Koskowa Góra z Bogdanówki przez Parszywkę

Parszywka- widoczki na Tatry

Nie przypuszczałam, że Beskid Średni vel Myślenicki vel Makowski może mnie tak zaskoczyć. Owszem słyszałam, że warto na Koskową Górę zaglądnąć. Widziałam jakieś zdjęcie z fragmentem Tatr, ale to co zobaczyłam było tak zaskakujące, że zastanawiam się : dlaczego nikt mi nie powiedział, że tam tak ładnie !!!!

Tam to nie tylko na Koskowej, na którą można niemal wjechać autem ( i to mnie do niej zniechęcało ) ale tam -czyli na szlaku z Bogdanówki przez Parszywkę.

Jak dojechać do Bogdanówki?

Jest zima, ja uwielbiam jeździć samochodem, ale…. warunki zimowe mnie przerastają. Gdyby się dało teleportować z domu na szlak… to byłoby wspaniałe osiągnięcie myśli technologicznej. W nocy padał deszcz, rano auto zastałam zalane taflą lodowej glazury. W prognozach miała być temperatura dodatnia, więc powrót powinien być spokojny ale teraz, rano jezdnia błyszczała a koła czasem ledwo się trzymały asfaltu. O zgrozo nawet Zakopianka straszyła.

Z Nowego Targu nawigacja proponowała dwie możliwości: przez Łętownię gdzie czekały mnie drogowe zawijasy albo Zakopianką do zjazdu w Lubniu, dalej Tokarnia, Skomielna Czarna do Bogdanówki. Jadąc od strony Krakowa należy zjechać na Tokarnię w Pcimiu.

Wybrałam trasę 6 minut dłuższą, ale jak się okazało prostą i bezpieczną. Wracałam tą drugą, przez Łętownię, starą zakopianką. Droga jest piękna ale nie jechałabym tam w gołoledź, albo gdy pada śnieg. Miejscami jest stromo, są znaki by założyć łańcuchy gdy jezdnia jest biała. Część trasy biegnie lasem, więc w takich miejscach można spodziewać się lodu. Wybrałam zatem dobrze 🙂

Bogdanówka-parkingi.

  • Ja zatrzymałam się na bezpłatnym parkingu obok kościoła im. Świętego Jana Chrzciciela w Bogdanówce.
  • Na początku czarnego szlaku jest tzw. zimowy parking także bezpłatny. Dlaczego zimowy? Otóż zimą ciężko dojechać na parking pod samą Koskową Górą i wtedy tutaj można zaparkować auto.
  • Parking pod szkołą podstawową
  • Kilka miejsc postojowych pod Koskową Kapliczką. Cena 7zł. Słoiczek na pieniądze zawieszony na słupku 🙂

Czarnym szlakiem do osiedla Więciórka-Polana.

Z parkingu cofamy się kilkadziesiąt metrów do wejścia na czarny szlak. Za pierwszym budynkiem jest parking zimowy, teraz stoi na nim tylko jedno auto. Idziemy drogą wyłożoną płytami, zupełnie zaśnieżoną. Po jednej i drugiej stronie stoją piękne domy. Chwilę zastanawiam się, co je wyróżnia. Co sprawia, że mimo zwyczajnej architektury wyglądają tak pięknie? Otóż nie ma przed nimi fancy ogródków tylko piękne, wysokie drzewa.

Ekomuzeum Andrzeja Słoniny.

Mijam drewniany szyld: Ekomuzeum. Co to jest? Okazuje się, że to wyjątkowe miejsce. To Kliszczackie miejsce powstało z inicjatywy Andrzeja Słoniny- nauczyciela, regionalisty, rzeźbiarza. Powstało w ponad stuletniej stodole i jest miejscem, gdzie można poznać tradycję i kulturę Kliszczaków (czyli górali Beskidu Średniego). Organizowane są spotkania grupowe o zanikających zawodach. Pan Andrzej opowiada o wykorzystywanych dawniej narzędziach rolniczych a także tych do wyrobu rękodzieła.

Od 2007r organizowane jest tu także Święto Ziemniaka, które było żywym wydarzeniem do lat 50-tych, a teraz znowu przyciąga okolicznych mieszkańców i miłośników kultury regionalnej.

Jeśli Cię zainteresowało to miejsce, to więcej dowiesz się z facebookowej strony Ekomuzeum z Bogdanówce 🙂 albo z przepięknej aplikacji- Myślenicka Brama Beskidów

Zagroda danieli.

