Rio de Klin i cudny szlak wokół Klina

Rio de Klin

Oto ciąg dalszy dnia, w którym zapragnęłam zobaczyć trzy widokowe miejsca w pewną leniwą niedzielę. Jeden już za mną. To wieża widokowa Kmet’ovka w Zubrohlavej . Zachwycona jej urodą nie spodziewałam się, że może być jeszcze lepiej, a na pewno dziwniej.
Brzmi tajemniczo, prawda?
Znacie na pewno widok figury Chrystusa z rozłożonymi rękami górującego nad Rio de Janeiro? Otóż są dwie kopie tego gigantycznego posagu. Jeden w Lisbonie a drugi tuż za polską granicą na Słowacji.

Otóż jeden z bogaczy słowackich ufundował tą prawie 10 metrową figurę, być może z poczucia religijnego obowiązku, a może myśląc o kolejnym intratnym interesie? Tego nie wiem, nie dotarłam do widomości o powodach powstania tego miejsca.
Oprócz Chrystusa stoją tam posągi klęczącego przez Jezusem papieża Jana Pawła II. Poniżej jest sanktuarium Miłosierdzia Bożego i kolejne figury świętych, zwłaszcza słowackich.

Niezależnie od tego, czy przyciągnie Cię tu pragnienie modlitwy czy jak mnie obłędne widoki, warto tu przyjechać.

Rio de Klin jak dojechać?

Jak wspomniałam we wcześniejszym wpisie, przyjechałam tu przejściem granicznym w Lipnicy Wielkiej, następnie przejechałam, Bobrov i w Zubrohlavej skręciłam w lewo w główną drogę w kierunku Namestova. Jakiś kilometr dalej drogowskaz kieruje mnie na wieś Klin. Od początku wsi także widzę kierunkowskaz na miejsce kultu- to takie żółte tablice, trudno je nie zauważyć. Podążając nimi w pewnym momencie skręcam ostro w prawo i pod górę asfaltową drogą docieram na spory, bezpłatny parking. Dalej większość ludzi idzie piechotą ale są też śmiałkowie palący gumy dalej. A jest dość stromo, kijki jak najbardziej się przydały 😉

Szlak wokół wsi Klin

Posiedziałam trochę, pozachwycałam się widokami, ale ludzi zaczęło przybywać a ostatnio przedkładam ciszę nad gwar, więc zerknęłam na mapy i okazało się, że jest szansa na niedużą wycieczkę. Prowadził mnie żółty szlak, który pokrywa się ze szlakiem rowerowym, więc amatorów dwóch kołek jeżdżących po lasach i górach ( co jest dla mnie zupełnie niewyobrażalnie niemożliwe ) zapraszam także do wzięcia pod uwagę tych terenów do swoich planów. Żeby nie wypychać rowerów pod sanktuarium stworzono łagodniejszy trawers dla rowerzystów, omijający miejsce kultu

Polaną

Ja zaczęłam pod chrystusową figurą. Najpierw szlak idzie lasem, żeby po chwili wyjść na ogromną polanę, która stała się moim pierwszym przystankiem 😉 Tutaj zjadłam śniadanie w towarzystwie górującej pond lasem Babiej Góry a z boku wyłaniały się Tatry. Widok tak zachwycający, że spędziłam tu kilkanaście minut, porobiłam selfiaczki 😉 Nikogo nie było tylko ja, wiatr, góry i niebo z miękkimi obłoczkami nade mną.

Lasem

Ruszyłam dalej. Teraz szłam dłuższy odcinek lasem. Minął mnie jeden biegacz, poza nim nadal nikogo na szlaku. A była to niedziela!!!
Wczesna wiosna, jeszcze drzewa golutkie, zaczynają kwitnąć pierwsze kwiaty. Nie znam ich nazwy ale tworzyły piękne dywany pomiędzy pniakami i zwalonymi drzewami.

Szlak był trochę zniszczony przez zwózki drewna, ale miejsca bardziej błotniste miały swoje obejścia, więc suchą nogą przeszłam kłopotliwe fragmenty szlaku.

Bezleśnym szczytem.

Nagle wyszłam z lasu, a przede mną wyrosła tu ogromna hala wieńcząca szczyt Kopanicy ( 922 mnpm). Jest tu kapliczka przy której pasą się właśnie konie i wiata przy której palili ognisko właściciele tych zwierząt. Hala jest na tyle ogromna, że las poniżej w ogóle nie zasłania widoków na Tatry z jednej strony i Babią z drugiej.

Jeśli tu zapragniecie zakończyć wycieczkę, to jest tu oznakowany zjazd drogi rowerowej. Ja idę dalej. Schodzę zboczem wielkim jak stumorgowa łąka. Teraz otwierają się przede mną nowe widoki nad którymi króluje Wielki Chocz.
Jejku jak tu pięknie! Ale najlepsze przede mną.

Wypatruję tu kolejnego odejścia szlaku rowerowego i schodzę nim, ale potem zauważam, że można spokojnie jeszcze iść dalej żółtym szlakiem i kolejna ścieżką zejść z niego do miejsca, na którym można się zatracić z zachwytu.

Do miejsca, gdzie można się zatracić z zachwytu.

Znowu fragment lasu z „oknami” na Tatry, mijam dawno nieczynny wyciąg narciarski. I nagle las się kończy a przede mną łąka i pola uprawne i nic nie zasłania już ani Jeziora Orawskiego, ani pasma za nim z niedawno odwiedzoną wieżą Borovą. A dalej ośnieżone Tatry i przestrzeń bezkresna. Jak ja kocham takie widoki, takie miejsca, gdzie i wschód i zachód słońca będzie spektaklem i gdziekolwiek by nie usiąść jest się w najlepszym rzędzie. Tu spędzam najwięcej czasu. Godzina wczesna, nic mnie nie goni, słońce miło grzeje. Czego chcieć więcej? Wyciągam książkę i czytam leżąc w trawie…. mam czas

Ostatnio jestem trochę słabsza, może bardziej ociężała i krótsze szlaki sprawiają mi więcej radości. Więcej mam wtedy wsłuchiwania się w siebie, odpoczynku, mniej walki o każdy oddech i piekących stóp. Jeśli masz potrzebę powolnego włóczenia się, albo jak ja poprzedniego dnia miałaś wyczerpujący dzień i brak Ci sił, to ten szlak będzie idealnym.

Selfie na łące na tle Tatr

Powrót na parking

Teraz potrzebna jest mapa, żeby zejść między polami dokładnie u wylotu ulicy Pod Grappou ( trzecia przecznica od starego wyciągu 😉 ). Ale niezależnie którą ścieżką zejdziecie to traficie do wsi a dalej to już żaden problem trafić z powrotem na parking 🙂 Natomiast ulica pod Grappou zaprowadzi Cię prosto na parking. Tutaj stoi foodtruck, więc jeśli masz ochotę na burgera, pizzę, piwo, czy lody to na pewno tu kupisz. Są też ławki i stoły.

Wieża koło Rezerwatu Przyrody Klinské rašelnisko.

Tego dnia odwiedziłam jeszcze jedno miejsce, chwalące się wieżą widokową. To wieża koło Rezerwatu Przyrody Klinské rašelnisko. Niestety, wieża jest tak malutka, że rezerwatu z niej nie widać, ani nie wytyczono przez niego żadnych ścieżek dydaktycznych. Z bólem serca, ale nie polecam.

Za to Rio de Klin i wycieczkę grzbietami pagórków wokół wsi polecam bardzo 🙂 Można tez iść od początku żółtym szlakiem, zobaczysz szlakowskaz niedługo po wjeździe do wsi i przejść całą polanę z której ja schodziłam do wsi . Trasa rowerowa kończy się tam gdzie zaczyna żółty szlak . Taka wersja pętelka ma ok 10km 🙂

Garść statystyki o trasie

Odległość8km
Czas przejścia2,5 h
Przewyższenia245 m
TrudnośćJedyna trudność to dojście pod figurę

2 thoughts on “Rio de Klin i cudny szlak wokół Klina”

  1. Idealna trasa dla chcących pomarzyć, pozachwycać się, posiedzieć, pomyśleć jaki świat jest piękny.
    Widoki zachwycające, można się upajać 🙂
    Wspaniałe miejsca odkrywasz Joasiu !
    Pozdrawiam 🙂
    Irena

    1. To miejsce okazało się zaskakujące nawet dla tych dla których turystyka piesza jest pasją od wielu lat 🙂 Nigdy nie przypuszczałabym, że tak blisko granicy jest tak osobliwe miejsce a szlak wokół Klina zachwyca. To jedna z najpiękniejszych tras na jakiej byłam. Widoki bajkowe i różnorodne. Tatry i Babia i Wielki Chocz, Jezioro Orawskie. Nic tylko siedzieć i podziwiać. Trasa ledwie trzygodzinna, więc pozwala na totalne rozleniwienie 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *