ale widoki po drodze są tak piękne, że po co się spieszyć. Uwielbiam architekturę Kotliny, Starego Smokovca. Droga wije się trawersując zbocze, Najwyższe szczyty tatrzańskie jak na wyciagnięcie ręki : Łomnica, Sławkowski Szczyt, Gerlach, Krywań. Z drugiej strony Niżne Tatry. A pomiędzy nimi akurat dziś morze mgieł. Chmury są bardzo nisko, nawet nie wyglądają jak chmury tylko jak ogromny stół, albo obrus, który płaską taflą oddziela ziemię od nieba. Gdybym chciała się zatrzymywać co chwilę i fotografować te piękności dojechałabym chyba w południe 🙂

W dodatku przed samymi Podbańskimi na drogę wyszedł jeleń. To moje drugie tak bliskie spotkanie z królem lasów. Jak to możliwe, że z tak ogromnym porożem swobodnie biega miedzy drzewami? Ale zanim ucieknie w zarośla przyglądamy się sobie nawzajem.

Parking Podbańskie.

Kilka lat temu gdy pierwszy raz szłam Doliną Koprową zatrzymywałam się na parkingu Trzy Studnie. Tym razem potrzebowałam pojechać dalej, bo miałam ze sobą rower, a to z Podbańskiej szlak prowadzi drogą asfaltową.

Parking przerósł moje wszelkie oczekiwania. Ogromny, ale podzielony na boksy pośród drzew. Piękny 🙂
Oczywiście od razu włączył mi się system kamperowicza i możliwości jakie to miejsce oferuje 🙂 Chociaż to nie był weekend to było sporo samochodów ale i tak miejsc mnóstwo. Prawie każdy z bagażnikiem rowerowym. Jest tu sporo tras rowerowych. Ale mnie interesują te w stronę Gładkiego Wierchu.

Jadę, nie ma lekko….

To ja nie mam lekko. Obiektywnie rzecz biorąc droga prawie prosta jak stół. Lekko się wznosi, z trzema podjazdami, na których ja pcham rower ale zaznaczam, moja kondycja sięga dna, w tym roku nie byłam ani razu na rowerze. Dlatego wiem na pewno, że przeciętny rowerzysta nawet nie zauważy trudności.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że mam rower typu miejskiego ważący 14 kg, więc jak ja dałam radę to na 100% da radę każdy 🙂
Trasa, którą jadę pozwala zaoszczędzić 8 km. Z moimi trudnościami zajmuje mi to godzinę, zamiast 2,5 godziny pieszo.

Gdyby jechać Cichą Doliną, dozwolony odcinek dla rowerzystów to 12,5 km. Następnym razem sprawdzę jak tam jest 🙂

Pogodę mam wyśmienitą a poranne mgły opadają tworząc niesamowitą atmosferę w lesie. Jestem zauroczona słonecznymi „laserami”.

Wodospad Kmet’ov.

Oficjalnie można jechać właśnie do miejsca gdzie od asfaltowej drogi odchodzi ścieżka nad wodospad. Tutaj przypinam rower do barierki i idę go zobaczyć. To tylko kilka minutek nadłożonych, a wrażenie wspaniałe.

Wodospad Kmet’ov

Niżna Niewcyrska Siklawa zwana Kmietowskim Wodospadem jest jednym z trzech ( oprócz niego jest jeszcze Wyżna i Pośrednia Siklawa) Nie będę się wdawać w terminologię ani mądrzyć co do wysokości, bo jak zauważyłam na stronach związanych z topografią tatrzańską istnieją spory, który jest najwyższy, i w ogóle ile ma metrów. Niektóre źródła podają że Kmietovski Wodospad ma 60 , inne że 90 metrów. Na pewno jest jednym z największych w słowackich Tatrach.

Wędrówka do Ciemnosmreczyńskiego rozejścia.

Idę dalej już na piechotę. Podobno w tych lasach są niedźwiedzie. Byłam niedawno na spotkaniu z autorem książki Dzikie Tatry i on właśnie tak powiedział. Nawet przez moment zaczęłam się zastanawiać, czy ja dobrze robię że tu sama idę… Ale jego rada była taka, żeby robić sporo hałasu. Jego zdaniem niedźwiedzie boją się ludzi i tylko zaskoczone mogą być groźne. Dajmy im szansę się schować. I tak idę stukając kijkami o kamienie, tupiąc głośno. Na szczęście zauważam, że nie tylko ja dziś jestem tu na szlaku. Inni rowerzyści nic sobie nie robią z zakazu i jadą jeszcze kawałek dalej. Tak daleko, że dalej już jest tylko wąska ścieżka.

Mijam rozejście na Koprowy Wierch Hlinską Doliną i na kolejnym dłużej odpoczywam.

Spotkani wcześniej rowerzyści idą nad Ciemnosmreczyński Staw, na który wybieram się schodząc. Chcę mieć siły przede wszystkim na Gładką Przełęcz. A jak mi ich wystarczy i będę miała wystarczająco dużo czasu to i nad staw zdążę 🙂

Gładka Przełęcz- szlak.