Idziemy dalej, a tam zza drzewa wygląda sarenka. Przynajmniej tak mi się wydawało :D. Podchodzę cichutko, żeby jej nie spłoszyć. Nie udało się, pobiegła miedzy drzewa. Gdy podeszłam bliżej okazało się, że to nie dzika sarenka, tylko samica daniela w ogrodzonym wybiegu. Samiczki danieli też maja kropeczki, stąd pomyłka.

Nie podchodź zbyt blisko bramy. Ja tak zrobiłam, zapamiętale robiłam zdjęcia, chciałam uchwycić spojrzenia zwierząt … aż tu nagle wstrząs ! Nie zauważyłam tabliczki, że ogrodzenie jest pod napięciem. Moja wina… Troszkę popieściło prądem, przestraszyłam się, ale przecież o to chodzi w takim zabezpieczeniu.

Kaplica pod wezwaniem św. Anny w Więciórce Polanie

Za zagrodą kończą się zabudowania a szlak wiedzie dalej szeroką drogą przez las. Szeroką jak na szlak, ale jak tu jeżdżą auta to nie wiem. Ślady są, więc jeżdżą, przecież przed nami kolejne ważne osiedle-Polana. Ważne ze względów historycznych. Trasa, którą idziemy to szlak Konfederacji Tatrzańskiej.

Konfederacja Tatrzańska – słów kilka.

Szlak Konfederacji Tatrzańskiej

Zatrzymam się na tym temacie, bo jeśli nie wiesz, to chociaż nie urodziłam się na Podhalu to w Nowym Targu mieszkam większość swojego życia, a Konfederacja Tatrzańska ściśle związana jest z moim miastem.

Konfederacja Tatrzańska powstała w 1941 roku i najważniejsi jej członkowie do Augustyn Suski, Jadwiga Apostoł i Tadeusz Popek. Organizacja ta nie była w założeniach polityczna. Głównym jej celem była walka z tzw. krzeptowszczyzną, czyli kolaborantami pod wezwaniem goralenvolk. Działali przede wszystkim na Podhalu. Zdawali sobie sprawę, że otwarta walka z okupantem jest niemożliwa więc skupiali się na działalności propagandowej, wydając gazetkę „Na Placówce”. Najciekawszą działalnością było tworzenie niemieckojęzycznej gazetki, która była kierowana do Niemców mieszkających na Podhalu, żeby zachwiać ich wiarę w zwycięstwo.

Niestety działacze Konfederacji nie byli zbyt ostrożni i zostali dość szybko rozpracowani przez gestapo i aresztowani.
Augustyn Suski po ciężkich przesłuchaniach w słynnym „Palace”-katowni Podhala, został umieszczony w obozie koncentracyjnym gdzie zmarł z wycieńczenia.

Tadeusz Popek uciekł z „Palace” i wraz z Jadwigą Apostoł przez kilka miesięcy ukrywał się właśnie w Polanie-Więciórce.
Niestety ustalono ich miejsce pobytu i ponownie aresztowano. Popek został rozstrzelany. Jedynie Jadwiga Apostoł przeżyła wojnę, aczkolwiek jej historia wojenna i powojenna byłaby znakomitym scenariuszem na film.

Od lat bratanek Jadwigi Stanisław Apostoł krzewi wiedzę na temat działalności, także społecznej swojej ciotki Jadwigi. Organizuje Rajdy Konfederacji Tatrzańskiej, niezmordowanie krzewi wiedzę na temat wojennej i powojennej historii ludzi z Podhala. W Nowym Targu mamy wiele miejsc pamięci bohaterów związanych z Konfederacją Tatrzańską: szkoła, ulica, rondo.

Kapliczka pod wezwaniem Św. Anny.

Dochodzimy do osiedla, jest tu kilka domów a między nimi ta kapliczka, właściwie kościółek, w którym właśnie odprawiana jest msza św. Ze środka płyną kolędy, gdzieś obok muru stoją dwaj panowie. Z boku kapliczki stoi piękna figura Chrystusa Frasobliwego.

Kaplica powstała prawdopodobnie na początku XX wieku i legenda mówi, że powstała ze środków zgromadzonych przez rozbójników. Czy to prawda nie wiemy 🙂 Sam budynek jest przepiękny, zbudowany z kamienia, z przybudówką i balkonem. Środek w stylu neobarokowym. To tutaj chronili się żołnierze AK, a może tutaj Jadwiga Apostoł ukrywając się przed gestapo prowadziła szkółkę dla wiejskich dzieci?

Zmiana szlaku na żółty- teraz na Koskową Górę.

