W maju, przy okazji wycieczki na Wieterny Wierch obiecałam sobie wrócić tu znowu na szlak edukacyjny i oto jestem 🙂 Wyżne Rużbachy, przybywam 🙂
Wycieczka niezbyt długa, więc nie ruszałam skoro świt, tylko tak koło południa, wyspawszy się przedtem po ciężkim dniu pracy. Przyjechałam tu w tygodniu, więc nie spodziewałam się tłumów i rzeczywiście na parkingu pusto a po alejkach parkowych sennie spacerowało niewielu turystów. Myślę, że ci co tu byli przyjechali do wód, a nie chodzić po górach. Przez cały dzień wędrówki oprócz kilku osób w miasteczku nie spotkałam nikogo.
Wyżne Rużbachy- gdzie zaparkować?
*Przy poprzedniej mojej wizycie zaparkowałam na darmowym parkingu za pocztą. Przy wjeździe do Wyżnych Rużbachów, przy skrzyżowaniu skręciłam w prawo i dojechałam jakieś 100m prosto na parking.
*Tym razem pojechałam w lewo główną drogą. Nie rozpędzaj się bo parking jest niedaleko. Na kolejnym rozwidleniu w prawo i już zaraz masz po lewej ogromny parking -płatny. Zapłaciłam kartą- 3 euro.
Odległość między tymi parkingami nie jest duża, ale na zakończenie dnia każdy metr ma znaczenie :))))
*Są też parkingi dalej przy hotelach, ale nie sprawdziłam cen. Wydaje mi się, że ten na którym tym razem zostawiłam auto jest idealny. Na pewno z niego skorzystam kolejnym razem.
Wyżne Rużbachy.
Tym razem wiedziałam, że nie odpuszczę sobie dłuższego spaceru po miejscowości. A dzień był doskonały. Chciałam tu być jesienią i lepiej trafić nie mogłam. Szafirowe niebo, ciepło, przejrzystość powietrza doskonała. Cisza, magia i koloryt jesieni w najlepszej formie.
Zaparkowałam auto i idę na przechadzkę. Już lepiej znam to miejsce, więc nie gubię się jak poprzednio. Teraz się dziwię nawet jakim cudem wydawało mi się to miasteczko zawiłe. Przecież ma dwie ulice na krzyż 🙂
Kratery trawertynowe.
Z parkingu idę dalej drogą, którą przyjechałam i zaraz po prawej stronie mam mały wodospad i pierwszy krater trawertynowy. Ze zdziwieniem zauważyłam rosnące w wodzie piękne, jasnozielone rośliny.
Wzdłuż drogi natomiast stoją popadające w ruinę budynki, kiedyś zapewne były kwaterami dla przyjeżdżających tu pensjonariuszy.
Idę pod górę wzdłuż potoczku, już wiem, że zaraz dojdę nad największy krater. Zaliczany jest do miejsc chronionych, więc teoretycznie nie wolno w nim pływać ale nie widziałam tam zakazu. Za to przy mojej wiosennej bytności było sporo ludzi kąpiących się.. W okolicy jest kilka tego typu kraterów ale tylko w tym cały rok jest woda mineralna o mniej więcej stałej temperaturze ok 23 st C. Woda nie zamarza z powodu dostającego się do niej dwutlenku węgla ze szczeliny w dnie krateru. Tym razem pływa tylko jedna osoba. Krater ma 20m średnicy i 3m głębokości, więc umiejętność pływania jest konieczna, zwłaszcza że ratowników tu nie uświadczysz 😉
Dookoła krateru, po jej wewnętrznej stronie jest skalna obręcz, dzięki temu łatwo z niego wyjść.
Domki szwajcarskie.
Zaraz powyżej krateru alejka prowadzi mnie obok budynków zbudowanych w stylu alpejskim zwanych szwajcarskimi domkami. To tutaj spotykam większość ludzi. Jest to kompleks hotelowy, można wynająć pokoje i korzystać z pobliskich basenów termalnych. Park zdrojowy, alejki, rzeźby tworzą niezwykłą atmosferę, przypominającą czasy sprzed stu lat. Goście przechadzają się albo kierują się naprzeciwko, do Białego Domu na wczesny obiad.
