Muszę się przyznać, że ja raczej nie jestem z tych, co to lubią zwiedzać miasta, wchodzić do muzeów, zamków, pałaców. Nigdy to nie jest mój pierwszy wybór ani powód podróży ale… zawsze jak się zdecyduję na takie zwiedzanie przy okazji szlaku, to jestem bardzo zadowolona i tak było tym razem. Gdybym przyjechała tylko poszukać sercowej ławeczki to straciłabym świetny spacer po mieście Kieżmark.
Nie mówię o całym mieście, bo niestety tutaj jak i w wielu innych miastach świata piękne, stare miasto przeplata się z brzydotą architektury pod znakiem płyt betonowych, wiszących kabli, smutku i rezygnacji.
Nie chcę jednak skupiać się na tym, co odstręcza, a zachęcić Cię do piękna i walorów tego miasta i okolic.
Jeśli jednak sam Kieżmark zupełnie Cię nie interesuje, to zjedź niżej do tytułu Chodźmy na wycieczkę.
Parking, który wybrałam.
Wcześniej zlokalizowałam na mapie ławeczkę, na którą chciałam dziś dojść i to był mój priorytet. Dlatego wybrałam parking, do którego będzie mi najbliżej schodząc ze szlaku pod koniec dnia.
Ławeczka jest bezpośrednio nad klasztorem pod wezwaniem Jezusa Chrystusa Odkupiciela Świata. A poniżej klasztoru jest cmentarz z bardzo dużym bezpłatnym parkingiem, z którego będę schodzić do miasta.
W Kieżmarku, w pobliżu starego miasta jest bardzo dużo parkingów. I tych płatnych i darmowych. Jestem pewna, że nie będzie problemu z postojem.
Z parkingu do starego miasta.
Ja wybrałam leśną ścieżkę idąc w dół a potem w prawo od cmentarza przy którym zaparkowałam. Doprowadziła mnie ona wprost do stóp zamku. Ale kolejny raz zrobiłabym inaczej.
Jeśli przyjadę tu znowu, to także zaparkuję koło cmentarza, ale zejdę sobie ulicą którą przyjechałam w stronę trzech kościołów stojących przy głównej ulicy, koło siebie -niczym znak historycznej tolerancji.
Kieżmark- ważne zabytki
W bezpośrednim sąsiedztwie mamy tu kościół grekokatolicki, czyli Cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy oddaną do użytku w 2008r. i dwa kościoły ewangelickie.

Kościół artykularny
*Drewniany Kościół Świętej Trójcy został zbudowany pod koniec XVIII w jako przykład kościoła artykularnego. Powstało ich 38 na Słowacji, na mocy porozumienia protestanckich rebeliantów z cesarzem Leopoldem I.
Kościoły artykularne musiały być budowane na obrzeżach wsi, lub za murami miejskimi. Do ich budowy nie wolno było używać kamieni, ani żelaza (w tym gwoździ), co miało zmniejszyć ich trwałość. Kościołom nie wolno było mieć wieży ani dzwonów, nie wolno im było też mieć wejścia od ulicy.
Do dziś pozostało 5 takich budynków, więc trwałość okazała się dłuższa niż przypuszczano.
Kościół został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO

Nowy Ewangelicki Kościół
W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła drewnianego powstał końcem XIXw Nowy Kościół Ewangelicki. Wygląda bardzo osobliwie. A ponieważ stoi przy głównej ulicy miasta, to on a nie zamek, ani bazylika jest wizytówką Kieżmarku.
Został wybudowany w stylu eklektycznym, czyli łączy w sobie kilka stylów architektonicznych. Trochę przypomina meczet, a trochę bizantyjskie budowle z dzwonnicą niczym wenecka latania morska.
Niestety nie udało mi się go zwiedzić, był akurat zamknięty.
Godziny otwarcia tych budynków w zależności od miesiąca.


Liceum Ewangelickie.
W XIV w powstało słynne Liceum Ewangelickie. Najpierw było tutaj gimnazjum, a z czasem szkoła zyskała rangę liceum, w którym nauczano prawa, teologii i filozofii. Placówka była znana z otwartości, tolerancji i wysokiego poziomu kształcenia, dlatego też uczyli się w niej wyznawcy różnych wyznań. Jego absolwenci studiowali później na najlepszych europejskich uczelniach. Miało rangę jednej z najlepszych szkół, a jego zasoby biblioteczne były i nadal są wręcz imponujące.
Starówka.
Wystarczy teraz przejść przez ulicę i znajdujemy się na Starówce, której zwieńczeniem będzie kieżmarski zamek. Idąc główną ulicą to tylko 800 m, ale żeby zobaczyć kolejne zabytki trzeba czasem przejść do nich wąskimi uliczkami.


Już samo przejście główną ulicą jest jak kadr z filmu. Niektóre domki są jakby przycupnięte przy chodniku. Wyobrażam sobie, że w ich progu stał np. zegarmistrz albo krawiec i zapraszał do siebie. W innym bardziej dostojnym miejscu mieszkali bogaci mieszczanie. Teraz kamienicą zamieniono w piękny, klimatyczny hotel. Przestrzeń między nimi to dziś szeroka ulica i chodniki ale kiedyś to miejsce musiało tętnić życiem, pełne kupców i klientów.
Stoi tu oczywiście ratusz, a boczne uliczki prowadzą do bazyliki.


Bazylika Podwyższenia Krzyża Świętego.
Pierwsze wzmianki o tym kościele pochodzą z XIV wieku, ale jest bardzo prawdopodobne że już w XII wieku stała tutaj drewniana świątynia, a znaleziono także szczątki kaplicy w stylu romańskim z XIII w. Obecny kształt kościoła powstał w XV wieku w wyniku przebudowy w stylu gotyckim. Obok kościoła wznosi się renesansowa dzwonnica o ciekawym zwieńczeniu. Ja na stylach architektonicznych się nie znam, to nie będę się wymądrzać, ale pasjonaci na pewno znajdą tu wyjątkową perełkę architektury sakralnej.
Jest to kościół katolicki, ale w czasach reformacji bywało, że zajmowali go ewangelici. W 1997 r. papież Jan Paweł II nadał kościołowi tytuł bazyliki mniejszej.


Zamek.
Zamek w Kieżmarku ma niezwykłą i burzliwą historię. Został zbudowany w XVw. jako zamek miejski czyli wewnątrz miasta, połączony systemem murów obronnych. Co ciekawe, właściciele zamku byli największym wrogiem miasta, chcąc pozbawić go przywilejów wolnego miasta królewskiego i zepchnąć do rangi miasta prywatnego. Początki zamku wiążą się z węgierskim rodem Zapolyów, a potem rodziny Łaskich.


Tu wkrada się niepostrzeżenie historia niczym z bajki, czyli horroru jakim bajki bywają. Podobno pani na zamku Beata z Kościeleckich Łaska ( plotki chodzą że była nieślubną córką Zygmunta I Starego-króla Polski a jej historia mogłaby być pasjonującym scenariuszem filmowym ) była pierwszą, udokumentowaną turystką tatrzańską, która w 1565 r dotarła w głąb Doliny Kieżmarskiej. Nie wiem czy to niecodzienne zamiłowania sprawiły, czy raczej jej majątek, ale mąż (21 lat młodszy !!!) uwięził ją w tym zamku na 8 lat w nędzy, a sam swawolił po Europie przepuszczając jej wiano. Co to za historia! przeczytajcie koniecznie!


Wracając do zamku. W ciągu kolejnych dziesięcioleci zamek zmieniał właścicieli, by na początku XVIIIw. przejść na własność miasta. Wykorzystywano go jako spichlerz, potem koszary, a także miały tu miejsce liczne manufaktury i warsztaty. Zamek niestety niszczał i niemal popadł w ruinę. W latach 30tych XX w. stał się obiektem muzealnym.
Pomnik Imre Thököly na koniu.
Przed zamkiem stoi imponujący pomnik jeźdźca na koniu. Jest to Imre Thököly, którego rodzina związana była z dwoma potężnymi konfliktami zbrojnymi.
Jeden pomiędzy jego rodziną a miastem zakończył się ustanowieniem Kieżmarku wolnym miastem królewskim niezależnym od władców zamku.
Drugi konflikt z Habsburgami, mający podłoże narodowościowe i religijne, w historii nazwane powstaniem Kuruców.
Stając na czele chłopskich rebeliantów tzw. Kuruców, wsparty przez posiłki z Siedmiogrodu oraz Turcji, przekształcił powstanie w regularną wojnę. Na terenach Górnych Węgier (dzisiejsza Słowacja) stworzył niezależne od Habsburgów państwo. Przez Turcję uznany królem Górnych Węgier, przez lud nazwany „słowackim królem” lub „królem Kuruców”.
Zemsta Cesarza sięgnęła całej rodziny, a majątek został skonfiskowany.


Jeszcze kilka słów o historii miasta.
Okolice Kieżmarka były prawdopodobnie zamieszkane już w epoce kamienia. Są o nim wzmianki już z czasów starożytnych, a w XII wieku był tu żeński klasztor. Samo miasto powstało w XIII w z połączenia trzech osad a w 1269 r uzyskał prawa miejskie. Następnie miasto otoczyły mury obronne by w 1380r uzyskać status Wolnego Miasta Królewskiego.
Uprzywilejowany status w połączeniu z korzystnym położeniem Kieżmarku na szlaku handlowym z zachodu na wschód Europy pozwoliły na szybki jego rozkwit. Stał się jednakże także łakomym kąskiem dla rozbójników. Wielokrotnie miasto było łupione i plądrowane. A powstały w XVw zamek jeszcze pogorszył jego stan. Ale o tym już pisałam w notatce o zamku.
Kieżmark to przede wszystkim centrum rzemiosł. Najbardziej znaczący był cech sukienników. W 1715 r było tu 263 warsztatów sukienniczych. Największy konflikt Kieżmark toczył z niedaleką Lewoczą o prawo składu, który to przywilej stracił. Zarówno walki z Lewoczą, jak i późniejsze konflikty religijne i narodowościowe nie zahamowały rozwoju miasta. Od XIX w. Kieżmark był centrum przemysłu włókienniczego i odzieżowego a handel kwitł w najlepsze.

Dzięki budowie linii kolejowych, które niestety omijały początkowo miasto, rósł na znaczeniu handlowym Poprad i Spiska Nowa Wieś. Pod koniec XIX kolej dotarła także tutaj.
W średniowieczu mieszkali tu zgodnie Niemcy, Słowacy, Polacy, Rusini i Żydzi, o czym świadczą kościoły i cmentarze różnych religii i narodowości. W XVI w Kieżmark przyjął luteranizm a 100 lat później powrócił do wiary katolickiej. Było to miasto nie tylko handlu i przemysłu ale także ośrodek kulturalny i naukowy.
Aktualnie Kieżmark zamieszkuje ok 16 tysięcy osób.

Koniec z miastem i jego historią, przecież przyjechałam tu dla ławeczki a o niej na razie ani słowa 🙂

Chodźmy na wycieczkę 🙂
Tak jak pisałam na początku, niby miasta mnie nie interesują ale jak utknę w grzebaniu w ich przeszłości, to mi ciągle mało 🙂 .
Niestety w dniu kiedy tu byłam wszystkie obiekty były zamknięte dla zwiedzających. Były karteczki, że dopiero w maju będzie można zwiedzić zamek, bazylikę i kościoły. Teraz jak się zagłębiłam w historię miasta, to aż mi się chce tam powrócić 🙂
Dlaczego zaproponowałam zwiedzanie miasta od Kościoła Artykularnego? Bo teraz jak już doszliśmy do zamku, możemy opuścić mury miasta i ulicą Pod Lesom udać się na trekkingową część wycieczki. Mijam zwykłe blokowiska jakich nie brakuje w całym naszym byłym bloku wschodnim i docieram do żółtego szlaku, przy którym jest kilka miejsc parkingowych.
Żółtym szlakiem.
Ten szlak wydawał mi się ciekawy także dlatego, że po drodze spodziewałam się amfiteatru, a ze wzgórza ponad miastem przewodniki obiecują piękne miejsca widokowe. No cóż zastałam ogrodzony, leśny teren, straszenie psami tych, co jednak zdecydują się wejść, a po drodze resztki świetności dość sporego budynku, który kiedyś mógł być ośrodkiem wypoczynkowym, albo hotelem. Jednak powybijane szyby i grafiti na ścianach raczej odstraszały.
Jak już weszłam na ten szlak to idę 🙂 Ciąg dalszy okazał się być bardzo przyjemną leśną drogą. Gdzieniegdzie w prześwitach można było zobaczyć Tatry i ogródki działkowe poniżej szlaku. Szybko dotarłam do polany na której żółty szlak skręcał ostro w prawo. Zapewne idąc nim dalej zobaczymy panoramę miasta. Stąd po 20 minutach dotrzemy do ławeczki z sercem. Jeśli krótki, ładny spacer jest Twoim celem to wybierz ten wariant. Po dotarciu do ławeczki idąc polną drogą w stronę klasztoru dotrzesz do parkingu przy cmentarzu. Mapka do zobaczenia na końcu wpisu- wariant nr1


Wariant drugi szlakiem zielonym i niebieskim.
Miałam dużo czasu. Dzień wcześniej straciłam pracę, więc potrzebowałam większego wysiłku, by przemyśleć co dalej robić z życiem zawodowym, bo co robić w prywatnym to wiem doskonale 🙂
Szlak zielony jest szlakiem łącznikowym do niebieskiego. Schodzi rozległą łąką zakosami do drogi, której będę się teraz trzymać. Od czasu do czasu jadą nią auta ale ruch nie jest uciążliwy dla pieszego. Jest to także część trasy rowerowej, więc rowerzystów mija mnie znacznie więcej.

Dochodzę do skrzyżowania i skręcam w prawo. Nadal idę asfaltową drogą. Mam nadzieję dojść do stawu. Ale czy to jest jeziorko, czy zbiornik wodny, tego jeszcze nie wiem. Coraz częściej mijają mnie auta, co jest dla mnie dziwne, bo ta droga prowadzi donikąd. Zaraz jednak zagadka się rozwiązuje, właśnie dziś odbędą się zawody w łowieniu ryb. Wokół jeziorka już są przygotowane stanowiska, powoli zbiera się ekipa.
Idę drogą wzdłuż wody, w której nie tylko odbywa się koncert rechotu żab, ale także ich gody. Warto było tu przyjść.
Nie dla żab! Aż tak bardzo mnie ich życie miłosne nie interesuje 🙂 Za to widok Tatr nad wodą jest przepiękny. Wprawdzie dziś jest powietrze lekko zamglone, ale i tak wyglądają przepięknie.

Mijam jeziorko i wypatruję odejścia szlaku zielonego, którym zamierzam iść na Jerozolimskie Wzgórze z ławeczką. Jest oznakowanie, gdzie powinnam skręcić. Niestety przejście przez potok jest w bród ! Oj to mi się nie podoba… Na szczęście troszkę dalej, po lewej stronie zauważyłam kładkę. Wydaje mi się jednak, że nie należy do szlaku tylko do prywatnej osoby, bo wyprowadza do małego domku i ogrodzonego terenu. No cóż, nikogo nie było, na łące obok nie pasły się żadne zwierzęta, więc zaryzykowałam

Jeśli nie chcesz ryzykować włamu…
Spokojnie, nie wyprowadziłam Cię w pole 🙂 Niebieski szlak nie kończy się tutaj. Z powodzeniem możesz iść drogą dalej aż do spotkania ze szlakiem żółtym, którym prościutko dojdziesz do „sercowej ” ławeczki. Tyle że trzeba będzie przejść ok 5km więcej. Na końcu jest mapka- wariant 3
Skoro się już włamałam to idę w to dalej 🙂
Przeszłam po kładce i skierowałam się do drogi którą powinnam iść. Jeszcze towarzyszą mi Tatry i jezioro coraz niżej. Nie powiem, trochę tu stromo, ale bez przesady. Da się iść a i pod górkę droga nie za długo się wspina. Za to zauważam ostatnie tego roku krokusy. Jeszcze kawałeczek lasem i wychodzę na otwartą przestrzeń.

Idzie się wygodnie, cały czas drogą. Mijam ogrodzone pole na którym pasą się konie i krowy z Tatrami w tle. Jak ja lubię takie wycieczki. Nie sposób się zgubić, bo szlak jest oznakowany. Natomiast zawsze zachęcam do korzystania z aplikacji mapy.com Mnie daje to ogromne poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza, że działa nawet offline.

Teraz szlakiem żółtym wprost do ławeczek.
Zielone oznakowania się kończą i docieramy do żółtych. To tędy przyjdziesz jeśli wybierzesz najdłuższy wariant 🙂 Skręcam w prawo i jeszcze lekko w górę. Zaraz zobaczę ławeczkę na skraju skarpy, koło niej krzaki i to za nimi powstała ta z sercem z widokiem na Tatry i Kieżmark.


I jak to czasem bywa, ławeczka była zajęta a widoki stały się bardziej przymglone. Posiedziałam na tej drugiej, podchodziłam do sercowej, mając nadzieję że chłopak który ją zajął wstanie i pójdzie sobie. W końcu miał nos w telefonie, to chyba było mu wszystko jedno gdzie siedzi ?! 🙂 Jakoś głupio było mi poprosić, żeby jednak się zamienił ławeczkami. Minęło 10 minut, 20… podeszłam i poprosiłam czy może mi zrobić zdjęcie, bo po to tu przyszłam…. hmm no cóż, zdjęcie zrobił jedno, wyboru nie mam. Udało mi się jeszcze sfotografować pustą ławeczkę zanim na powrót usiadł.

Może jeszcze tam powrócę, zwiedzić zamek i kościoły, i ławeczkę zaanektować na dłużej 😉

Powrót.
Teraz tylko zejść na dół. Wystarczy kierować się w stronę klasztoru, potem okrążyć cmentarz i już jestem na parkingu.
Jestem bardzo zaskoczona domami, które mijam. Są przepiękne, luksusowe, z niebanalnymi ogrodami. Kieżmarok to miasto kontrastów. Historia obok współczesności, rudery i luksusowe wille, świątynie różnych wyznań. Dowiedziałam się o tym mieście wielu historii i to lubię w podróżach i wycieczkach jakie sobie organizuję. Muszę jednak więcej czasu poświęcić historii miejsc zanim tam przyjadę a nie dopiero pisząc tekst 🙂


Porównanie tras i trochę statystyki.
Dziś proponuję aż trzy trasy dojścia do ławeczki, licząc od zamku. Zaznaczyłam ich przebieg czerwonym kolorem. Jeśli w ogóle nie masz ochoty na podążanie za szlakiem, to podjedź pod klasztor, tam są parkingi. Idź drogą polną w górę, potem lekko w lewo. Dotrzesz do ławeczki w 10 minut. Co daje nam czwarty wariant 🙂



wariant 1 | wariant 2 | Wariant 3 | |
dystans | 2 km | 7,6 km | 12 km |
czas przejścia | 30/40 minut | ok 2,2 h | 3,5 h |
trudność | łatwe | łatwe ale jest przejście przez potok | łatwe |
suma podejść i zejść | 103m↑ 6m↓ | 232m ↑129m↓ | 233m ↑ 136m ↓ |
I chociaż Tatry od strony słowackiej coraz bardziej zanikały w woalach mgły to z granicy z Polską wyglądały nadal majestatycznie i wyraźnie . To jest przejście graniczne w Jurgowie.