Zaczynają się coraz rozleglejsze widoki widoki. Opuszczamy Polanę, panowie oparci o kościółek śmieją się ze mnie, bo chcąc podejść bliżej nich zapadłam się w śniegu zalegającym w rowie. Musiało to zabawnie wyglądać, jak straciłam równowagę i wylądowałam na kolanach. Sama zaczęłam się śmiać, a potem upadłam raz jeszcze- tym razem w błocie 🙂 Trzeci upadek też będzie po drodze ale już nie mój 😉

Parszywka

Idziemy coraz wyżej, Ada ćwiczy panoramki, dzięki temu i ja odnajduję się coraz lepiej w topografii. Łąkami dochodzimy na skraj lasu a tam widoki powalają. Takich miejsc mi potrzeba do szczęścia!!!! Cała panorama Tatr!!!! Wyobrażasz to sobie? Jesteśmy na wysokości Pcimia, nawet nie wiem ile to km w linii prostej do Tatr. Nie spodziewałam się, że są takie miejsca gdzie widać je od Bielskich po kraniec Zachodnich. Wiem, wiem, że Tatry przy dobrej pogodzie widać też z Krakowa i Bieszczad ale tak rozległa panorama bardzo mnie zaskoczyła. Warto tu przyjść chociażby dla tych widoków.

Parszywka to nie tylko widok na Tatry. Rozpoznajemy szczyty Beskidu Wyspowego, Gorców, pewnie i Beskid Sądecki gdzieś wystaje. A po lewej błyszczy tafla Jeziora Dobczyckiego

Kaplica Weronika.

Szlak kapliczek? Troszkę tak, bo już widzę kolejną 😀 a i na drzewach kilka wisi. To, że o nich piszę nie wynika z mojej żarliwości religijnej tylko z niezwykłości tych miejsc.

Kaplica Weronika to nie hołd dla żadnej świętej Weroniki. Nazwa ta to zlepek dwóch słów: Vera i Ikne co oznacza tyle co Prawdziwa Ikona. Wygląda jakby miała ze 100 lat a powstała z inicjatywy grupy turystyczno-krajoznawczej „Nieprzemakalni” działającej przy Kliszczackim Centrum Kultury w Tokarni na pamiątkę Wielkanocy podczas zarazy 2020 !!!! Niesamowite, prawda?!

Kaplica jest otwarta, można wejść i jestem pewna, że i Ciebie oczaruje. Wygląda jak mała cerkiew. W środku są przepiękne polichromie i ikony, które zaprojektował ojciec kapucyn Marcin Świąder. Kaplica została cudem ocalona rok później po tym jak strzelił w nią piorun dokonując wielu zniszczeń. Dokonano prac konserwatorskich ale pozostawiono ślady pożaru.

I to położenie między drzewami z widokiem na Tatry… Jeśli będziecie tędy szli koniecznie wstąpcie. Jest tu niesamowita atmosfera skupienia i duchowości jaką najczęściej zauważam w kaplicach prawosławnych.

I tak idę tą trasą i wyjść z podziwu nie mogę jak tu pięknie! A to przecież tylko zimowy krajobraz i to wcale niezbyt udany. Już widzę oczami wyobraźni jak tu idę w październiku, pomiędzy rudymi borowinami a złote korony drzew przemieszane z zielonością lasu iglastego stworzą malowidło doskonałe malując piękne obramowanie dla dalekich, a tak wyraźnych Tatr.
Widzisz to? Wyobrażasz to sobie? Musimy tu wracać.

Restauracja Wrzosowy Dwór.

Jak zobaczyłam szlakowskaz- restauracja, to o mało raczki nie spadły mi z butów. Jaka restauracja! Jak tu drogi nie ma, lasem idziemy przecież. Nagle zaskakują nas auta jadące drogą poniżej.
Także sam budynek mnie zadziwił. Wygląda jak dworek, rozłożysty, drewniany, piękny. Widok stąd nie tylko na Tatry ale także Babią Górę i pasmo Policy.

Niestety zamiast podejść, menu przejrzeć, to nieśmiało słuchając znaku: teren prywatny zdjęcia porobiłam i poszłam dalej.

A można by tak kiedyś leniwe popołudnie tu spędzić, zachód słońca obejrzeć, jedzonkiem się nacieszyć, dobrą herbatką?…Chyba można, ale tego nie wiem, bo przecież nawet nie podeszłam bliżej…
Znacie Wrzosowy Dwór?

Kapliczka Koskowa

Idzie się bardzo przyjemnie, już widać przekaźniki telekominikacyjne na Koskowej Górze. Przypomniałyśmy sobie, że nie jadłyśmy jeszcze. A że zawsze dostajemy to co potrzebujemy, to dostałyśmy ławeczkę pod drzewem. To już trzecia godzina naszej włóczęgi a po drodze spotkałyśmy ledwie kilka osób. Bardzo przyjemnie. Z naszego miejsca już widać przełęcz pod Koskową Górą i drogę asfaltową którą można się tu dostać. Auta jeżdżą, więc warunki muszą być wystarczająco dobre :).

Parking na Przełęczy jest płatny: 7zł. Liczą na uczciwość turystów, bo nie ma tu nikogo kto by inkasował należność. Parkometrem jest słoik przymocowany do słupka 🙂

Kapliczka pod Koskową Górą ma także ciekawą historię. Została ufundowana przez Jana Koska w 1910 roku całkiem przypadkiem. Otóż przejeżdżały tędy woły z pobliskiej Sidziny do Kalwarii Zebrzydowskiej z figurą mająca wieńczyć stację drogi krzyżowej: Trzeci Upadek Chrystusa. Zwierzęta jednak uklękły i nie chciały dalej iść. Uznano to za znak. Figurę zostawiono pod Koskową Górą. Kupił ją Jan Kosek i obudował ścianami kapliczki :).

Koskowa Góra.

Na samą Kosową Górę nie prowadzą oznakowane szlaki. Sam szczyt był kiedyś niezalesiony i stanowił doskonały punkt widokowy na 4 strony świata. Teraz drzew jest coraz więcej, ale wystarczy przejść na skraj szczytu by cieszyć się widokami. Tatry, Beskid Wyspowy, Gorce, Pasmo Policy, Babia Góra a nawet Beskid Śląski ze Skrzycznem i Beskid Mały.

Wieje, nad Tatry nachodzi wał fenowy zwiastując halny. Z resztą za kilka godzin gdy będziemy wracać Zakopianką do domu po Babiej i Tatrach nie będzie śladu.

Koskowa Góra to fantastyczne miejsce na dłuższe leniuchowanie. Ale nie teraz. Zima jest piękna, ale nie sposób wyłożyć się na śniegu i patrzeć w niebo. Szybko robi się zimno. Pora by iść dalej, zwłaszcza że przemokły mi buty….Przed nami tylko zejście do Bogdanówki niebieskim a następnie czarnym szlakiem.

Zejście do Bogdanówki.

Nie był to najlepszy pomysł. Szlak jest miejscami bardzo stromy, więc idąc nim w błocie tudzież rozmiękłym śniegu, albo brodząc w wodzie potoku nie czułam się bezpiecznie.

Poza tym odejście szlaku czarnego było w zupełnie innym miejscu niż wynikało to z mapy.cz Mapa turystyczna pokazuje ten szlak precyzyjnie, aczkolwiek był w ogóle nie przedeptany, więc poszłyśmy drogą, która we wsi połączyła się ze szlakiem ( w tym miejscu akurat śladów było sporo ) . Teraz tylko asfaltową drogą na parking pod Kościołem św. Jana Chrzciciela i pętelka zamknięta 🙂

Następnym razem raczej nie schodziłabym tym szlakiem. Myślę, że zmieniłabym także kierunek wycieczki.
Z parkingu poszłabym ulicą na Przełęcz pod Koskowa Górą, potem na Koskową a następnie wróciłabym na Przełęcz i dalej żółtym szlakiem na Parszywkę i czarnym do Bogdanówki. Ale gdy pójdę tak jesienią to dam znać czy to dobry pomysł 🙂

Odrobina Statystyki

Dystansok 11km
Czas przejścia 3,5 h plus czas na zachwycanie się
Trudnośćbardzo łatwy (poza zejściem z Koskowej szlakiem)
Przewyższenia380↑↓

2 thoughts on “Koskowa Góra z Bogdanówki przez Parszywkę”

  1. Ciekawa trasa od tamtej strony, bo my chodzimy zawsze z Makowa ( mieszkam w Makowie ). Idziemy żółtym przez Ostrysz a potem bez szlaku w dół do Żarnówki na autobus i do Makowa, albo z powrotem tą samą trasą. Super trasa na wypad na niedzielne popołudnie. Pozdrawiam.

    1. Tak mi się te tereny spodobały, że chętnie i Twoją trasę wypróbuję 🙂 A jeśli nie byłaś tą przez Parszywkę to bardzo polecam 🙂 Pozdrawiam 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *