Na obydwu wieżach już kiedyś byłam. Na Marysinej Polanie wielokrotnie a na Kmetovce przy okazji wycieczki na Rio de Klin.
Stojąc na Kmetovce zauważyłam szeroką drogę po której nawet czasami przejeżdżały auta. Pomyślałam, że na pewno można połączyć te wieże w jedną wycieczkę. I taki miałam plan na dzisiejszy spacer.

Marysina Polana.
Jak dojechać, gdzie zaparkować?
Wejście na szlak jest zaraz przy granicy polsko słowackiej. Ja jechałam od strony Jabłonki, w której skręciłam na Lipnicę Wielką i dalej w stronę granicy. Nie przeoczysz tego miejsca. Kiedyś trzeba było wiedzieć o tej ścieżce, zostawić auto przy drodze i iść dalej. Teraz już z daleka widzimy ogromną figurę Marysi zapraszającej na swoją Polanę.

Część łąki została wyrównana i przygotowana do zaparkowania, jest też ławeczka w cieniu do odpoczęcia. Ja auto zostawiłam właśnie tutaj ale jest też możliwość pojechania dalej niemal pod samą wieżę.
Parking pod wieżą.
Jeśli ktoś uzna, że pół godziny polną drogą z widokami na Tatry do za daleko, za ciężko i w ogóle po co się męczyć, to może jechać dalej. Nie ma zakazu. A wręcz na samej polanie przygotowano miejsce parkingowe razem z grillowym stanowiskiem.

Chodź na piechotę.
Osobiście uważam, że szlak jest tak krótki, piękny i niewymagający, że warto zostawić auto przy pierwszym parkingu a dalej iść o własnych siłach. Poradzi sobie z tym nawet niewysportowane osoba, a szczególnie małe dziecko.

W taki sposób zachęcimy maluchy do górskich szlaków. Wieża będzie dla niego wielkim sukcesem. A może będzie chciał więcej, dalej i zyskasz małego, chętnego kompana na bardziej wymagające trasy?
Zmiany na Polanie.
Polana się zmieniła od mojej ostatniej bytności. Przybyła nie tylko Marysia na przywitanie ale i wieża zyskała nowe atrakcje. Jest piękna rama, w której możemy sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie, podniesienie na której zbudowano budowlę obsadzono roślinami. Przybyło też drewnianych rzeźb.

Wieża widokowa na Marysinej Polanie, zwanej też Piaskową Polaną.
Widoki z wieży są niezmiennie zachwycające. Cała panorama Tatr a przed nimi Jezioro Orawskie . Z drugiej strony gigantyczna Babia Góra. Przed wieżą dobudowana jest zadaszona scena. Żaden deszcz nie jest straszny.


Co ważne odkryłyśmy z Adą ( tym razem nie szłam sama 😉 ) nawet ubikację w lesie. Staromodny drewniany wychodek do którego prowadzą szlakowskazy, tak więc nie ma chowania się po krzakach 😉 Szukajcie jej zaraz za tym pięknym domkiem, na drzewach są wskazówki jak dojść 🙂


Styrułowa Polana.
Spod wieży idziemy dalej żółtym szlakiem. Kolejnym charakterystycznym miejscem jest polana z gospodarstwem. Dziś nie ma tu nikogo ale w poprzednich latach widziałam pasące się konie i krowy.

Żółtym szlakiem na Chechronowską grapę
Trzymając się żółtego szlaku wchodzimy w las. Pachnie grzybami, więc rozglądamy się uważnie. Nie jestem w tym dobra, co ja mówię! W konkursie na ilość zebranych grzybów zajęłabym niewątpliwie ostatnie miejsce. Tylko muchomory rzucają mi się w oczy a inne skutecznie chowają się. Z resztą i tak nie wiem które można bezpiecznie jeść. 😉




Jest bardzo przyjemnie, mnóstwo motyli , kwiatów. Szlak wiedzie głównie lasem ale po ok. półtorej godzinie dochodzimy do ogromnej polany z widokiem na Babią. Nie dochodzimy do samej Grapy tylko łąkami na skróty idziemy do ścieżki. Tutaj dłużej odpoczywamy.




Pozaszlakowo do wieży Kmetovka
Zastanawiamy się jak to było możliwe chodzić pozaszlakowo w czasach papierowych map? Tu jest tyle dróg! Gdzie skręcić? Jak iść? Wbijamy w nawigację mapy cz. miejsce, gdzie aktualnie jesteśmy, zadajemy punkt docelowy na wieży Kmetovka i nawigacja proponuje trasy. Wybieramy dość niefortunnie najkrótszą chociaż lekko dłuższa była szybszą.

Teraz to wiem, ale wtedy wydawało mi się, że trawersuję kolejną górkę. Tak, ominęłyśmy górkę, ale za to zagadałyśmy się i na polanie którą szłyśmy minęłyśmy nasz zakręt i musiałyśmy wracać….. sporo pod górę. Potem okazało się że to nie koniec wspinaczki, bo leśna droga prowadziła ostro w górę. Kolejnym razem wybiorę jednak przejście przez Magurę 🙂 Bolesna lekcja czytania map 🙂


Nie było tak źle 🙂 Ale słońce już mocno grzało i chciałoby się odpocząć w cieniu. Podejście szybko przeszłyśmy i już zobaczyłyśmy nasz kolejny cel. Już niedaleko 🙂 Droga zrobiła się utwardzona, szeroka, a jej skrajem buduje się kolejna, prawdopodobnie rowerowa. Na razie nie można z niej korzystać ale dobrze wziąć ją pod uwagę planując swoje wyjazdy rowerowe po Orawie.


Tu jest cudownie!!!!!



Zubrohlava- kapliczka.
Dochodzimy do miejsca, gdzie religia miesza się z zabawą. Jest piramida z miejscem na ognisko, boisko piłkarskie, sporo rzeźb, przedstawiających krasnale, syrenę, grzyby. Nie umiem znaleźć klucza którym kierowali się pomysłodawcy 🙂


Dalej figura Marii, ołtarz i kapliczka.

Na pewno można tu odsapnąć, odpocząć. Do wieży jeszcze 10 minut, jest tuż, tuż.

Wieża Kmetovka.
Wieża jest urocza. Widoki z niej powalające. Ostatnio jak tu byłam też było cudownie, ale dziś widoki na Tatry nas rozpieszczają. Wtedy świat był niewyraźny, lekko za mgłą. Za to lekko ośnieżona Babia była wspaniała. Dziś mamy typowo letnią scenerię ze zbożami i letnimi kwiatami

Do Kmetovki też można dojechać autem, ale polecam króciutki spacer. Jest kilka opcji. O tej z Zubrohlavy pisałam TUTAJ. Ale można też wejść drogą polną z głównej ulicy do której będziemy zaraz schodzić.

Zejście do głównej ulicy.
Zejście jest bardzo przyjemne. Droga wyraźna, już nigdzie nie kluczymy tylko idziemy cały czas prosto. Nawet gdy główna droga zakręca do wsi my nie opuszczamy azymutu „na wprost! ” 🙂 Mijamy pola zbóż, potem kukurydzy. Marzy nam się zimna coca cola 🙂 ale czekają nas jeszcze dwa kilometry wzdłuż ruchliwej, głównej ulicy…


Chyba nie da się inaczej….

Mimo tej niewątpliwej niedogodności zgodnie uznajemy dzisiejszą wycieczkę za bardzo udaną 🙂


Garść statystyki
Dystans | 20km |
Czas | 6h |
Przewyższenia | 477m |
Trudność | Trasa łatwa, ale można się zmęczyć 🙂 |
Powrót do domu.
Można nie pochwalać, ale po 20km spaceru w słońcu zimna coca cola smakowała wybornie 🙂 A w domu czekała już na nas smakowita kolacja, którą można zobaczyć na stronie mojego syna przepisydlazielonych.pl . Jakie to było pyszne !!! Sami zobaczcie TUTAJ

Jakby po powrocie do domu, czekały na mnie pysznosci Konrada, to mogłabym i 40 km chodzić ????
Już niedługo wrócę w te okolice, które bardzo lubię – odwiedzi mnie mama, która lubi chodzić ale kondycja i możliwości już ograniczone. A Marysina Polana to jedno z takich miejsc, że spokojnie mogę ją zabrać na wycieczkę ????
Pewnie,że tak 🙂 Moje możliwości też stają się ograniczone, coraz większą frajdę sprawiają mi właśnie takie wycieczki. Bezkresne pola, Tatry, Babia, czegóż mi potrzeba więcej do życia ? Pozdrawiam serdecznie Ciebie i mamę 🙂