Teraz dopiero zaczyna się wspinaczka i nabieranie wysokości. Ale nie ma się czego bać. Szlak jest wygodny, wytrawersowany, idzie się jak po schodkach ciągle zmieniając kierunek. A widoki !!!! Coraz rozleglejsze, coraz piękniejsze.

Punkt widokowy z ławeczką.

To miejsce zasługuje na oddzielny akapit. Bo przecież wiadomo, że kocham ławeczki z widokiem. I to jakim widokiem!.
W dodatku schodząc tym szlakiem kilka godzin późnej, słońce zmieniło tak korzystnie położenie, że mogłam sobie wypoczywać w cieniu. Żadnej cywilizacji w zasięgu wzroku i słuchu. Nikogo przede mną, nikogo też nie słyszę za mną.

Szkoda, że to miejsce jest tak daleko, byłabym tu bardzo częstym gościem. Chociaż pewnie zrobiłoby się tak jak na Wysokim Wierchu w Pieninach. Odkąd są tam ławeczki, stał się tłumnie odwiedzany. To ja może wolę tu wracać rzadziej ale w ciszy 🙂

Dolina Kobyla.

Pora ruszyć dalej, bo przecież czas leci a przede mną cel mojej wycieczki. Z tak pięknymi widokami to, że szlak jest dość stromy w ogóle nie przeszkadza. A przede mną najbardziej zadziwiające miejsce- ogromna równina na wysokości około 1800 mnpm. Robi na mnie wrażenie jakby nie z tego świata. Zielona, ze stawikami, potokiem i mokradłami. Rozpościera się z niej przepiękny widok na okoliczne doliny, przede wszystkim Ciemnosmreczyńską z której z hukiem potężną kaskadą spada wodospad. Dwa spore ciemnosmreczyńskie jeziora odbijają okoliczne szczyty jak w lustrze.

Z jednej strony Koprowy Wierch z drugiej Liptowskie Mury którymi idą co poniektórzy śmiałkowie ze Szpiglasowego Wierchu aż do Walentkowego albo z Gładkiej Przełęczy schodzą do Piątki. Nawet nie marzę o pozaszlakowych eskapadach. Przechodzę doliną i znowu szlak unosi się. Dochodzę na Zwornik.

Przełęcz Zwornik

To przełęcz do której można dojść także Cichą Doliną. Następnym razem chciałabym właśnie tędy tu przyjść. Tu spotykam dwie kolejne osoby na szlaku. Rozpościera się stąd przepiękny widok na polską część Tatr. Rozpoznaję Kasprowy, Giewont i Czerwone Wierchy. Cicha Dolina wrzyna się mocno pomiędzy tatrzańskie pasma.

Dokładnie widać nieczynny już szlak z Przełęczy Liliowe na Zwornik. Szkoda, że ten szlak zamknięto w latach 70tych. Widać jeszcze stare oznakowania i są tacy co nadal tędy chodzą….Też kiedyś chciałam, nawet uszłam kilkaset metrów ale stchórzyłam. Jak mam coś zrobić wbrew zakazom włącza mi się strach. Co poradzę……

Nie zatrzymuję się zbyt długo, do mojego celu już niedaleko, raptem 15 minut. Gładka Przełęcz jest już widoczna, chcę tam dojść jak najszybciej. A na Zworniku posiedzę w drodze powrotnej, planując kolejną wycieczkę tutaj.

Bo są miejsca do których wraca się częściej.

Gładka Przełęcz.

Widok tak znany mi ze zdjęć oczarował mnie kompletnie. Z tej perspektywy nie widziałam jeszcze Doliny Pięciu Stawów Polskich. Rozpoznaję znane mi miejsca, stawy. Świnica, Zawrat, Kozi Wierch, szlak na Świstówkę i Szpiglasowy Wierch. Spotykam tu Tomka- blogera, którego podziwiam, więc tym bardziej się cieszę z naszej rozmowy. On akurat zszedł z Gładkiego Wierchu. Przyszedł tu Liptowskimi Murami ze Szpiglasowego. Po naszej rozmowie zmyka do Piątki na zurek kolejnym zamkniętym szlakiem.

Nie rozumiem dlaczego Gładka Przełęcz jest nieosiągalna od polskiej strony. Szlak jest wyraźny, ścieżka wije się zygzakami. Minęło kilkadziesiąt lat odkąd jest zamknięty ale sporo ludzi mimo zakazu chodzi, bo to najprostszy i najłatwiejszy wariant wejścia na przełęcz. Też miałam taki plan kilka lat temu, nawet ochotnika do towarzyszenia mi w nielegalnej przygodzie ale po przejściu fragmentu Orlej i zejściu z Koziego Wierchu sił mi zabrakło. I trzecie podejście zakończyło się fiaskiem.

W przypadku Gładkiej Przełęczy nastąpiło do czterech razy sztuka. Wreszcie ją zdobyłam 🙂 Siedzę tutaj dość długo, jestem totalnie oczarowana i bardzo szczęśliwa. Pogoda dopisała, czasowo też widzę, że mieszczę się w planie.

Niżny Ciemnosmreczyński Staw.

Schodzę tak jak przyszłam. Czerwonym szlakiem do Przełęczy Zawory i dalej zielonym do Ciemnosmreczyńskiego rozejścia. Nie pędzę w dół, mam czas. Jest wczesne popołudnie, światło robi się przyjemniejsze, cienie się wydłużają. To idealne warunki do zabawy w selfie 🙂 🙂 🙂 Zarówno na samym Zaworze, w Kobylej Dolinie ale przede wszystkim na widokowej ławeczce przy zejściu do rozejścia.

Mimo, że wspomogłam się rowerem to i tak jestem zmęczona. Ale nie odpuszczam Niżnego Ciemnosmreczyńskiego Stawu. Już raz tu byłam w warunkach zimowych pewnej jesieni 🙂 To wtedy po raz pierwszy zakiełkował mi pomysł by pójść dalej, wyżej ale czasu mi zabrakło w krótki, jesienny dzień 🙂

Wtedy doszłam tylko nad staw ale chyba już nie pamiętałam jak stroma była ta droga. A może przez zmęczenie każdy kolejny krok w górę sprawia mi teraz trudność? Nie poddaję się, w końcu nie wiadomo kiedy tu wrócę. Tym razem dysponuję czasem niemal na styk.

Szlak jest przepiękny, najpierw idę drewnianymi kładkami, potem szlakiem płynie potok więc z radością pluskam butami ( czy można tak powiedzieć ? 😉 Oczywiście że można, przecież piszę tak jak czuję )

I kiedy wydaje mi się, że już do samego stawu będzie tak łagodnie i przyjemnie, szlak nabiera wysokości. Gdzieś obok szumi wodospad widziany wcześniej z Zaworów, czuć wilgoć w powietrzu.
45 minut zabiera mi ta trasa ale warto, na prawdę warto.

Jest tu cicho, spokojnie. Żywej duszy wokół. Dojmująca wilgoć przemieszana z chłodem cienia nadciągającego nad dolinę. Póki słońce nie schowa się za Koprowym Wierchem posiedzę, odpocznę.
Uwielbiam ten stan, to poczucie jedności z naturą jakiej tu doświadczam. Jestem dokładnie w miejscu, w którym powinnam być.

Powrót.

Myślałam, że ten rower jest bliżej, Idę i idę. Zeszłam z Ciemnosmreczyńskiej Doliny, minęłam jedno i drugie rozejście szlaków, doszłam już nawet do miejsca gdzie ścieżka przechodzi w szeroką drogę i nadal mam daleko 🙂 Wiem, bo co chwilkę sprawdzam na mapach.cz czy daleko jeszcze ? 🙂 🙂 🙂 W końcu idę licząc kroki, to zawsze mnie odrywa od bólu pleców i wewnętrznej marudy 🙂 Co cię będę oszukiwać, że góry to tylko zachwyt i piękne chwile. Niestety bywa też zniechęcenie i ból. Na szczęście te brzydkie odczucia trwają krótko i mijają zanim dojdę na parking.

Wreszcie po prawie dwóch godzinach jestem pod wodospadem, gdzie przypięłam rower.
Ależ to był dobry pomysł !!!! Droga prowadzi delikatnie w dół. Nawet nie muszę pedałować, rower sam zawozi mnie na miejsce.

8km pokonuję w pół godzinki zamiast 2,5 marszu. To był genialny pomysł <3 Wprawdzie zapomniałam okularów i muchy wpadały mi do oczu ale nic to w porównaniu z radością bezwysiłkowego powrotu. Polecam bardzo .

I tak przyjemnie zakończyła się kolejna wycieczka. Jestem szczęśliwa że spełniłam moje górskie marzenie. Rower to rewelacyjny pomysł na skrócenie żmudnego przejścia asfaltową, leśną doliną, zwłaszcza w drodze powrotnej.
Czy będę tam próbowała wejść alternatywnymi szlakami? Znając siebie pewnie nie 🙂 Chociaż nigdy nie mów nigdy. A może jednak te szlaki znowu beędą otwarte. W końcu wystarczy tylko poprawić oznaczenie bo szlaki są cały czas widoczne. A może zostawmy zwierzętom więcej przestrzeni, nie zagrabiajmy wszystkiego dla siebie.

Gładka Przełęcz, trochę statystyki

Czas przejścia8h ( dzięki rowerowi)
Dystans32km ( 16 rowerem, 18 pieszo)
Przewyższenia1380↑↓ ( 300 rowerem, reszta pieszo)
TrudnośćTrudnością jest tylko dystans.

2 thoughts on “Gładka Przełęcz z Koprowej Doliny.”

    1. Będę tam wracać, bo to idealne miejsce na wędrówki. Wprawdzie gdyby całą trasę pokonać pieszo potrzebowałabym na to aż 12 godzin ale cieszę się, że rower tak bardzo jest w stanie skrócić ten czas. I w dodatku mało kto tu zagląda :))))))

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *