Wyjście na Mincol to tak na prawdę jest pomysłem mojej córki. Nie żeby zaproponowała to konkretne wyjście, ale wpadła na pomysł jak szukać kolejnych celów na wycieczki. W okolicy Podhala mamy już bardzo dużo szczytów odwiedzonych, a na Słowacji oprócz Tatr jeszcze wiele miejsc jest mi zupełnie obcych
Korona Gór Słowackich
Doskonałym sposobem na planowanie kolejnych wycieczek są przeróżne korony. I właśnie Ada wpadła na pomysł, że jak nie wiemy gdzie iść to chodźmy po kolejny szczyt do Korony Słowacji. Na Słowacji jest tych najwyższych szczytów 48 ! Chociaż niektóre wykazy wskazują ich aż 56 ! Na pewno nie damy rady zdobyć ich wszystkich wspólnie, ale postaramy się chociaż o kilkanaście.
Mincol 1157mnpm
Szczytów o nazwie Mincol jest wiele. Nawet w słowackiej koronie są dwa, a tych nie najwyższych jeszcze kilka. Ten nazwę Cergovskim, bo tak po słowacku nazywa się to pasmo.
Dojazd i parking.
Z Podhala mam stosunkowo blisko. To 65 km od granicy w Niedzicy. Z Nowego Targu niecałe 100 km. malowniczą drogą.
Kamenica to malutka miejscowość. Mimo zamku, pięknych tras rowerowych i bliskości najwyższego szczytu tego regionu nie wygląda na turystyczną. Z łatwością znalazłyśmy parking w centrum, koło kościoła, gdzie jest sporo miejsc parkingowych. Ale jest jeszcze jeden mały parking przy szlaku i gdybym tu przyjechała kolejny raz, to właśnie tam bym zaparkowała. Ten kilometr na zakończenie wycieczki ma znaczenie 🙂
Zamek Kamenica (Hrad Kamenica)
Zależało mi, żeby zobaczyć zamek na samym początku. Znam swoje możliwości i mimo, że wracać miałyśmy też koło zamku, to bałam się że na zakończenie dnia zabraknie mi sił.
Poszłyśmy czerwonym szlakiem, który pod samym zamkiem spotykał się z żółtymi znaczkami.
Jak dotrzeć na zamek?
- Na sam zamek można wejść tak jak my szlakiem edukacyjnym. Jest bardzo ciekawy, bo wiele z roślin tu rosnących opatrzonych było w tabliczki z ich nazwą. Ona zaczyna się bramą.
- Kolejny sposób to droga krzyżowa. Zaczyna się lekko z lewej strony szlaku edukacyjnego i okrąża wzgórze na którym są ruiny zamku.
- Dopiero gdy stałyśmy na zamku zdałyśmy sobie sprawę, że dojść tu można po prostu okrążając wzgórze z którejkolwiek strony. A potem liczna sieć dróżek zaprowadzi nas prosto na ruiny 🙂
Kropelka historii 🙂
Zamek został wybudowany prawdopodobnie w połowie XIII wieku na wysokości 725 mnpm. Należał on do rycerza Rykolfa. Było to miejsce polowań królewskich. Potomkowie rycerza Rykolfa zwani Tarczajami w 1526r dokonali przebudowania tworząc renesansową rezydencję. Niestety w czasie wojny domowej w drugiej połowie XVI w zamek został zdobyty i zburzony. Nigdy już nie był odbudowany. Pozostała po nim tylko warowna baszta. Współcześnie zrekonstruowano część twierdzy, tworząc sieć dróżek oraz stawiając ławeczki. Wzgórze jest bezleśne dlatego jest wspaniałym miejscem widokowym.
Dla wielbicieli górskich tras rowerowych.
Obok zamku przebiega piękna trasa rowerowa, którą będziemy szły na Mincol. Trasa ta to rowerowy szlak przyrodniczo-kulturowy, który zaczyna się w miejscowości Lipany na Słowacji, następnie prowadzi przez Kamenicki Hrad i dalej na Mincol, rezerwat przyrody Cergovski Mincol i dalej przekraczając granicę w Leluchowie kończy się w Muszynie. To ponad 33 km tras zarówno asfaltowych, jak i leśnych ścieżek. Jak zapowiadają organizatorzy trzeba się także liczyć z prowadzeniem rowerów. Jest to ciekawy sposób na poznanie pogranicza polsko-słowackiego, jego historii oraz bogactwa natury.
Ruiny zamku.
Wracam do mojej opowieści 🙂 Wchodzimy pod ruiny zamku i plątamy się siecią dróżek. Widoki są przepiękne. Jest też tablica objaśniająca nam widoczne szczyty, a u naszych stóp Kamenica. Robimy sobie także wspólne zdjęcia, rozglądamy się. Bardzo nam się tu podoba, ale w domu zostały psy wiec musimy ruszać dalej, żeby nie zostawiać ich samych zbyt długo.
Zaraz za zamkiem znajduję dróżkę prosto na jego tyły. Zejście jest strome ale o dziwo bardzo wygodne 🙂 Z tyłu i po bokach wzgórza roztaczają się hektary łąk! Są też szczątki fosy, duża altana a nawet ubikacja. Widziałam zdjęcia z imprezy rycerskiej odbywającej się tutaj, ale nie wiem czy to regularna atrakcja.
Szlak na Mincol.
Schodzimy z zamku i kierujemy się w stronę czerwonego szlaku rowerowego, zwanego też Chodnik na Bukovu. Jest to szeroka droga, ponad nami soczysta zieleń drzew, raz po raz otwierają się nieśmiało widoczki. Kusi Sokola Skała ale tak nam się tu podoba, że zostawiamy ją na kolejny raz.
Dołącza szlak żółty. Widoki są wybitne. Idziemy polanami, które równie dobrze mogłyby być pałacowymi parkami. Natura tak tu wszystko pięknie rozplanowała pozostawiając nawet urzekający widok na szczyty Tatr. No i ta wiosna , śpiew ptaków, i chociaż to weekend majowy nie ma nikogo na szlaku !!!! Czy może być lepiej ?
Docieramy na Bukov, skąd roztaczają się rozległe widoki na pasmo Cergova i dalej. Już wiemy na pewno, że chcemy tu wrócić, a jeszcze nie byłyśmy na Mincolu 😀
Teraz ledwo widoczna droga wiedzie w dół. Włącza mi się narzekanie, że nie po to tu wchodziłam, żeby schodzić 🙂 No ale tak bywa w górach. Przed nami kolejne atrakcje. Droga znowu jest wyraźna, leśna, szeroka a wzdłuż niej i jak okiem sięgnąć w głąb lasu z jednej i drugiej strony czosnek niedźwiedzi. Już kwitnie, a zapach oszałamiający. Wampiry nie mają żadnych szans 🙂
I tak dochodzimy do ławeczki i kolejnej zmiany koloru szlaku. Teraz jak przystało idziemy szlakiem turystycznym a rowerowy odchodzi w bok. To tutaj spotykamy pierwszych dwóch turystów. Słychać ich z daleka… czasami się zastanawiam czy my Polacy potrafimy rozmawiać tak, żeby nas nie było słychać w promieniu kilkuset metrów? Chyba że odstraszali niedźwiedzie, to w takim razie wracam honor 😉
Kolejne charakterystyczne miejsce to Chatka pod Mincolem, miejsce imprez turystycznych. Tutaj spotykamy kolejnych ludzi. Dorośli palą ognisko, dzieci bawią się w oczku wodnym.
Strome podejście, czy to już Mincol?
Spod Chaty pod Mincolem są dwie możliwości dotarcia na szczyt. Wybieramy czerwony szlak. Ostro skręcamy w lewo i zaczyna się ostatnia prosta. Nie jest łatwo. Jakby całe przewyższenie trzeba było zrobić tym ostatnim podejściem 🙂 łydki palą. Dopóki jest trawa idzie się dobrze, gorzej gdy zaczyna się piaszczysty fragment. Ada oczywiście w chwilę jest na górze za to ja kroczek za kroczkiem posuwam się żółwim tempem 🙂
To co wydawało mi się, że jest górą nie było końcem podejścia, ale najgorsze już za nami. Teraz skręcamy w prawo i idziemy w stronę krzyża. Ależ dzisiaj są malownicze chmurzyska !
Docieram pod krzyż, dwoje ludzi odpoczywa na ławeczce. To nadal jeszcze nie jest Mincol 🙂 🙂 🙂
Mincol – szczyt.
Wprawdzie krzyż nie jest na szczycie ale do niego prowadzi przepiękna dróżka, otwartą przestrzenią. Dookoła góry, białe baranki nad nami a nad Tatrami chmurzy się. Przypomina mi to bieszczadzkie krajobrazy ( wyjąwszy Tatry oczywiście ) Nie mogę się napatrzyć. Teraz już wiemy na pewno, że tu wrócimy. Na Mincol prowadzi wiele szlaków, będzie powód by je poznać. Myślę, że jesienią tu będzie bajecznie 🙂
Na samym szczycie jest betonowy cokół, pod nim odpoczywa rowerzysta ( wiec na prawdę są śmiałkowie by tu wjechać ! ) . Jest tu metalowa skrzyneczka z zeszytem wpisów. Ada wpisuje pozdrowienia od nas.
Troszkę dalej ma być punkt widokowy ale chmury nad Tatrami przybierają niebezpiecznie szary odcień i mruczą burzowo. No cóż, chwilka odpoczynku, obowiązkowo trzeba się posilić przed zejściem. Obserwujemy chmury, wydają się oddalać od nas, a jednak odgłosy burzy są coraz głośniejsze. Patrzymy na chmury i mamy wrażenie jakby ktoś przeciął brzuch jednaj z nich i wylewa się jej zawartość .
Nie ma co kusić losu. Burza na szczycie to nienajlepsze rozwiązanie.
Powrót do Kamenicy.
Ponieważ czerwony szlak dał mi w kość decydujemy się na powrót zielonym aż do Chatki pod Mincolem. Najpierw idziemy widokowym grzbietem i jest cudownie ! Niestety wysokość trzeba stracić i zielony szlak okazuje się być równie stromy co ten którym weszłyśmy na górę. Tak więc, wszystko jedno który szlak wybierzesz, trzeba zejść i już. Ale tragedii nie ma. To zejście nie ma piaszczystych ani piarżystych odcinków. Poza tym odgłosy burzy skutecznie mnie motywują 🙂 🙂 🙂
Uwaga na odejście szlaku!
Spod Chatki pod Mincolem schodzimy czerwonym, rowerowym szlakiem aż do drogi gdzie pojawia się turystyczny szlak żółty. Ta część trasy nie ma tak spektakularnych miejsc jak poprzednia. Spokojnie schodzimy. Ja coraz bardziej zmęczona, ale Ada pilnuje trasy 🙂 Szlak żółty w pewnym momencie skręca z drogi asfaltowej w las. To bardzo ważne, by nie przegapić tego odejścia, bo droga zawiedzie nas do Lućky a nie tam zmierzamy.
Łąką idź na przełaj ;).
Szlak jest oznakowany a jednak na łąkach gubimy się. Nie jest to nasza wina, po prostu śladem szlaku nikt tutaj nie chodzi i wybieramy ścieżkę okrążającą zamek. Jeszcze raz pod górkę i potem tylko w dół. Skwar jak na maj ogromny, wydaje się jakby był co najmniej 40 stopniowy upał. Żar unosi się ponad ubitą drogą, z góry zamkowej skaczą paralotniarze. Jak to możliwe, że maj się dopiero zaczyna gdy w powietrzu unosi się środek lata.
Tak dochodzimy do parkingu przy rozejściu szlaków o którym wspomniałam na początku. Stał tam van na polskich rejestracjach. Okazało się, że należał do „Groszków w drodze”. Wymieniliśmy pozdrowienia, szkoda, że nie porozmawialiśmy ze sobą. Świat internetu bywa wspaniały, pozwala poznawać ludzi o podobnych pasjach. Niestety często mijając się na szlaku nie jesteśmy pewni czy Ty to TY? Szkoda, że nie zaczepiliśmy się. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja 🙂
Bardzo podobała nam się dzisiejsza wycieczka. Już wiemy, że kolejnym razem wyjdziemy na Mincol z Kijova, żeby zahaczyć o Sokolą Skałę i wejść na Śpiącego Mnicha, którego widzieliśmy z drogi powrotnej. Śpiący Mnich łudząco przypomina nasz Giewont 😉 Ciekawa jestem jaka kryje się za nim legenda. Ale to już kolejnym razem 🙂
Trochę statystyki 🙂
Dystans | 20,5 km |
Czas przejścia | 6/7 h |
Trudność | Łatwy. Jedynie fragment powyżej Chaty pod Mincolem jest męczący. |
Przewyższenia | 857↑↓ |
Jeśli szukasz ciekawych tras na Słowacji, wystarczy, że klikniesz na Słowackie Spacery. Jest tu sporo łatwych tras oraz wież widokowych na Słowacji.