Biały dom.
Teraz mieści się tu restauracja i stołówka dla gości hotelowych. Od strony domków szwajcarskich nie robi aż tak ogromnego wrażenie ( chociaż jest na prawdę piękny) jak z drugiej strony. Za budynkiem są schody prowadzące do romantycznej świątyni dumania i dalej do parku u podnóża Białego Domu. Stąd można podziwiać jego wielkość, majestat i pomysłowość architekta. Zbudowany został na skale, która jest pięknie wkomponowana w budynek.
Biały Dom został wybudowany w stylu biedermeierowskim przez hrabiego Jana Zamoyskiego dla żony Izabeli. Architektonicznie był kopią pałacu w Monte Carlo. Także źródła wody mineralnej wzięły nazwę od hrabiny Izabelli.
Należy wspomnieć, że to nie od hrabiego Zamoyskiego zaczęła się popularność Wyżnych Rużbachów. Już w XVI wieku starosta spiski Sebastian Lubomirski wybudował tutaj uzdrowisko z basenem, kuchnią, jadalnią i dużą salą wypoczynkową. Jego syn Stanisław sprawił, że miejscowość stała się znanym miejscem wśród polskiej i węgierskiej szlachty aż do czasów rozbiorów. Potem niestety uzdrowisko podupadło.
Baseny
Pozostawiam Biały Dom i idę dalej czerwonym szlakiem. Mijam piękne domy i ujęcie wody mineralnej a następnie ogrodzony wybieg dla koni, drugi zadaszony. Na pewno mają swoje fachowe nazwy…. i tak dochodzę do kolejnego okazałego budynku a przed nim basenu.
W lecie na pewno przyjeżdża tu mnóstwo osób, teraz basen zewnętrzny jest zamknięty. Dojeżdżają kolejne auta, za szlabanem jest hotelowy parking. To Grand Hotel Strand. Wygląda bardzo okazale i kiedyś na pewno luksusowo. Jest tu kompleks kilku basenów w których woda pochodzi z dziewięciu źródeł mineralnych typu wodorowęglanowego i wapniowo-magnezowego.
Według reklamy „Uzdrowisko koncentruje się głównie na leczeniu układu krążenia, nadciśnienia i chorób układu krążenia, zapewniając klientom profesjonalną diagnostykę i zabiegi leczące nie tylko ciało, ale i duszę.” Brzmi kusząco 🙂
Wyżne Rużbachy- wrażenie.
Grand Hotel mimo zaniedbania nadal sprawia wrażenie miejsca luksusowego, ale nie brakuje tu także ogromnych budynków rodem z czasów świetności socjalistycznej. Betonowe straszydła z płyty, stali i szkła.
Podobnie wyglądają domy mieszkańców. Obok nowoczesnych pięknych budynków, straszą domy- klocki z lat 70-tych i rozpadające się rudery sprzed 100 lat.
Wyżne Rużbachy zrobiły na nie ogromne wrażenie. Z jednej strony piękno czasów historycznych, wspaniała natura. Idąc uliczkami wyobrażałam sobie panie w długich sukniach z parasolkami, jeźdźców na koniach, spacerujące rodziny.
Z drugiej opustoszałe budynki z powybijanymi szybami, zaniedbane, straszące, przywodzące na myśl
horrory Kinga, gdzie wszystko jest realne a jednak strach zagląda w oczy i serce.
Ta niesamowita mieszanka sprawiła, że zauroczyłam się Rużbachami i chętnie tu wrócę. Nie sposób o nich zapomnieć. Na samą myśl o nich widzę sceny z filmów, czuję w powietrzu nostalgię, to wyjątkowe miejsce.
Czas na wycieczkę 🙂
Ale o tym w kolejnych wpisach, bo jak się zapomnę to zamiast blogowego wpisu powstanie przewodnik po okolicy w trzech tomach 🙂 :
*Wietrzny Wierch z Wyżnych Rużbachów
*Wyżne Rużbachy- trasa edukacyjna i punkty widokowe ( w trakcie pisania )